U nas zmrok zapada powoli, na Elbie musieliśmy się bardzo spieszyć, by przed nocą dotrzeć do Hotelu Bella Vista w Sant'Andrea. Zdąrzyłam tylko się umyć i przebrać, gdy Daniele zapukał do drzwi zapraszając na kolację.Tutaj czekała na mnie niespodzianka, bo nie poszliśmy do hotelowej restauracji, ale wąską ścieżką zeszliśmy na plażę.Całe szczęście, że zdąrzyłam wyjąć z torby aparat fotograficzny i włożyć go do plecaka. Zrobiłam wtedy chyba najładniejsze zdjęcie zachodzącego słońca w życiu.Na plaży, w maleńkiej pizzerii, zjadłam też największą w życiu pizzę, pieczoną na rozgrzanym na ogniu kamieniu. Pizza nie mieściła się na dosyć sporych talerzach i była wspaniała.