Podróż Trzecie spotkanie z Australią. Queensland - Adelaide - Rok później



Minął rok i znowu jesteśmy w luksusowym camperze ( oczywiscie darmowym).Ponownie na mapie podróży pojawia się Brisbane. Tym razem jednak w odwrotnym kierunku. Naszego campera odebraliśmy wczesnym rankiem - tuż po otworzeniu agencji Apollo Rentals. O godzinie 9.00 rano auto stoi przed naszym domem.Zostało tylko spakować się i w drogę! Wyjeżdżamy nową expressway i zaraz za Adelaide skręcamy na północ - w kierunku Clare Valley - trzeciego co do wielkości rejonu winiarskiego Południowej Australii. Sama dolina  warta odwiedzenia, chyba nawet bardziej, niż osławiona Barossa. Rejon zawiera nadzwyczaj wiele nazw z przymiotnikiem "polski" ( oczywiście w wersji angielskiej). To rejon najstarszego w Południowej Australii polskiego osadnictwa - głównie emigrantów ze Śląska w połowie XIX wieku. Do tego rejonu zaprosimy Was jeszcze innym razem, przy okazji wycieczki po australijskich winnicach. Tymczasem przejeżdżamy przez okolice , które stają się coraz bardziej stepowe.

Po dwóch godzinach jazdy wjeżdżamy do maleńkiego miasteczka Burra ( czytaj "Bara"). Oczywiście skojarzenia mamy typowe dla Polaków...tym bardziej, gdy przejeżdżając widzimy zachęcająco brzmiący Burra Burra House :)
Miasteczko kwitło w XIX wieku, kiedy dostarczało około 5% światowego wydobycia miedzi. Po wyczerpaniu zasobów opustoszało i obecnie populacja spadła poniżej 1 tys. Ta historia będzie się zresztą powtarzała, gdyż na naszej drodze będzie jeszcze parę miast o podobnej przeszłości.
Po następnych dwóch godzinach zbliżamy się do Yunta - miejscowości na południowym skraju Pustyni Strzeleckiego. Krajobraz w tych okolicach jest najbardziej surowy , ze wszystkich mijanych na naszej liczącej bez mała 2.5 tys km drodze. Urzeka nas ta pofalowana ziemia ze swoja paletą barw od słomkowej, poprzez złotą, miedzianą, aż do czerwonej, zwłaszcza w zestawieniu z mocno kontrastującym, błękitnym niebem.
Za Yunta wzgórza stają się mniejsze. Miejsce złota wyschniętych traw zajmuje rudo bury kolor skał. Wiele też tu skarłowaciałych drzew malee, które bez wody potrafią obywać się całymi miesiącami. Co chwilę widzimy również stada dzikich kóz. Zaczynamy rozważać, czy lepsza jest pieczeń z kozy, czy też może potrawka...no tak tyle godzin w podróży, a jeszcze nic po drodze nie jedliśmy :).
Zatrzymujemy się przy parkingu.

W Australii, nawet w najodludniejszych miejscach przy parkingach znajdziecie stolik z ławkami i najczęściej również murowanego grilla - zwykle opalanego gazem, lub prądem, a w miejscach pozbawionych jakiejkolwiek infrastruktury - węglem drzewnym, lub znalezionym drewnem.
Nam jednak grill niepotrzebny - wystarczy stolik, gdyż chcemy wyjść na chwilę z naszego Volkswagena.
Gdy tylko się zatrzymaliśmy niemal w tej samej chwili dopadły nas najwredniejsze australijskie stworzenia....muchy, a dokładniej gatunek nazywany sand fly, czyli mucha piaskowa. To niewielka muszka, mająca jednak jakaś genetyczna wadę charakteru - nie da sie jej odpędzić, nie zachowuje się , jak pełna kultury mucha w Polsce, czy gdziekolwiek indziej na świecie, gdzie wystarczy parę machnięć ręką, by spowodować pozbycie się intruza. W Australii jedyna metoda na pozbycie się much jest jej zabicie. Inaczej w żaden sposób nie da się jej pozbyć. Żadne repelanty na nie nie działają! Oczywiście miejsce zabitej zajmowane jest natychmiast przez dziesięć nowych....uwierzcie mi! Don Kichote miał szalenie proste zadanie!
Tak posiłek w tej półpustynnej, wspaniałej scenerii zamiast być relaksem po chwili stał się udręką. Czym prędzej więc zebraliśmy się i już po chwili byliśmy z powrotem w camperze. Chwilę później przekraczamy granicę stanu i wjeżdżamy do New South Wales. Jeszcze kilkadziesiąt kilometrów i naszym oczom ukazują się zabudowania miasta często zwanego stolicą outbacku - Broken Hill. To następne "upadłe" postgórnicze miasto. Złoża są tu wprawdzie ciągle eksploatowane, ale na bez porównania mniejszą, niż kiedyś skalę. Wydobywa się tu w chwili obecnej cynk i ołów, lecz miasto najbardziej znane było ze swych zasobów srebra - stąd też często nazywane było Silver City.
Widok zdominowany jest tu przez ogromną hałdę powydobywczą i znajdujące się na niej stare szyby, oraz budynek muzeum górnictwa. Miasteczko nadzwyczaj schludnie utrzymane, z kolorowo pomalowanymi domami. Obecnie Broken Hill najlepiej znane jest z wielu osiadłych tutaj artystów - plastyków, których przyciągnęła sława najlepiej chyba znanego syna Silver City - Pro Harta. Zachęcam do obejrzenia jego prac pod tym linkiem: https://www.google.com.au/search?q=pro+hart&hl=pl&biw=1752&bih=827&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=AeJrUfirHKWdiAfFsoCIBA&sqi=2&ved=0CEkQsAQ

