Podróż Andaluzja
Andaluzja- piękna kraina słonecznej Hiszpanii. Padł pomysł wakacyjnej podróży do Andaluzji. Godziny spędzone nad planowaniem tej eskapady. Najpierw pomysł wyjazdu samochodem, później jednak samolot by w końcu pozostać jednak przy samochodzie, bo jeszcze dodatkowo po drodze można zobaczyć wiele pięknych miejsc. Ustalamy trasę i miejsca, w które zajrzymy.
W końcu przychodzi ten dzień – 29 sierpnia i wyruszamy. Oczywiście zamiast o 12.00 wyjeżdżamy o 16.00 ale jesteśmy spokojni, wszędzie zdążymy. Do granicy z Czechami mamy parę kilometrów więc po krótkiej podróży już jesteśmy w Czechach. Jedziemy w stronę granicy z Niemcami. Koniecznie chcemy zjeść smażony ser, ale niestety tam gdzie się zatrzymujemy nie serwowali tego przysmaku.
Jedziemy nieprzerwanie naszą „srebrną strzałą” jak nazwaliśmy Renaulta Trafika, w którym w szóstkę całkiem wygodnie nam się jedzie. Jest czterech kierowców więc możemy sobie pozwolić na długą jazdę.
Pierwszy punkt na naszej mapie odwiedzania różnych miejsc po drodze to Avignon we Francji. Docieramy tu ok. 15.00, trochę krążymy w poszukiwaniu miejsca parkingowego ponieważ nasz Trafik bardzo wygodny ale nie wszędzie się zmieści. W końcu znajdujemy miejsce naprzeciw zabytkowego mostu. Zwiedzamy starówkę, Pałac Papieski i oczywiście słynny most. Deszcz nas troszkę pogonił, wyjeżdżamy. W końcu znajdujemy nocleg w hotelu w Beziers – ale miło wziąć kąpiel i położyć się wygodnie w łóżku.
Rano wyruszamy w stronę Barcelony – następny punkt naszego programu.
Barcelona- stolica Katalonii i drugie co do wielkości miasto Hiszpanii, duży port morski i lotniczy.
I znów mamy problem z zaparkowaniem. Kilkakrotnie objeżdżamy w kółko Sagradę Familię, śmiejąc się ze już ja właściwie całą dokładnie obejrzeliśmy. W końcu udaje nam się zaparkować tuż przy bazylice.
Jej budowę rozpoczęto w 1882 roku i jest uznawana za główne osiągnięcie architekta Antoniego Gaudiego. Do dziś nie dokończono jej budowy.
W parku Guell – spędzamy bardzo miłe popołudnie spacerując wśród zieleni i niekonwencjonalnych elementów architektonicznych zaprojektowanych przez Antonio Gaudiego.
Kolejnym punktem w naszej podróży jest Granada ze słynną Alhambrą.
Nie mamy zarezerwowanych biletów wstępu, a co za tym idzie nie mamy pewności czy uda nam się wejść do środka. Doczytaliśmy w przewodniku że będzie to raczej niemożliwe. Jednak na miejscu okazuje się ze kolejka wcale nie jest taka duża, stoimy ok. pół godziny i kupujemy bilety- wchodzimy od razu.
Jesteśmy zachwyceni, spędzamy tam parę godzin, ale jeszcze parę spokojnie moglibyśmy tam spędzić i odpocząć w cudnych ogrodach Alhambry.
W końcu ok. 18.30 docieramy na miejsce. Apartament w Benahavis okazuje się być jakies 9 km od Benahawis, ale warunki dokładnie takie jak w opisie, mamy salon, taras, super wyposażoną kuchnię, trzy sypialnie, dach z jacckuzi i z jednej strony widok na góry a z drugiej na morze.
Jedziemy do Casares - białe miasteczko położone na zboczu góry. Jedziemy od strony Estepony i coraz bardziej zagłębiamy się w górach. Dojeżdżamy do punktu widokowego – widok zapiera nam dech w piersiach. Jak maleńkie białe klocki poukładane jeden na drugim i jeden obok drugiego, na przeciwległym wzgórzu, ukazuje się naszym oczom miasteczko.
