Podróż AMEEERYKA 2013 - Pacyfik



2013-06-08

Wstaliśmy ok. 8. Zadzwoniła do mnie przerażona mama. Rano polskiego czasu dowiedziała się z TV, że w LA była strzelanina. Jakiś chłopak zastrzelił 5 osób w Santa Monica. Godzinę po tym zadzwonił do niej telefon i rozmówca mówił po angielsku. Mama nie zna angielskiego więc nie wiedziała o co chodzi. Przychodziły jej do głowy czarne myśli. Oddzwoniłam dopiero rano czasu amerykańskiego. Po rozmowie ze mną się uspokoiła, ale nadal nie wiemy kto do niej dzwonił. Ok. 11:00 pojechaliśmy na "garage sale" w Canyon Lake. Chcieliśmy upolować lodówkę samochodową. Niestety nikt nie sprzedawał. W zamian Piotrek  kupił sobie piłkę do footballu za całego 1 dolara. Przy jednym z domów gdzie odbywała się wyprzedaż garażowa zapoznaliśmy się z Panem Jurkiem z Kielc, który w latach pięćdziesiątych przyjechał do USA mając 6 lat i nadal potrafił mówić po polsku! Następnie pojechaliśmy do Newport Beach. Pogoda w Kalifornii jest dziwna. O ile w Canyon Lake non stop świeci słońce to im bliżej oceanu tym niebo bardziej zachmurzone. Podobnie było tu. Posiedzieliśmy na plaży chwilę i uciekliśmy do knajpy bo zamarzaliśmy od wiatru. O temperaturze wody w oceanie nie wspominając.. Zamoczenie stóp powodowało zamarzanie mózgu ;) Wracając do knajpy. Nazywała się Mutt Lynch i było tam mnóstwo ludzi. Chwilę poczekaliśmy na stolik. Bardzo gwarne miejsce. Po zjedzeniu pizzy z ogromną ilością sera i wypiciu Margarity pojechaliśmy do centrum handlowego, a raczej miasteczka. Jesteśmy zadowoleni z zakupu małej lodówki samochodowej za 10$ i telefonu komórkowego TRACFONE ze 140 min za 45$. Po zakupach udaliśmy się na pożegnalną kolację z Maszą i „małą” Niką na sushi. Do Canyon Lake dojechaliśmy późnym wieczorem. Wieki zajęło nam uruchomienie telefonu bo kod dostępu nie chciał zadziałać. Po rozmowie z biurem obsługi w końcu działa. Ciekawe jest to, że każda czynność wykonana na tym telefonie ściąga minuty, tzn czy dzwonimy czy odbieramy telefon to tracimy minuty, wysyłając lub odbierając smsy tak samo.