Podróż AMEEERYKA 2013 - Los Angeles



2013-06-07

Ranek spędziliśmy na skakaniu z pomostu do jeziora oraz popłynęliśmy na plażę łódką. Przy plaży był też basen więc popływaliśmy trochę i wróciliśmy do domu. Ok 13 ruszyliśmy do LA. Dojechaliśmy całkiem szybko. W pierwszej kolejności udaliśmy się do biura Dollar by wymienić nasz niedziałający gps. Nowy niestety tez nie chciał się ładować. Pracownik Dollara chciał już wymienić nam samochód, sądząc, ze to wina zapalniczki. Na szczęście trzecia ładowarka zadziałała i wyjechaliśmy ok 17 w kierunku Hollywood Blvd. Cała ta przygoda z gps mocno skróciła nasz czas na zobaczenie Los Angeles. Na Hollywood Blvd zobaczyliśmy Walk of Fame i Kodak Theatre. Kolejnym obowiązkowym punktem było skrzyżowanie Sunset Blvd z Bronson Av - skąd całkiem fajnie było widać wielkie litery HOLLYWOOD . Parking w tej okolicy kosztuje ok 10$ bez względu na to czy się stoi 10 min czy 3 h. Później pojechaliśmy do Beverly Hills gdzie pooglądaliśmy piękne domy. Następny przystanek to Rodeo Dr. Było już późno i sklepy były pozamykane, ale w sumie na zakupy się tam nie wybierałam ;-) Pojechaliśmy na Venice Beach, ale nic nie wyszło z mojego planu oglądania zachodu słońca bo cały dzień słońce było za chmurami i nie było zachodu. Poszliśmy w kierunku molo w Santa Monica gdzie pięknie były oświetlone karuzele. Nie mogliśmy zostać długo bo śpieszyliśmy się do Grifith Observatory, które było czynne do 22:00. Na wzgórze dotarliśmy na 21:00, ale zanim znaleźliśmy miejsce parkingowe to minęło ok 15 min. Widok na miasto był piękny. Niestety było bardzo zimno a my mocno się wyletniliśmy. Zmarznięci wróciliśmy po 22 do samochodu i ruszyliśmy w dół.  Sądziliśmy, że na ok 23:30 będziemy z powrotem w Canyon Lake, ale nic z tego. Najpierw staliśmy godzinę w korku w samym LA z powodu jakiegoś wypadku, a następnie w okolicy Riverside naprawiali drogę ok 24:00 i przez zwężenie do jednego pasa straciliśmy kolejną godzinę. Byliśmy strasznie śpiący, ja co chwile zasypiałam, a Piotrek musiał prowadzić, chociaż tez ledwo patrzył. Do Maszy dojechaliśmy na 1:15. Dopiero zasypiając zdałam sobie sprawę, że przez cały dzień nic nie zjedliśmy.