Pytasz, Piotr, czy Ci się uda polubić zimę... A czy masz może jakiegoś własnego Woolika, który by Ci mógł w tym pomóc?
Bez mojego zwierza nic by z tego nie było. Nie tylko z nart, ale również z tych największych moich porannych przyjemności - codziennych spacerów po Puszczy.
Bo ja tak naprawdę spacerów nie lubię. Żeby iść, muszę mieć jakiś cel. Mieszkając 5 minut od lasu bywało, nie zaglądałam do niego miesiącami. Tak, miałam wcześniej psy, ale było ich kilka, a zabrać kilka psów w pojedynkę to nie takie proste, tak jak zmusić rodzinę do wspólnego wyjścia. Psy ganiały po podwórku, a ja miałam nieprzerwanie wyrzuty sumienia.
Jeszcze wcześniej latami marzyłam o psie, ale warunkiem był dom z ogrodem, żeby nie trzeba było zaczynać dnia od obowiązkowego spaceru. Bo - taka była moja teoria - to ma być frajda, a nie obowiązek.
Odkąd mam Woolika, od pierwszego dnia ustalone zostało, że każdy domownik wychodzi z nim na spacer raz dziennie. Na mnie przypadł poranny spacer. I coś takiego się ze mną zrobiło, zupełnie nie wiem dlaczego: od tego czasu, a to już prawie trzy lata, wychodzimy co rano niezależnie od pogody, od temperatury, od ilości i rodzaju opadów. I niezmiennie jest to frajda, a nie obowiązek.
Kiedy leje, wchodzę w las i stwierdzam ze zdziwieniem, że w lesie to nie problem, że leje, że cudnie wyglądają mokre liście i błyszczące od wody gałązki. Kiedy wieje, wchodzę w las i widzę jak gną się na wietrze drzewa. Kiedy słońce świeci, promienie przebijają się przez koronę lasu. Kiedy pada śnieg, las jest cudny, niezależnie od tego, czy słońce świeci czy chmury zasnuwają niebo.
Gdybym miała tylko narty, bez Woola, nie wiem czy zmobilizowałabym się do wyjścia z domu. Raz, kilka razy pewnie tak, jak wczoraj, kiedy po spacerze z Woolikiem wróciłam do lasu sama. Jednak potem lenistwo, piecuchostwo pewnie by wygrało. Tak samo, jak nikt by mnie nie wygonił na spacer po lesie, gdyby nie był to spacer z psem.
Ale ja nie mówię, Piotrze, że nie możesz polubić zimy, skoro może nie masz własnego Woola. Może warto poszukać jakiejś motywacji, jak choćby możliwość zrobienia zimie zdjęć?... Może jest jakiś inny Woolik - innej rasy, innego gatunku, który by Cię zmotywował, jak mój zmotywował mnie?...
I na koniec - nadal uważam, że zima ma sens tylko w górach, w lesie, za miastem. W mieście zima powinna być zabroniona. Ale skoro tak wyszło, że mieszkam w lesie...