Podróż W przedsionku Orientu - U świętego Mikołaja



2013-03-21

Wstaje kolejny ranek mglisty i nie zapowiadający słońca. Wyjeżdżamy do Demre starożytnej Mirry. Tym razem zdecydowaliśmy się na wycieczkę z inną grupą, bo nasz przewodnik nie zareklamował jej dość przekonująco, pozostała część grupy pojedzie w góry na przejażdżkę kolejką linową. Już pojawienie się pilotki, pani Basi dobrze wróży. Znana jest z tego, że udziela mnóstwa informacji, opowiada legendy związane z miejscem do którego jedziemy. Turecki przewodnik zachowuje się jak typowy „słup”, ani razu nie zaszczyca nas jakimkolwiek komentarzem na temat tego co widzimy.

            Droga pełna zakrętów, po prawej ośnieżone szczyty gór Taurus ciągnące się na długości ok. 500 km. Nadmorskie skały są częściowo rozbijane przez ekipy budowlane przygotowujące miejsce na nowe hotele. Po lewej morze z wieloma zatoczkami o turkusowo- granatowej barwie. Piękne widoki sprawiają, że podróż przez Licję należy do wyjątkowo przyjemnych.

           Licja (Likia) to kraina udokumentowana już w 15 wieku pne. Likijczycy,  posługujący się językiem hetyckim, stanęli przy boku Hetytów w prowadzonej przez nich wojnie z Egipcjanami, byli też wg Homera pierwszymi sprzymierzeńcami Trojan w wojnach trojańskich, a także zasłynęli jako piraci łupiący wybrzeża Cypru. Stworzyli oni wspólnotę miast z regionu, z których pięciu nadano status miast głównych. W okresie hellenistycznym, gdy Kikię podbił Aleksander Macedoński unia składała się już z 25 miast z których 6 głównych, liczących najwięcej mieszkańców Ksantos, Patara, Pinara, Tlos,.Myra i Olympos miało po 3 głosy w radzie, pomniejsze po jednym lub 2. Wybory do rady były proporcjonalne, ale i obciążenia też były większe od miast reprezentowanych liczniej. Przedstawiciele miast zbierali się co roku w innym mieście i wybierali radę oraz sędziów. Decydowali oni o wojnach, przymierzach i pokoju. Wielu historyków dopatruje się przeniesienia zasad ich państwa na kształt demokracji Stanów Zjednoczonych. Do legendy przeszło ich umiłowanie wolności i honoru. Zasłynęli heroiczną walką z Persami w VI w pne. Nie mając wielkich szans na wygraną stawiając czoła wielokrotnie liczniejszym oddziałom atakującym ówczesną stolicę Ksantos, nakazali żonom i dzieciom popełnić samobójstwo, spalili cały swój dobytek i walczyli do ostatniej kropli krwi. Zwycięzcy weszli do miasta w którym niczego nie znaleźli. Ponownie sytuacja taka zdarzyła się w 500 lat później, gdy Likię usiłował podbić Marek Brutusa ( i ty Brutusie przeciwko najstarszej demokracji wystąpiłeśJ). Zanim pokonał go Marek Antoniusz doprowadził do samobójstwa wszystkich mieszkańców Ksantos.

Mijamy Olympos, miasteczko usadowione u podnórza góry o tej samej nazwie, którą można przetłumaczyć z tureckiego jako drewnianą górę, bo jej zbocza porastają cedry, miasteczka w którym „straszną Chimajrę niegdyś na zło ludzi wielu wykarmił i wyhodował. (Iliada 16,328-329)” Amisodar, król Licji, Chimajrę niepokonaną, która swój ród wywodziła od bogów, a nie od ludzi. Z przodu lwem była, od tyłu wężem, a kozą pośrodku, strasznie zionącą potężnym, płomiennym ogniem zagłady. (Iliada 6,180-182).

Od tego potwora uratował miasto Bellerofont królewicz koryncki, również homerowski bohater. Był on synem Posejdona, na ziemi zaś opiekował się nim król Glaukos na dworze którego przypadkowo podczas zabawy łukiem zabił swojego brata. Wygnany z dworu schronił się u króla Projtosa, którego żona zakochała się w nim, a gdy nie odwzajemnił uczucia, oskarżyła go o niegodne zachowanie uwłaczające jej statusowi. Król Projtos traktując Bellerofonta jak gościa i nie chcąc w niczym gościnie uchybić dał mu list z poleceniem wyjazdu do swojego teścia, króla Licji, Jobatesa. W liście prosił o zgładzenie młodzieńca, który tyle zamieszania wprowadził na każdym z dworów dających mu gościnę. Jobates postanowił wykorzystać młodzieńca do pozbycia się Chimery. I gdyby nie przychylność bogini Ateny, do której zanosił żarliwe modły o Pegaza, to mogło być różnieJ. Atena jednak podarowała mu złote wędzidło na które złapał skrzydlatego konia, zrodzonego z krwi Meduzy, której Perseusz odciął głowę. Mając Pegaza pokonał Chimerę, a następnie wzbił się w niebo planując dotrzeć na Olimp. Rozgniewał tym bardzo Zeusa, który strącił go na ziemię, zatrzymując Pegaza.

