Do Gibraltaru mamy ok. 60 km. W przewodniku czytamy żeby lepiej zostawić samochód przed granicą bo na granicy dokładnie kontrolowane są samochody. Postanawiamy jednak jechać. Żadnej kolejki, żadnej kontroli, nawet miejsce na parkingu znajdujemy od razu. Uderza nas jednak widok wszędzie porozwieszanych flag czerwono-białych. I chyba tylko my ubrani jesteśmy w inne kolory niż czerwono-białe. Wprawdzie czytaliśmy w przewodniku o święcie Gibraltaru jednak miało to być w sierpniu a tu mamy 10 wrzesień.- błąd w przewodniku, nie pierwszy zresztą na jaki się natknęliśmy. !0 września 1967 roku przeprowadzono tu referendum, w którym mieszkańcy opowiedzieli się za pozostawieniem Gibraltaru jako terytorium zamorskiego Wielkiej Brytanii. Od tego dnia 10 września obchodzone jest święto narodowe Gibraltaru. Tłumy ludzi i wszystko czerwono-białe. My idziemy w przeciwnym kierunku niż wszyscy. Docieramy do kolejki i wjeżdżamy na słynną skałę Gibraltarską.
Cudny widok na miasto, port i morze.
Spotykamy oczywiście małpki – słynne magoty Gibraltarskie. Są niesamowite, biegają, skaczą, zaczepiają. Słodziaki.