Parkujemy i idziemy do miasta. Jest ok. 16.00 wiec nie spotykamy nawet jednego człowieka, spokój i cisza. Chodzimy po niezwykle wąskich uliczkach, to w górę, to w dół, jak w labiryncie. Jesteśmy po prostu zachwyceniDo Malagi mamy ok. 70 km. Wyruszamy żeby zobaczyć to piekne miasto z jego największym zabytkiem Alkazabą – średniowieczny zamek Mauretański usytuowany na wzgórzu górującym nad Malagą, skad rozpościera się przepiękny widok na miasto. Sporo trzeba się nachodzić, ale naprawdę warto.
Docieramy do portu, spacerujemy ulicami miasta, by w końcu usiąść w małej restauracyjce i solidnie się posilić za jedyne 8,5 euro od osoby.
W drodze do Malagi mijamy gondolową kolejkę, która wznosi się ponad autostradą na wysoką górę. Postanawiamy zobaczyć to miejsce i kolejnego dnia wybieramy się tam. To Benalmadena.. Na wzgórzu nad brzegiem morza widać z daleka duży, dziwny kształtem budynek – to Buddyjska stupa, czyli buddyjska budowla sakralna, największa jaka została wzniesiona w zachodnim świecie, ma 33 m wysokości. Jesteśmy pod dużym wrażeniem. Wchodzimy do środka i nawet robimy zdjęcia.
Obok jest również motylarnia, a z centrum miasta wyrusza gondolowa kolejka górska na szczyt Calamorro (769m npm) Oczywiście jedziemy. Widok z góry zapiera dech w piersiach, widzimy Gibraltar i marokańskie wybrzeże oraz pasmo górskie Sierra NevadaMiasto które ma podobno wiele twarzy. Słyszeliśmy że przyjeżdża tu wiele gwiazd i bardzo zamożnych ludzi, żeby wydać swoje pieniądze w bardzo ekskluzywnych restauracjach i centrach handlowych.
Szliśmy nadmorską promenadą, spacerowaliśmy ulicami miasta. Odwiedziliśmy też przepiękne centrum handlowe, wręcz całe miasteczko. Jak popatrzyliśmy na ceny to już w ogóle nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy i sporo się nachodziliśmy zanim dotarliśmy do „tego” podziemnego parkingu na którym zostawiliśmy swoją „srebrną strzałę”. Pojechaliśmy kawałek za miasto żeby odpocząć na gorącej plaży i zażyć morskiej kąpieli.
Postanawiamy udać się na targ do Benahawis. Wyruszamy rano, mamy jakies 9 km do tego miasteczka położonego w górach. Jest niedziela, dojeżdżamy i znów ciche jakby wymarłe miejsce. Wjeżdżamy do miasta. Niestety prawie się zaklinowaliśmy w wąskiej uliczce, wiec wycofujemy się, zostawiamy samochód i postanawiamy pieszo znaleźć targ. Spacerujemy i jesteśmy coraz bardziej zachwyceni. To przepiękne miejsce !!! Cudny park, piękne klimatyczne uliczki, niezliczona ilość kafejek, restauracji. Targu nie znaleźliśmy. Nie ma nawet kogo się zapytać bo jak zwykle miasteczko wygląda na opuszczone.
Postanawiamy wrócić tu wieczorem. Kiedy zaczyna zmierzchać przyjeżdżamy. Ale klimat !!! Z pustego przed południem miejsca, zrobiło się piękne oświetlone klimatyczne i gwarne miasteczko. Restauracyjki ożyły, cicha muzyczka i nie wiadomo skąd tyle ludzi ze prawie wszystkie stoliki zajęte.
My spacerujemy bo chcemy wchłonąc jak najwięcej tej wspaniałej atmosfery.
Do Gibraltaru mamy ok. 60 km. W przewodniku czytamy żeby lepiej zostawić samochód przed granicą bo na granicy dokładnie kontrolowane są samochody. Postanawiamy jednak jechać. Żadnej kolejki, żadnej kontroli, nawet miejsce na parkingu znajdujemy od razu. Uderza nas jednak widok wszędzie porozwieszanych flag czerwono-białych. I chyba tylko my ubrani jesteśmy w inne kolory niż czerwono-białe. Wprawdzie czytaliśmy w przewodniku o święcie Gibraltaru jednak miało to być w sierpniu a tu mamy 10 wrzesień.- błąd w przewodniku, nie pierwszy zresztą na jaki się natknęliśmy. !0 września 1967 roku przeprowadzono tu referendum, w którym mieszkańcy opowiedzieli się za pozostawieniem Gibraltaru jako terytorium zamorskiego Wielkiej Brytanii. Od tego dnia 10 września obchodzone jest święto narodowe Gibraltaru. Tłumy ludzi i wszystko czerwono-białe. My idziemy w przeciwnym kierunku niż wszyscy. Docieramy do kolejki i wjeżdżamy na słynną skałę Gibraltarską.
