Jeśli chcecie zamieszkać blisko Bari, nad szmaragdowym morzem, polecam Poligano di Mare.
Urocze miasteczko z wąskim uliczkami i punktami widokowymi, trochę greckie. Do tego nieduża, kamienista, ale bardzo klimatyczna plaża. Wszelkich wiadomości zaczerpniecie w punkcie informacyjnym przy głównym placu – Pani mówi tam biegle po angielsku i chce turystom przychylić nieba – da plan, spis hoteli, hosteli i pensjonatów, rozkłady jazdy pociągów i autobusów. Jeśli zechcecie skorzystać z Internetu - proszę bardzo [ a punkty internetowe na południu Włoch – to wielka rzadkość]. Mieszkaliśmy w uroczym, nieprawdopodobnie wąskim domku, który na dachu miał mały taras z widokiem na morze [jeśli się stanęło w odpowiednim miejscu ], no i cena – po sezonie 20 euro od osoby .
Jeśli chodzi o podróże, to warto czytać bilety, bo na południu Włoch w jednym regionie ten sam ważny jest przez kilka godzin, często i na pociągi i na autobusy. I przestrzegamy, nie warto jeździć pociągami na gapę, nawet jeśli to tylko 4-o minutowa jazda.
Nas uratowały stare bilety, bo tego dnia tą trasą podróżowaliśmy dwukrotnie. Za role jakie odegraliśmy przed konduktorem [ czy to już Polignano, ale czy Polignano a Mare, ale czy na pewno ? ] stanowczo należą się nam Oskary. Bilety wręczyliśmy mu już na stacji przy otwartych drzwiach wagonu , nie zdążył dojrzeć, że od kilku godzin są nieważne.