To niewielka miejscowośc turystyczna.Jeździ tu głównie młodzież,aby posurfować w cudnych,czystych wodach.Znajdujemy hotelik i decydujemy się jechać przed siebie.Chcemy objechać południowo-zachodnie wybrzeże wyspy.Widoki są oszałamiające,zieleń jest tak zielona,że trudno w to uwierzyć.Turystów tu prawie nie ma.Trafiamy na kilka pięknych plaż,aż odkrywamy tę najpiękniejszą,jakąkolwiek w życiu widziałam poza Australią.Bieluteńki,drobny piasek i cudownie ciepła ,lazurowa woda.Tak musi być w raju.Nie chce wychodzić nam się z wody.Na brzegu morza miejscowe kobiety sprzedają za niewielkie pieniądze wędzone,przed chwilą złowione w morzu ryby.Rozpływają się w ustach.Jesteśmy oczarowani miejscem.Obok jest niewielki,ale elegancki pensjonat,a miejsca rezerwuje się tu wiele miesięcy naprzód.
Niestety musimy opuszczać ten raj i wracać do Kuty.Podziwiamy przepiękne krajobrazy,biedne wioski i uśmiechniętych mieszkańców.
Lombok w języku,którym posługują się mieszkańcy 17 tysięcy indonezyjskich wysp ,oznacza papryczkę-).Jak na pikantną papryczkę jest ona wyjątkowa pod każdym względem.
My nocujemy w Kucie i rano jedziemy znowu do Synggigi, tam mamy autobus na wschodnie wybrzeże i wykupiony wcześniej rejs na Komodo.
Lombok to zachwycająca wyspa,wymarzona na odpoczynek.Idealna dla spragnionych ciszy,obcowania z przyrodą,krystalicznie czystą wodą i cudownymi plażami.Bali trzeba zwiedzić,ale na Lombok odpocząć.Nie ma tu tłoku i komercji.Tu można poczuć wyjątkowy klimat Indonezji.Gorąco i z całego serca polecam tę wyspę.