Na północny wschód od Myvatn znajduje się wulkan Krafla, zwany dla niepoznaki regionem aktywności wulkanicznej. W 1975 roku po głębokich wierceniach mających dosięgnąć źródła ciepła dla elektrowni, rozpoczęła się erupcja wulkanu na polach Krafla, która trwała przez blisko 10 lat. Teren Krafla podnosi się i opada po kilkadziesiąt centymetrów w ciągu roku. Można powiedzieć, że chodzi się tam po cienkiej warstwie gorącej i dymiącej ziemi, pod którą drzemie wielka siła, która w każdej chwili może się obudzić. Rejon Krafla leży na styku płyt tektonicznych i taka aktywność nie może dziwić. Władze próbowały zamknąć wejście na pola Krafla, czyli do kaldery wulkanu, ale turyści oczywiście nic sobie z tego nie robili. Na szczęście obecnie można tam spacerować po wytyczonych ścieżkach i obserwować różne formy aktywności wulkanicznej. Nie powiem, że świadomość tego co znajduje się niezbyt głęboko pod stopami nie dodała dreszczyku spacerowi pośród rozpadlin, dymiących i ziejących siarką otworów i kolorowych narośli. Zdecydowanie warto poświęcić kilka godzin na spokojny spacer po tym niesamowitym miejscu.
Na osi czasu wracamy teraz do Akureyri i przygotowujemy się do wyjazdu na wieloryby.