Podróż Trzecie spotkanie z Australią. Queensland - Adelaide - W drodze nad Pacyfik



Noc upływa szybko i wczesnym rankiem ruszamy dalej. Po dwóch godzinach docieramy do miasteczka Cobar.
To następne górnicze miasteczko, które świetność ma już za sobą. Wydobywano tutaj miedź.
Szybko przejeżdżamy przez miasteczko i jedziemy dalej na północny wschód. Powoli do krajobrazu powraca zieleń. Nagle naszym oczom ukazuje sie dziwny widok. Aż po horyzont biało. Zatrzymujemy sie i widzimy ogromne pole dojrzałej bawełny. Robimy zdjęcia i jedziemy dalej.
Jeszcze kawałek i docieramy do Conabarabran ( oczywiście trochę w stylu australijskim, czyli jakieś 500 km). W tych okolicach wyraźnie już widoczne są przedgórza jednego z najdłuższych łańcuchów górskich świata - Wielkich Gór Wododziałowych. Okolica stała się już całkiem zielona. Z drogi widzimy oddalone od nas o jakieś 30-40 km wysokie, skalne ostańce. Wyglądają naprawdę interesująco, jednak nie mamy czasu na ich eksploracje.
Następne dwieście kilkadziesiąt kilometrów i wjeżdżamy do Tamworth - australijskiej stolicy muzyki country. Miasteczko bardzo przypomina te amerykańskie ze środkowego zachodu. Dalej wjeżdżamy w główne pasmo Gór Wododziałowych. Las zaczyna się zagęszczać i wraz z nastaniem zmroku i przejechaniem na wschodnią stronę gór zamienia się w dżunglę. Otacza nas ciepłe i wilgotne powietrze z nad Pacyfiku.
Około dziewiątej po karkołomnym zjeździe z gór docieramy do bananowego miasta - Coffs Harbour i po raz pierwszy w ciągu tej wycieczki nasza droga krzyżuje się z zeszłoroczną. Tutaj spędzamy noc.

Rano budzą nas domagające sie "łapówki" ibisy.
Zbieramy się i po chwili docieramy do "Big Banana"...miejsca, które znałam już z zeszłego roku. Stąd decydujemy się na powrót  drogą ciągnącą sie wzdłuż głównego pasma Gór Wododziałowych. Nocą wydawało nam się , że naprawdę warto tamtędy jechać. Jest naprawdę pięknie, ale nie aż tak, jak podpowiadała nam wyobraźnia, gdy wczoraj zjeżdżaliśmy z gór. Las pełny jest gigantycznych paproci i jest częścią Gondwana Forest - jednego z najstarszych lasów na Ziemii, lasu który jest obecny na liście światowego dziedzictwa UNESCO.
Jedziemy prosto na północ. Chcemy noc spędzić w Surfers Paradise. Po drodze odwiedzamy jeszcze Byron Bay i jedziemy do pobliskiej latarni morskiej. To najbardziej na wschód wysunięte miejsce kontynentalnej Australii. Krajobrazy przepiękne! Pogoda wspaniała!...niestety jest sobota i przy latarni po prostu tłok.
Nie byliśmy tu w zeszłym roku,chociaż przejeżdżaliśmy w pobliżu.Teraz widzę,że powinniśmy byli.Jeśli ktoś z Was kiedykolwiek będzie w pobliżu – w żadnym wypadku nie pomijajcie tego przylądka.

  • Cobar  "Miedziane Miasteczko"
  • Kościoły to najokazalsze budynki Cobar
  • Kościoły to najokazalsze budynki Cobar
  • Park miejski
  • Park miejski
  • Park miejski
  • Stara kopalnia
  • Pole bawełny za Cobar
  • Pole bawełny za Cobar
  • Zieleni zaczyna przybywać
  • Zieleni zaczyna przybywać
  • Skrzynka pocztowa
  • Tamworth
  • Tamworth
  • Doskonałe warunki
  • Australia walczy z nałogiem palenia
  • Okolice Tamworth
  • Pole bawełny za Cobar
  • W Coffs Harbour
  • Ibis domaga się jakiegoś smakołyku
  • Big Banana w Coffs Harbour
  • i banany mniejsze :)
  • Tibouchina
  • Tibouchina
  • Tibouchina
  • Droga w Gondwana Forest
  • Black Boys
  • Lokomobila
  • Fredo pies
  • Co wybrać?
  • Fredo Pies
  • Big Prawn z Byron Bay
  • Latarnia morska
  • Budynki przy latarni morskiej
  • Latarnia morska
  • Latarnia morska
  • Latarnia morska
  • Byron Bay