Zaraz po przyjeździe do Marrakeszu udajemy się na Jemaa el-Fna. To największy plac w marrakeskiej medinie wpisany wraz z całym centrum Marrakeszu w 2001 na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jestem w Marrakeszu po raz drugi i wiem, że plac ten jest atrakcyjny zwłaszcza wieczorem. Do południa toczy się tu powolne, leniwe życie, podczas gdy zmrok nadaje mu ruchu, barw i zapachów. Aż do XIX wieku odbywały się tu targi niewolników i egzekucje, dlatego Berberowie tłumaczą nazwę placu jako „zgromadzenie umarłych”. Wieczorem plac ożywa; przemienia się w wielki bazar na którym nie tylko można kupić marokańskie wyroby ze skóry i drewna, ale i zioła (przywiozłam sobie suszoną werbenę, która ma właściwości uspakajające i nasenne) oraz „ambrę” w kostkach, która pięknie pachnie, a włożona do kieszeni wełnianych płaszczy czy futer skutecznie odstrasza mole. Można też zjeść tutaj naprawdę marokańskie dania sprzedawane wprost ze straganów.
Marrakesz nazywany czerwonym miastem rzeczywiście ma inny kolor niż równie duże metropolie. Podobno na kolor ścian domów i murów miejskich miała wpływ decyzja o budowie meczetu. Wg legendy którą opowiadają Berberowie, budowa Kutubiji pociągnęła za sobą tyle ofiar i polało się tyle krwi, która wsiąkła w ziemię, że wszystkie mury domów stały się czerwone. Widać to zwłaszcza o zachodzie słońca, kiedy ostatnie jego promienie, oświetlają ściany i dachy domów oraz mury miejskie, nadając im czerwonawy kolor.
19 stycznia 2012
Następny dzień zaczynamy wizytą w ogrodzie Majorelle, którego twórcą był francuski malarz Jacques Majorelle przybyły do Marrakeszu w latach dwudziestych ubiegłego wieku po tym jak stwierdzono u niego chorobę serca. Zatrzymał się tu na 43 lata. Ogród uznany został za największe dzieło jego życia. Późniejszy właściciel ogrodu Yves St. Laurent, wielki dyktator mody, odnowił ogród i życzył sobie, aby jego prochy zostały w nim rozsypane. Na powierzchni prawie 5 hektarów rosną bananowce, palmy i kaktusy. Jak na malarza przystało zadbał Majorelle o kolorystykę ogrodu; na ścieżkach wyłożonych płytkami w kolorze brudnego różu ustawiono ostro żółte i szafirowe donice, a altanki łączą w swej kolorystyce barwy poszczególnych elementów, również zieleni. Ogród zachwyca kwitnącymi kaktusami, fontannami, których jest tu kilka, szemrzącą cicho wodą i kolorami. Po wieczornym gwarnym placu Jemaa El Fna spacer wśród zacienionych alejek jest wytchnieniem dla oczu i uszu i radością dla umysłu i serca.
Następnym punktem programu jest Medresa Ben Jusufa.
Głównym motywem dekoracyjnym najważniejszej szkoły koranicznej Maghrebu założonej w XIV wieku są pierwsze słowa Koranu : „W imię Boga Miłosiernego, Litościwego…” To co oglądamy pochodzi z XVI wieku i emanuje spokojem i modlitewnym skupieniem. Zachwyca kunszt wykonanych w cedrowym drewnie arabesek z motywami roślinnymi i stiuki robiące wrażenie trójwymiarowych. W kilku miejscach zapisano fragmenty Koranu. Wspaniały jest świetlik w dachu wykończony misterną konstrukcją z rzeźbionych belek. Na piętrze znajdowały się pomieszczenia dla ponad 800 uczniów, którzy mieszkali razem z nauczycielami. Warunki były prawdziwie spartańskie. Wspólnie dokonywano ablucji w sadzawce na dziedzińcu głównym. Uczniowie mieli zakaz posiadania prywatnych sprzętów. Tylko nauczycielom przysługiwało prawo posiadania dzbana na wodę, imbryka i zestawu 2 misek przeznaczonych na jedzenie i szklanek na herbatę. Mogli również posiadać własny „warsztat pracy” w postaci pulpitu do czytania i świecznika. To najpiękniejszy obiekt jaki widziałam w Maroku.
Wędrujemy ulicami Marrakeszu na plac przy ktorym wznosi się symbol miasta, meczet Kutubija widoczny z każdego punktu starego miasta. W porównaniu z głośnym Jemaa el Fna, plac przy najbardziej znanym i najstarszym meczecie Maroka jest cichy i senny.
Minaret Kutubiji ma prawie 70 metrów wysokości, podczas gdy jego szerokość jest pięciokrotnie mniejsza. Ozdobą minaretu jest iglica z 4 kulami. Wg legendy początkowo były to 3 złote kule. Skąd więc czwarta? Otóż żona jednego z kalifów była bardzo łakomą osobą i w czasie ramadanu zjadła trochę owoców i słodyczy zanim zaszło słońce. Na wieść o tym kalif w ramach zadośćuczynienia pozbawił ją całej złotej biżuterii, którą przetopiono i wykonano czwartą kulę na minaret. A skąd nazwa? Kutubija z arabskiego oznacza księgarza, bibliotekarza. A na placu wokół meczetu sprzedawano rękopisy, więc wybudowany meczet był Meczetem Księgarzy (Bibliotekarzy).
Przed nami zwiedzanie prywatnego muzeum Dar Cherifa założonego przez mieszkańca Marrakeszu, Ait Ben Abdullaha. Chociaż jest to muzeum to pokazuje autentyczne wnętrza i wyposażenie bogatego domu w jakim mieszkali zamożni obywatele miasta. Z zainteresowaniem oglądamy elementy architektury oraz zgromadzone w gablotach przedmioty codziennego użytku w tym biżuterię i tkaniny. Monumentalny żyrandol wykonany ze złoconej blachy ze złotymi ozdobami robi ogromne wrażenie.
Jeszcze pożegnalna wizyta na Jemaa El Fna, tajin z kurczaka i herbata miętowa i czas wracać do Agadiru.