Podróż W zimnym kraju gorącego słońca - W szafranowym zagłębiu.



           Widoki za oknem autokaru są powalające. W lekkiej mgiełce rysują się szczyty Atlasu Wysokiego. Zatrzymujemy się w miejscu gdzie znajduje się toaleta. Nie ma drzwi, ale napis informujący o opłacie 2 dirhamy widać z daleka. Tuż obok wydzielonego miejsca postoju przycupnął sprzedawca pamiątek. Jakieś wazoniki, figurki, trochę kamieni, amonitów i maski to może nam zaoferować.

         Talioulin to niewielka wioseczka w dolinie pomiędzy pasmami górskimi. Zatrzymujemy się tutaj na herbatkę z szafranu. Te pomarańczowe niteczki uzyskiwane z części słupka krokusów porastających pobliskie łąki dolinek to jedna z najdroższych przypraw świata. Kilogram niteczek pochodzi z pół miliarda ręcznie zebranych kwiatów! W tym regionie szafranowe żniwa odbywają się na przełomie października i listopada. 2 gramy szafranu kosztują 100 dirhamów (około 35 zł). Znajdują się chętni do zakupu. Ku mojemu zdumieniu są to 2 panowie, którym żony przykazały zakup szafranu. Jak nic będzie wykorzystany do lukru do wielkanocnego mazurka. Herbatka jest smaczna, ale jak wszystkie herbaty w Maroku przesłodzona J

 Wyjeżdżamy w kierunku Quarzazate (Warzazate). Pojawiają się pierwsze kazby. 

Kazba jest budynkiem mieszkalnym o charakterze obronnym. Wykonana z pise czyli tradycyjnego materiału budowlanego przy użyciu technik konstrukcyjnych nie zmieniających się od wieków. Glinę, która ma dużą zawartość żelaza, z dodatkami ubijano w specjalnych szalunkach z desek budując ściany, ktore mają charakterystyczny kolor różowo - pomarańczowy. Na długości ponad 100 km ciągną się budowane tu w dolinie rzeki Draa w kierunku Qarzazate kazby, a nawet cale wioski warowni zwane ksarami. Miały one chronić mieszkańców  przed napaściami plemion sąsiadujących co miało miejsce od XVII wieku gdy rządził sułtan mulaj Ismail. I choć nie wiadomo ile ich jest, to drogę tę nazwano szlakiem 1000 kazb.

         Do Quarzazate przyjeżdżamy wieczorem. Miał rację marszałek Lyautey, że to zimny kraj. Ledwo zaszło słońce, a już jest bardzo zimno. W hotelu wybudowanym w stylu kazby nie włączono ogrzewania, a więc zimno jak w psiarni. Muszę przeżyć jakąś tę noc, bo rozgrzewanie wewnętrzne w autokarze nie dało efektów. Na szczęście znalazłam herbatkę imbirową i rutinoscorbin. 

  • W drodze do Taliouline
  • W drodze do Taliouline
  • Taliouline
  • W drodze do Taliouline
  • W drodze do Taliouline
  • W drodze do Taliouline