Lecimy do Donsol, miejsca które słynie z pojawiania się tu rekinów wielorybich. W przewodniku piszą, że „pytanie to nie czy zobaczysz tu rekina tylko ile”. Mamy fajny resort z basenem z knajpą i dostępem do morza. Plażyczka jest mała wąziutka i mało atrakcyjna ale jest. Domków jest tu dużo tylko ludzi jakoś mało, raptem dwóch białasów widzieliśmy za dnia. Atrakcja na dziś to świetliki. Tuktukarze chcą zawieźć nas za 150pesso ale dowiadujemy się że to raptem 15/20 minut drogi, więc idziemy sobie spokojnie na piechotę. Babeczka która daje nam tą informacje zaś prosi żeby od niej jutro wypożyczyć sprzęt do nurkowania – spoko mówisz i masz.
Fire flies czyli świetliki kosztują 1200 pesso za łódź, my płyniemy w piątkę z jednym Chińczykiem. Chcieliśmy z nim kręcić jakiś biznes ale jest nauczycielem więc lipeczka.
Podpływamy do drzewa wokół którego zbierają się świetliki, reagują na klaskanie, wtedy świecą mocniej. Troszkę jestem jednak rozczarowany tymi świetlikami, myślałem że bardziej spektakularnie to będzie wyglądać. Chińczyk jeszcze bardziej bo żadne zdjęcie mu nie wyszło.
WSKAZÓWKA: Kiedy mało ludzi jest w resorcie – wiedz że coś się dzieje:)