Ponownie wyruszamy do Kintamani licząc na lepszą pogodę.Po drodze mijamy cudowne pola ryżowe.Takiej zieleni w życiu nie widziałam.Wprost nierealnie,nie możemy nacieszyć oczu.Trafiamy nad jezioro Tamblingan.To dopiero widok…część budynków i świątynia po dachy w wodzie.Drzewa też w wodzie, a dzieciaki na łódeczkach łowią ryby.My brniemy w bagnach robiąc zdjęcia.Nad wzgórzami unosi się mgła,klimaty niesamowite.Cała wyspa pokryta jest niezliczoną ilością pięknych pachnących kwiatów.Tu też rośnie ich ogromna ilość.
Jedziemy dalej szukając noclegu i trafiamy na Ulun Danu.
Późnym wieczorem trafiamy do hotelu w Pupuan i idziemy spać.Rano mamy bajkowe widoki.Hotel jest cudownie położony z widokiem na pola ryżowe o czym przekonujemy się po wstaniu z łóżek.Nie chce nam się wyjeżdżać,tak pięknie.Ciągle mamy widok na wulkan i przepiękne okolice.Ale pora jechać dalej.Jedziemy wśród pól ryżowych i mijamy wzgórza,jeziora i wodospady.W końcu znowu trafiamy nad jezioro Batur.Na niebie prawdziwy spektakl.Słońce i ulewy,droga kręta i ciężka.Ciągle się dziwię,że żyjemy.Okolice jeziora i samo jezioro jest niesamowite.Ja oczywiście robię mnóstwo zdjęć.Chcemy dostać się do cmentarza w pewnej wiosce,ale droga tylko wodna i ceny są nie do wyobrażenia.Rezygnujemy i wracamy do Amed.