Cudny widok na miasto, port i morze.
Spotykamy oczywiście małpki – słynne magoty Gibraltarskie. Są niesamowite, biegają, skaczą, zaczepiają. Słodziaki.
Z Gibraltaru jedziemy do Tarify- najdalej wysuniętego na południe punktu kontynentalnej Europy.
Stąd już tylko 14 km w linii prostej do wybrzeży Afryki. Idąc na cypel po lewej stronie mamy Morze Śródziemne, a po prawej Ocean Atlantycki. A na wprost cudny widok na wybrzeże Afryki.
Jedziemy do Rondy. Pniemy się wysoko w góry niezwykle krętymi serpentynami. Musze prowadzić naszą „srebrną strzałę” bo w innym wypadku z moją chorobą lokomocyjną daleko bym nie dojechała. Cała droga to zakręt za zakrętem i ani kawałka prostej. Wreszcie kiedy wdrapaliśmy się na szczyty gór naszym oczom ukazalo się miasto. Mamy tu pewien problem oczywiście z zaparkowaniem. Spotykamy podziemne parkingi jednak tylko 2m wysokości, my dla naszego trafika musimy mieć 2.20 m. Wreszcie na obrzezach miasta znajdujemy duży podziemny parking odpowiadający naszemu Trafikowi.
Idziemy na miasto. Jesteśmy tu 12 września. W naszym przewodniku wyczytaliśmy że tego dnia ma tu być wielka parada Corridy. Jednak nikt tu o takim wydarzeniu nie słyszał. Spotykamy małżeństwo Polaków, którzy również w tym celu przyjechali (mieli ten sam przewodnik co my). Oglądamy arenę corridy i idziemy w stronę słynnego mostu.
Główną atrakcją miasta jest jego położenie na dwóch skałach połączonych mostem Puente Nuevo (Nowy Most). W dole znajduje się głęboki na ponad 100m wąwóz rzeki Guadalevin zwany El Taji. Warto wspomnieć że w pomieszczeniu znajdującym się nad wysokim środkowym łukiem istniało więzienie, z którego nie sposób było uciec.
W drodze powrotnej z Rondy, skręcamy w góry, w boczną drogę za drogowskazem Parauta 3km – mamy nadzieję zobaczyć małą białą wioskę, które nas tak bardzo zauroczyły. Po krótkim czasie widzimy już daleka maleńkie białe „klocki” skupione na zboczu góry.
Podjeżdżamy. Wchodzimy do wioski. Znowu kompletna cisza, nikogo. Chodzimy maleńkimi uliczkami i jesteśmy zachwyceni, aż nie chce nam się opuszczać tego miejsca. Obielone domy, niebieskie doniczki, czyściutko i schludnie. Na obrzeżach rośnie wielkie drzewo figowe. Oczywiście częstujemy się słodziutkimi figami do syta.
Miejscowość wypoczynkowa, która zachowała charakter „starego miasta”. Przyjemnie powłóczyć się wąskimi uliczkami, placykami i nadmorską promenadą. Zobaczyć port i piękne plaże.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Bardzo przyjemna relacja, idealna do oglądania przy takiej pogodzie, jaką mamy teraz za oknem :)
Z ciekawości zapytam - jechaliście wg wyznaczonego planu, czy też pełen spontan, szukanie noclegów na miejscu, etc.?
Pozdrawiam -
Super podróż, dobrze jest mieć trochę więcej czasu na wakacje niż te wyżebrane 2 tygodnie, bo można dużo więcej zwiedzić. Co do sposobów podróżowania , ta ja też jestem zwolennikiem podróży autkiem, przynajmniej w obrębie Europy. Jeszcze więcej satysfakcji daje podróżowanie rowerem ale to już inna bajka.
-
Elu, jak najbardziej Ciebie rozumiem. Ja także uważam, że nie tylko najważniejszy jest cel wyprawy, ale także sposób do jego dotarcia oraz wszystko to pomiędzy, przygody, niespodzianki po drodze, fajne miejsca do zwiedzenia. Ja także zamiast tak jak wszyscy wybrać samolot do Chin, wybrałem kolej i tak z Polski tam na raty różnymi pociągami dotarłem (miejsca po drodze opisuje na kolumberze). Dotarcie tam samolotem to nie byłoby to samo:) Po drodze było tyle wrażeń i emocji, tyle się działo:) Widzę że u Ciebie także podroż samochodem była pełna nowych doświadczeń i fajnych wrażeń i z tego się cieszę:) Pozdrawiam!
