Z rana zajadamy nasze śniadanko (rybka i jajeczniczka) które było wliczone w cenę naszego zakwaterowania i ruszamy szukać miejsca skąd odjeżdża autokar i gdzie będziemy na niego czekać i czekać, bo podobno „nie jest tak Kuba, że idziesz i jedziesz od razu.” No więc okazało się, że autokar odjeżdżał centralnie spod naszego hotelu i czekaliśmy na niego dwie minuty. Przypadek? Nie sądzę :)
Manila Manila tyś perła miast śpiewała mi Mama. Wreszcie dojechaliśmy do Manili w której mieliśmy tym razem nocować ehh jako, że naczytałem się wcześniej o niej i o jej najgorszej dzielnicy portowej Tondo to chciałem jak najdalej od wody być ulokowany. Co się okazało? Jerasy wybrali Malate, która jest przy wodzie akurat. Na moje i ich szczęście do Tondo było daleko a dzielnica wyglądała całkiem spoko, dookoła kluby, restauracje, centrum handlowe Robinson( wreszcie kupiłem wymarzoną koszulkę NBA – Westbrooka za 1200 pesso = 80zł podczas gdy w Polsce kosztowała by 300zł). Dla nas jest to zwykłe centrum do którego chodzimy na zakupy zaś dla mieszkańców slumsów oraz cmentarza południowego jest miejscem do którego przyjeżdżają po chłód. Szacuje się, że w Manili 10 000 osób żyje na cmentarzach. To że na wypasionym chińskim cmentarzu gdzie grobowce wyglądają jak wille z ogródkami mieszkają ludzie to ja się nie dziwie ale na normalnych też mieszkają gdzie trumna robi im za stolik a wieko jest przeźroczyste.
Jesteśmy w dzielnicy położonej nad wodą więc idziemy na promenadę gdzie jeżdżą dorożki prosto na stare miasto. Brzmi nieźle lecz w rzeczywistości próżno tu szukać spacerujących turystów, lodziarni czy innych atrakcji. Dookoła otacza nas manilska bieda, bezdomni którzy przyszli nad wodę umyć siebie i swoje dzieci…nad wodę w centrum miasta nieopodal portu. Stare Miasto – Intramuros to pozostałości kolonialne ale tam też mieszka bieda. Jadąc do Azji wiedziałem, że można tu zjeść ze straganu różne dziwne rzeczy. Skusiłem się na grillowany boczek z jednego bo wyglądał najnormalniej ale w końcu mi nie smakował i było mi dziwnie po nim. Na grillu pichciły się jeszcze jelita, kurze łapki, kurze łby oraz grillowana krew. I tak myślę sobie, że to nie są żadne smakołyki i rzeczy które trzeba spróbować będąc tam. Tylko po prostu z biedy oni grillują te rzeczy zamiast kurzego udka, skrzydełka czy piersi. Na tym wyjeździe spróbowałem jeszcze parę rzeczy ale następnym razem już sobie podaruję bo żadnej frajdy w tym nie widzę. Wieczorem poszliśmy do ulicznej knajpy na jakieś normalne jedzenie (seafood, warzywka). Wszystko smakowało mi podwójnie gdyż wreszcie mym oczom ukazała się jakaś ciekawa tajka. Wysoką szpilą sunęła wśród stolików, żółta sukienka ledwo zakrywała jej pośladki,co jakiś czas musiała ją sobie poprawić, duże piersi prezentowały się okazale jak dwie soczyste pomarańcze ale tyłek i wcięcie w talii…Że tak powórzę - tyłek i wcięcie w talii miała wprost idealne na mój gust. Moja była dziewczyna :* mawiała, że w moim typie są tajskie dziwki. Po wizycie w Tajlandii dementuję te pomówienia, mało która mi się tam podobała…ale ta podczas tego posiłku ewidentnie zrobiła na mnie wrażenie i zapewne była dziwką - przyznaję…jednakże przez cały czas kiedy tam siedziałem i ją obserwowałem nie byłem w stanie ustalić w stu procentach czy to kobieta czy facet:) Mimo zmęczenia wybrałem się jeszcze na mały spacerek po dzielnicy, to chyba jakaś porządna dzielnica bo nie ma żadnego striptizu nawet. Na każdym kroku dziewczyny zapraszają na karaoke którego fanem nie jestem. Są też lokale w których jest podany cennik drinków oraz dziewczyn do towarzystwa, za odpowiednią opłatą będą z tobą rozmawiać grać w bilard i pić drinki które im postawisz, jeśli ugadasz sobie coś więcej to proszę bardzo ale to już na własną rękę.(300pesso)
WSKAZÓWKA: Manila Manila to nie perła miast :)