15 stycznia 2012
Kiedyś Quarzazate(Warzazate) było bazą Francuskiej Legii Cudzoziemskiej, dziś skupia się tu marokański przemysł filmowy. Gotowe scenografie to nie tylko plenery, ale i pozostałości kazb i ksarów w pobliżu. Dziś to oaza światowego kina, powstało tu ogromne studio Atlas Film Corporation Studios i na każdym kroku można natknąć się na fragmenty scenografii do różnych filmów, bram wejściowych strzegą sfinksy, na jednym z podwórek ogromne egipskie posągi, a jaką nazwę może nosić hotel usytuowany przy wytworni? Oczywiście Oskar J.
Rano udaliśmy się do pobliskiej kazby Taourirt. W XIX wieku potężną fortecę zamieszkiwał cały garnizon, osłaniający karawany, wędrujące doliną rzeki Draa. Kazba zachowała się w doskonałym stanie dzięki ochronie UNESCO, inne pałace, w tym siedziba rodowa Glawich w Atlasie Wysokim zostały doszczętnie zniszczone. Wysokie mury obronne, oczywiście koloru pomarańczowo – różowego, wzmocnione wieżami, chroniły pałac tutejszych wielmożów. Pałac ozdobiony wykuszami i typowymi berberyjskimi wzorami wyżłobionymi w glinianej fasadzie poprzecinany jest wieloma okienkami i oknami chronionymi pięknie kutymi kratami.
Atlas Wysoki stanowił naturalną granicę pomiędzy urodzajnymi ziemiami wzdłuż wybrzeża oceanu, a suchą pustynią. Gdy na północy kolonizowali kraj Rzymianie, na południu walczyły o wpływy plemiona berberyjskie. Wyrywane górom ogromną pracą poletka obsiewano zbożem lub trawą na paszę dla zwierząt, hodowano kozy, owce, wielbłądy i osiołki wykorzystywano jako środek lokomocji, a na zboczach górskich budowano przystosowane do obrony przylepione do stoków obwarowane domostwa – kazby. Kiedy dotarli tu Arabowie, Berberowie nie chcieli przyjąć głoszonej przez nich religii, która na skutek różnych uwarunkowań politycznych jednak stała się religią panującą. I płynęło sobie życie tak spokojnie, choć w wielkim trudzie, do lat dwudziestych ubiegłego wieku. Wtedy to wyjechał z Maroka marszałek Luis Hubert Lyautey, pierwszy generalny rezydent francuski. Następni rezydenci uczynili z dotychczasowego protektoratu kolonię spychając rdzennych mieszkańców do roli obywateli II kategorii i ograniczając im możliwości pracy na bardziej prestiżowych stanowiskach. Organizowane akcje nacjonalistyczne spowodowały wzrost apetytów na władzę wśród ambitnych rodów berberyjskich z których Glawi mieli największe wpływy zarówno na wschodzie jak i na południu kraju. Tak więc należało tylko zdobyć poparcie na zachodzie w obrębie Marrakeszu, aby myśleć o przejęciu władzy. Świetni stratedzy przyjęli taktykę przekonania panującego sułtana Jusufa ibn Hassana do swojego pokojowego nastawienia i wierności. W sukurs przyszła im aura. Podróżujący po południu sułtan został zaskoczony przez burzę śnieżną. Wierni słudzy nie tylko uratowali władcę z całym orszakiem, ale i gościli tak długo i wystawnie, aż dwór mógł wrócić do Marrakeszu. Nie obyło się bez rewanżu; wdzięczny sułtan nadał tytuł wielkiego wezyra głowie Glawich, a jego następcę mianował paszą Marrakeszu. Glawi szybko wykorzystali władzę. Życie ponad stan doprowadziło do znaczących nadużyć podatkowych, co spowodowało pozbawienie ich dotychczasowych praw i wygnanie ze stolicy. Wrócili więc w Atlas, ale nigdy nie pogodzili się z oddaniem władzy. Powrót na eksponowane państwowe stanowiska zawdzięczali Francuzom z którymi sprzymierzyli się prawie natychmiast po ich wkroczeniu do Maroka. Zdradzili im tajne przejścia między górami co spowodowało skolonizowanie górskiego ludu. Nagrodzeni, ponownie zostali paszami Marrakeszu. Głowa rodziny, Thami Glawi należał w tym czasie do najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Zaproszony na koronację królowej Elżbiety II, goszczony przez Churchila, marzył mu się tytuł władcy całego Maroka. Uzyskiwane dziesięciny z handlu migdałami, szafranem, oliwkami i daktylami pozwalały na życie w pałacu godne władcy. Potęga rodu opierała się jednak na zdradzie, bardzo szybko zostali znienawidzeni przez lud którym rządzili. Francuzom "podziękowano za współpracę", a prawowity potomek dynastii Alawitów, Mohammed V powrócił na tron i nie skorzystał z prawa łaski. Skonfiskowano ich majątki i skazano na banicję bądź uwięziono.
W Taourirt pasza bywał rzadko, celebrując tytuł w Marrakeszu, co nie przeszkadzało, że i tu miał tu duży harem. Do wielkiej kazby wchodzi się przez nieustannie obserwowaną przez straż garnizonową bramę. Na tę bramę „oko” miał i sam pasza, jedno z okien jego pokoju i balkon zapewniały stały ogląd sytuacji. Z balkonu witał wojsko lub gości, gdy uznał, że są tego godni. Główna część kazby nie służąca żołnierzom posiadała na parterze łaźnię ( hamam) z której goście musieli skorzystać, co z jednej strony było dużą przyjemnością po długiej podróży, ale jednocześnie pozbawiano byli broni. Strażnica zajmowała piętro. System niskich korytarzy i salek, gdzie czuwali przy oknach wartownicy sprawdzał się doskonale. Pod niskimi stropami uplecionymi z konarów tamaryszka, unosił się pył wysuszonej i pokruszonej gliny i słomy , stąd system wentylacyjny stanowiły umieszczona na środku studnia. Powyżej mieszkał pasza, jego salony są bardzo bogato zdobione. Najwyżej zamieszkiwały kobiety. W ich pomieszczeniach zwracają uwagę pięknie kute kraty w oknach i zwieńczenie jednego z nich.
Ponieważ nikt z nas nie dostaje propozycji, nawet statysty w kręconym właśnie w wytwórni w Qarzazate filmie wyruszamy w dalszą drogę.