Podróż Zachód USA w 10 dni - Dollar Rent a Car



2012-09-03

Wypożyczenie auta było największym zgrzytem w trakcie naszej wycieczki. Musieliśmy zapłacić około 100$ frycowego, chociaż tak naprawdę do tej pory nie wiem, co się tak właściwie wydarzyło.

Idąc za radami forów internetowych przy rezerwacji auta korzystałam z TravelJigsaw www.traveljigsaw.pl. Oferta tego serwisu była naprawdę konkurencyjna. Informacja na maila po dokonaniu rezerwacji była dość lakoniczna, ale wynikało z niej, że pełne ubezpieczenie jest w cenie wynajmu. Bałam się jednak, że coś przeoczyłam i zadzwoniłam na infolinie (0800 – coś tam). Pan w infolinii zapewnił mnie, że wszystko jest już opłacone i nawet jeśli bym chciała wykupić jakieś dodatkowe opcje ubezpieczenia, to już nic więcej nie ma. Dla pewności zadzwoniłam jeszcze na infolinię sieci Dollar, gdzie też zapewniono mnie, że moja rezerwacja jest „good to go”.

Jak wielkie było moje zaskoczenie, kiedy na miejscu pani obsługująca nas była innego zdania. Powiedziała, że mamy do wyboru opcję ubezpieczenia 8$ za dzień lub 12 $ za dzień, bo ponoć, to które mamy wykupione to za mało. Zapytana, czy musimy je wykupić powiedziała, że tak. No cóż, podróże kształcą. Dobrze, że przygotowaliśmy zapas finansowy, chociaż trzeba przyznać, że taki zgrzyt na początku wyjazdu nieco zwarzył nastroje.

W wypożyczalni spotkała nas tylko jedna miła niespodzianka. Otóż okazało się, że w Kalifornii w wypożyczalniach nie płaci się za drugiego kierowcę, więc ja też miałam okazję usiąść za kółkiem, ale o tym później…

Po dokonaniu nieszczęsnej opłaty skierowano nas do rzędu „S”. To był już miły etap. W tym rzędzie stały wszystkie samochody w naszej klasie. Mogliśmy sobie je spokojnie pooglądać i wybrać. Ostatecznie wybór padł na Chevroleta Captivę – zadecydował przede wszystkim relatywnie duży bagażnik i przestrzeń w środku, ale też fakt, że wyglądał jakby dopiero wyjechał z fabryki.

Około 14:00 wyjechaliśmy za bramy Dollara i ruszyliśmy na trasę.