W Broken Hill był kręcony australijski film z gatunku science-fiction z 1979 roku "Mad Max"w reżyserii George'a Millera z Melem Gibsonem w roli głównej.

 Krótki spacer po miasteczku i dalej w drogę.
Powoli nadchodzi zmrok. Ja wolałabym, abyśmy stanęli i przespali się. Boję się kangurów, które przyciąga światło auta. Zachowują się one niemal jak ćmy. Różnica jest tylko taka, że kangur potrafi ważyć sporo powyżej 100kg. Uderzenie więc tej wielkości zwierzęcia przy prędkości 100-110 km/h nie tylko kończy się zwykle śmiertelnie dla biednego zwierzęcia, ale często również dla kierowcy i pasażerów auta, gdy zwierzę przez przednią szybę wpadnie do kabiny.
Marek mówi ,że jeśli teraz staniemy, to następnego dnia nie dojedziemy jeszcze do Pacyfiku, tak więc jedziemy dalej. Około 22.00 zatrzymujemy się na parkingu, na którym jest więcej takich camperów, jak nasz. Wszyscy już śpią. Jeden problem - temperatura powierza ok 32 st. C, a do tego auto rozgrzane. Nasza klimatyzacja części sypialnej działa tylko po podłączeniu do prądu. Marek twierdzi, ze w żadnym wypadku w tych warunkach się nie wyśpi, wiec ruszamy dalej.
Po dalszych dwóch godzinach widzimy na termometrze monitorującym zewnętrzną temperaturę, wjechaliśmy w inne masy powietrza i temperatura gwałtownie spada. Jeszcze jedna godzina i jest już 24 st C, a więc możemy się wreszcie przespać.

  • Ruiny
  • 100 km  za Adelaide
  • Ruiny
  • Nasz camper
  • Nasz camper
  • Wyjeżdżamy z  Adelaide
  • W drodze
  • W drodze
  • 100 km  za Adelaide
  • Nasz camper
  • Miasteczko Burra
  • Cokolwiek to znaczy :)
  • Kościół w Burra
  • Inny kościół w Burra
  • Stary komin
  • Tablica objaśniająca
  • W drodze
  • Australijskie stepy
  • Wiatraki
  • Wiatraki
  • W pobliżu Yunta
  • Stepy
  • Prosto po horyzont
  • Eukaliptusy
  • Pociągi osobowe już tu nie jeżdżą
  • Jedzie pociąg z daleka...
  • Gdzieś w stepach
  • Żegnaj Południowa Australio!
  • Witaj Nowa Południowa Walio!
  • Drogowskaz
  • Dzikie kozy
  • Zbliżamy się do Broken Hill
  • Już  tylko 10 km :)
  • Prawie w Broken Hill
  • Broken Hill wita!
  • Broken Hill wita!
  • Kolorowe domki
  • Kolorowe domki
  • Hałda kopalniana
  • Stara zabudowa miasta
  • Kolorowe domki
  • Centrum Silver City
  • Stara zabudowa miasta
  • Stara zabudowa miasta
  • Kopalnia
  • Stepy za Broken Hill
  • Stepy za Broken Hill
  • Dzień dobiega końca