Wyjeżdżamy z Asuanu. Najpierw jedziemy wzdłuż Nilu do Edfu. Droga dłuży się niesamowicie. Prawie w każdej wiosce droga blokuje się przez niezliczoną ilość wózków, osiłków, motorów, trójkołowców… Do tego jeszcze wielokrotne sprawdzanie na ‘check pointach’. 100km pokonujemy ponad 4 godziny. W Edfu odbijamy w stronę Marsa Alam. Jedziemy dobrze nam już znaną drogą przez pustynię. Jest późne popołudnie, zachodzące słońce wspaniale oświetla skaliste wzgórza pustyni.
Na środku pustyni podczas krótkiego postoju ze zdziwieniem widzę że mój telefon ma zasięg. Dzwonię do Polski, jakość połączenia idealna. W domu, mieszkam na obrzeżach Krakowa, mam z tym notorycznie problem. Jestem na pustyni gdzie w promieniu co najmniej 130 km nie ma nawet żadnego domu, no poza kilkoma opuszczonymi prowizorycznymi szałasami Berberów… To kolejny fenomen tego kraju. Nie jest rzadkością widok bosego człowieka w biednej wiosce rozmawiającego przez komórkę. Bo tu nie jest ważne czy masz buty, tu ważne jest by mieć a przede wszystkim by rozmawiać przez komórkę…Podróż Egipskie impresje - Powrót do cywilizacji
2013-02-06