Rano zjedliśmy wielkie śniadanie i po 9:00 wyjechaliśmy z Flagstaff w kierunku Las Vegas. Po drodze zatrzymaliśmy się przy tamie Hoovera, do której dojechaliśmy na 12:00. Ciekawe miejsce, ale po tamie przy Glen Canyon ta była kolejną. Oczywiście wielka i okazała, ale długo tam nie zabawiliśmy i o 13:00 wyjechaliśmy. Po dotarciu do Las Vegas zawieźliśmy bagaże do hotelu, a następnie pojechaliśmy do Dollar Rent a Car zwrócić samochód. Poszło bardzo sprawnie i zostaliśmy odwiezieni przez busik Dollara do hotelu. Nie było natomiast łatwo z pokojem. Na stronie Booking.com mieliśmy potwierdzenie, że dostawka w naszym hotelu Royal Resort jest możliwa i nasza 5 się zmieści. Na miejscu pan na recepcji powiedział, że to niemożliwe i pokój ma tylko 4 miejsca do spania. Stwierdziliśmy, że zaryzykujemy, spróbujemy przenocować wszyscy i się udało. Nikt nie zwracał uwagi na to ile osób wchodzi. Najpierw skorzystaliśmy z hotelowego basenu, gdzie odpoczywaliśmy ok. 2h. Po 20:00 wyszliśmy na Strip. Przespacerowaliśmy się wzdłuż ulicy po drodze mijając znane z TV hotele. Wszystko się świeci. Bardzo mnie zdziwił np. hotel Venetian. Sądziłam, że będzie robił wrażenie tekturowego, ale z bliska jest bardzo porządnie wykończony i całe to odwzorowanie Wenecji nie jest tandetne. Po zdrowym posiłku typu hot dog przyszła pora na zdrowe napoje, a mianowicie alkoholowe cuda z Fat Tuesday. Zaopatrzeni w kolorowe drinki poszliśmy oglądać bezpłatny pokaz tańczących fontann przed hotelem Bellagio. I po raz kolejny się pozytywnie zaskoczyłam i bardzo mi się podobało. Tuż obok w hotelu The Cosmopolitan są ponoć najlepsze pool party, ale w dzień. W nocy działa pub/bar Bond, do którego weszliśmy. Ładnie, sympatycznie i spokojnie. Postanowiliśmy dalej szukać wrażeń. Trafiliśmy na bardzo fajny pokaz tańca na ulicy. Po 24:00 wybraliśmy się autobusem na Freemont Street. My z Piotrkiem już widzieliśmy, ale dziewczyny nie. Droga się dłużyła bo w Las Vegas podobnie jak w Los Angeles korki są całą dobę. Po drodze mieliśmy przesiadkę w mało ciekawym miejscu i nie czuliśmy się tam bezpiecznie. Samo Downtown nie zrobiło na dziewczynach wrażenia. Wróciliśmy do pokoju na 2:00, nikt nie miał ochoty na zabawę do rana. Z okna pokoju mieliśmy widok na ładnie oświetlony hotel Encore. Tego dnia po raz pierwszy zobaczyłam duże skupisko wielkich karaluchów, które biegały na przystanku na Las Vegas Strip.
Podróż AMEEERYKA 2013 - Hoover Dam. Las Vegas
2013-06-22