Trochę zrezygnowane skręciłyśmy 5 km przed Lakselv w boczną drogę do Kavalaks, gdzie podobno miał być nocleg. Kawałek drogi po wertepach i trafiamy na coś w rodzaju schroniska młodzieżowego czy górskiego. Wolnych pokoi nie było, pani w recepcji, z wielką nieśmiałością, jakby się bała nas urazić, proponuje nam glebę na materacach. Ale żebyście widzieli tę "glebę" - sala prawie 100 m kw. cała do naszej dyspozycji. Zapłaciłyśmy po 100 NOK za osobę. Czy muszę wam pisać, że chwilę potem przestało padać i wyszło słońce.
Najedzone i wykąpane zaczęłyśmy się rozglądać, gdzie my właściwie jesteśmy. Była to jakaś salka modlitewna, w której odprawiane były msze w kilku religiach. Całe schronisko należało do jakieś zgromadzenia. Było bardzo sympatycznie.
Podróż Za kołem polarnym... - w krainie Lapończyków...Lakselv
2009-07-16