Wiele osób pisze na forach, że to miasto albo się od razu kocha, albo nienawidzi. Mimo, że właśnie tam zaginął bez wieści nasz samochód, mimo ,że liczyliśmy na słońce, a pierwszego dnia padało, mimo wszechobecności irytujących skuterów, całą trójką zostaliśmy wielbicielami Neapolu.
Bo Neapol to miasto jeśli nie o 100-u, to przynajmniej o 5-u twarzach – inne na luksusowej lungomare, inne w hiszpańskiej dzielnicy z malowniczo suszącym się praniem, inne na starym mieście, inne w dzielnicy imigrantów blisko dworca, inne na wzgórzu pod zamkiem, z którego roztacza się bajeczny widok na miasto, zatokę Neapolitańską i Wezuwiusza. Do wyboru , do koloru, a wszędzie interesująco.
Niestety, z wiadomych względów [wizyty na komisariatach] za dużo nie zwiedzaliśmy, ale byliśmy np. na Zamku Jajecznym. Wejście bezpłatne, widoki bezcenne.