Mijamy Phaselis, miasto zakupione przez Rodyjczyków, miasto pirackie, które wybudowało 3 porty, później dołączyło do Likii.

Słuchając legend i podziwiając widoki dojeżdżamy do Myrry, której nazwa pochodzi od imienia wnuczki Pigmaliona, króla Cypru.

Jej matka często chwaliła się, że jej córka jest piękniejsza od samej Afrodyty, która ożywiła rzeźbę Galatei, kobiety stworzonej z białego marmuru przez Pigmaliona. Rozgniewało to boginię, która postanowiła ukarać matkę przedkładającą urodę własnej córki nad nieziemski wygląd mieszkanki Olimpu. Sprawiła, że Mirra zakochała się we własnym ojcu i uwiodła go. Gdy ojciec w napadzie gniewu po tym co uczyniła zamierzał zabić ją siekierą, Mirra ubłagała bogów o akt łaski i zamieniona została w krzew mirtu. Krzew wydzielał brązową żywicę, były to łzy Mirry. Rósł na jednej z polan, którą upodobała sobie Afrodyta. Podczas jednej z wędrówek w te rejony postanowiła odpocząć pod wonnym krzewem. Nagle kora krzewu pękła i na polanie pojawiło się śliczne niemowlę, ukochane dziecko Afrodyty, Adonis. Wielka miłość do przybranego syna stała się dla bogini źródłem wielu cierpień. Tak Mirra mściła się na niej za to, że wiodła życie nie wśród ludzi, ale na polanie w lesie. 

Ze względu na pogodę, ciągle nad nami nisko zawieszone ołowiane chmury straszące deszczem, jedziemy najpierw do Myrry, ok. 1,5 km za Demre. Było to jedno z najważniejszych miast Ligi Licyjskiej, a później w czasach Cesarstwa rzymskiego diecezja, którą odwiedził św. Paweł.

Oczom naszym ukazuje się niesamowity widok. Na wzgórzu górującym lekko nad osadą przetrwał mur obronny, zaś u podnóża amfiteatr rzymski uważany za największy w Licji. W górujących nad teatrem skałach widoczne są grobowce z czasów likijskich. Wyglądają jak małe świątynie, ich fasady wykonane z drewna złożone są z filarów i do złudzenia przypominają wielopiętrowe domy. Powstawały od VI – III wieku pne. Wykute na nieprawdopodobnej wysokości, budowane dla elit, ale przeznaczone także dla mniej zamożnych obywateli, zgodnie z ich wierzeniami zapewniały krótszą i łatwiejszą wędrówkę duszy do nieba. Ozdobione reliefami kamiennymi zachowały, pomimo upływu ponad 2000 lat, kolory i kształty. 

Miasteczko Demre jest brzydkie i poza piękną bizantyjską świątynią zbudowaną wokół grobu biskupa Mikołaja, nie ma w nim nic szczególnego do zobaczenia.  Zwłok świętego też w nim już nie ma. Zostały wywiezione w XI wieku do Barii w obawie przed sprofanowaniem ich przez Turków. 

Na małym ryneczku kupuję świeże migdały, są soczyste i bardzo słodkie. W drodze powrotnej na przedmieściach Demre w Adrasan, które kiedyś pełniło funkcję portu Myry, zjadamy lunch i pełni wrażeń mając pod powiekami wspaniałe likijskie grobowce, a w głowach legendy opowiedziane przez cudowną panią Basię wracamy do hotelu. 

  • W drodze do Demre
  • W drodze do Demre
  • W drodze do Demre
  • W drodze do Demre
  • W drodze do Demre
  • W drodze do Demre
  • Myra - teatr rzymski.
  • Myra - teatr rzymski
  • Myra
  • Myra
  • Myra - teatr rzymski
  • Myra
  • Myra- teatr rzymski
  • Myra
  • Myra
  • Demre-Święty Mikołaj na rynku
  • Demre-Kościół św. Mikołaja
  • Demre-Kościół św. Mikołaja
  • Demre-Kościół św. Mikołaja
  • Demre-Kościół św. Mikołaja
  • Demre - Kościół św. Mikołaja
  • Demre-Kościół św. Mikołaja
  • Demre
  • Demre
  • Demre
  • Demre - Święty Mikołaj
  • Demre - sklepik z pamiątkami
  • Adrasan
  • Adrasan
  • Adrasan
  • W drodze do Demre
  • Myra - grobowce likijskie
  • Myra - teatr rzymski
  • Demre