Sousse tu poznaliśmy prawdziwą Tunezję. Zjedliśmy regionalny obiad - był naprawdę smaczny właściciel sympatyczny. Mieliśmy zamiar pospacerować wąskim uliczkami starej medyny. Z pomocą przyszedł miejscowy „naciągacz”. Wiedzieliśmy że nic za darmo nie ma, a że był sympatyczny zgodziliśmy się. Oprowadził nas po najwęższych zakątkach krętych uliczek. Opowiadając widać było że jest dumny ze swojego kraju. I tak chodząc krętymi uliczkami znaleźliśmy się w sklepie – fabryce jego syna który produkował wyroby z ceramiki. Potargowaliśmy się i za 1/3 pierwotnej ceny zakupiliśmy mały drobiazg na pamiątkę. Medyna w Sousse jest wpisana na listę Świtowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. Jednym z zabytków jest ribat – muzułmański klasztor. Zbudowany jest na planie kwadratu o boku 38m i murach osiągających 13 m wysokości które miały bronić przed najeźdźcami. Nad ribatem widnieje 27 metrowa wieża obserwacyjna. Jeżeli zmęczymy sie odmowami dokonania zakupów to alternatywą jest dom towarowy w którym nikt nie będzie namawiać do zakupów.Nastał czas na powrót. Tym razem postanowiliśmy wrócić autobusem 52A lub 52B. Tuż za murami klasztoru jest coś na wzór dworca PKS. Są wiaty ale nie ma rozkładów jazdy, ani też z jakiego stanowiska odjeżdżają jakie autobusy. Numer linii przekazała nam nasza rezydentka. Autobusy miały tabliczki z nazwą miejscowości po arabsku i po naszemu lub tylko po arabsku. Niektóre miały też tabliczki z numerem trasy tylko ze częściowo połamane ( nie było np. początku numeru…..) Biegając od autobusu do autobusu szukaliśmy naszego wreszcie nadjechał 52A. Wsiedliśmy tyłem, bo z tyłu siedzi sprzedawca biletów i ruszyliśmy w drogę powrotną. Na trasie są przystanki autobusowe ale kierowca zatrzymuje się tam gdzie go poprosisz.