-
Miło się z Tobą podróżowało. Bardzo fajne fotki. Pozdrawiam :)
-
3 tygodnie - piekna sprawa! Znakomicie je wykorzytstalas :-)
-
Dziękuję i cieszę sie że spodobała Ci się moja relacja - a podróż samochodem? Może i jest trochę uciążliwa ale ja chłonę wszystko co zobaczę, a jadąc tyle kilometrów (w sumie zrobiliśmy prawie 8 tyś km ) mozna zobaczyć nie tylko miejsca docelowe ale mnóstwo ciekawych i często niespodziewanych rzeczy. Gdyby dziś ktoś mi powiedział że powtarzamy taką podroż to ja zaczynam sie już pakować :)
Masz rację - wrażenia super fajne :)
Pozdrawiam -
Nasza podróż trwała 3 tygodnie z czego dwa w samej Hiszpanii, w drodze powrotnej jeszcze zahaczyliśmy o Kanion Verdon i Lazurowe Wybrzeże.-ale to juz tak w pigułce :)
-
w edycji podróży, masz punkty. W każdym z nich masz lokalizację. Kliknij na edycję danego punktu i w polu miejsce zamiast "Hiszpania" wpisz dane miasto, czyli np. Estepona i kliknij sprawdź. System poszuka takiego na świecie i znajdzie ci lokalizację. Wybierasz odpowiednie i klikasz zapisz. I tak z każdym punktem.
-
Przeczytałem i obejrzałem całość i to była bardzo przyjemna podróż po Andaluzji:) Lubię oglądać relacje z tego regionu, jest fantastyczny - tyle ty ciekawych zabytków i pięknych krajobrazów:) Tak i też było na Twoich zdjęciach Elu:) Miło było! Szczególnie zafascynowało mnie to, że w epoce łatwo dostępnych, szybkich i tanich połączeń lotniczych, wy wybraliście podróż na kraniec kontynentu samochodem. Choć wiąże się to z pewnymi uciążliwościami, to jednak jakie fajne wrażenia są:) Gratuluję! Pozdrawiam!
-
Bardzo dziękuję za rady, spróbuję to jakoś uporządkować. Póki co prosze o cierpliwość :) Jakoś nie do końca dobrze wychodzi mi poruszanie się tutaj.
Chętnie wysłucham wszystkich dobrych rad :) -
Piekna podroz! Ciesze sie, ze zaczelas rowniez publikowac swoje podroze :-)
Nasza trasa po Andaluzji przebiegala nieco inaczej, ale my zdecydowalismy sie na opcje z samolotem, zreszta bylo to bardzo wygodne polaczenie :-) Ze wspolnych miejsc widzielismy Malage, Ronde i Granade. Jak dlugo trwala cala Wasza podroz? A jak dlugo byliscie w samej Hiszpanii?
Wiem, ze poczatki na Kolumberze nie sa latwe i rozumiem, ze nie wszystkie podpisy i miejsca, o ktorych piszesz w poszczegolnych rozdzialach wyszly na mapie. Sprobuj je jeszcze troszke uporzadkowac. Rowniez bardzo pomoga tytuly zdjec jak i podpisy pod nimi. Mozesz to zrobic klikajac na wybrane zdjecie i nastepnie klik na "edytuj zdjecie". Podobnie mozesz edytowac rowniez poszczegolne rozdzialy podrozy.
Pozdrowienia :-) -
Aż się cieplej zrobiło.Pozdrawiam
-
A propo opisu, Elu proszę o uzupełnienie podpisów zdjęć, gdyż żadne z nich nie ma nazwy... Utrudnia to oglądanie, szczególnie dla osób, które nie były w miejscach, jakie opisujesz, gdyż nie wiedzą co oglądają i muszą się domyślać. Elu, bardzo fajne zdjęcia robisz, ale z nazwami będą jeszcze lepsze, poza tym, od zawsze taka była tutaj tradycja na Kolumberze... Pozdrawiam i wracam do oglądania i czytania Twojej podróży:)
-
Świetna podróż, piękne miejsca, bardzo ładne zdjęcia i bardzo ciekawy opis. Przeczytałem i obejrzałem z ogromną przyjemnością. Pozdrawiam.
Pozdrowienia-)))