Wracamy ze Sieny lokalną drogą na południowy zachód. Duże pofałdowanie terenu, częste zakręty. Przypominamy sobie, że Toskania to górzysta kraina. Mijamy drogowskaz "Massa Marittima". Podoba nam się nazwa miasteczka. Usytuowane na niewielkim wzgórzu. Postanawiamy, że wkrótce tu wrócimy.
9. września 2008 r.
Nastał czas zrealizowania obietnicy. Toskańskie małe miasteczka mogą być bardzo urokliwe. Jest już dobrze po południu, ale słońce jeszcze wysoko. Parkujemy na ulicy u podnóża skalistego wzniesienia o dziwnie kremowym kolorze. Widać stąd katedrę i centralny plac. Przez bramę schodzimy do centrum. Miasteczko jest czyste i uporządkowane. Mieszkańcy po sjeście powoli wylegają na rynek i przyległe ulice.
Centralnym punktem jest plac przy katedrze. Romańska katedra stoi na niewielkim podwyższeniu. Schody, które do niej prowadzą, są równie stare jak sama świątynia. Ząb czasu odcisnął na nich swoje piętno. Mimo to, są ulubionym miejscem miejscowej młodzieży. Obok katedry nad dachami domów góruje wysmukła kampanila. Mimo, że przewodniki o miasteczku mówią niewiele, historyczne centrum sprawia bardzo dobre wrażenie. Zabytkowe kamienice są w dobrym stanie, a malownicze kręte zaułki nie ustępują urokiem tym w Sienie.
Na placu rozłożyło swoje ogródki wiele restauracji. Oczywiście wybieramy ten, w którym jest najwięcej klientów. Miła pani, w naszym wieku, zachwala nam specjały lokalnej kuchni. Zdajemy się na jej wybór. Na gotowe dania czekamy dosyć długo, ale było warto. Spożywamy pełny włoski wielodaniowy obiad. Na koniec, dla lepszego trawienia poprawiamy grappą.
Tutaj nikt się nie śpieszy. Ludzie dużo czasu spędzają przy stolikach. Jedzą, piją wino, grappę, rozmawiają i cieszą się życiem. Piano, piano mówi do nas kelnerka, gdy rozglądamy się za rachunkiem i donosi nam jeszcze lody na deser. Takiej uczty dawno nie mieliśmy.
W międzyczasie zapadł już zmrok. Katedra i kampanila są ładnie podświetlone. Zapalają się miejskie latarnie. Na placu zrobiło się gwarno. Miasteczko ożywa.
Robimy kilka nocnych zdjęć i wracamy do samochodu. Odtąd Massa Marittima będzie kojarzyć nam się z ucztą dla ciała.