przenoszę sie w nowe miejsce - tani hotel przyklejony do skały między Patalavaca i Puerto Rico.Obawiałam się,że na turystycznej i skomercjalizowanej wyspie nie znajdę spokojnego miejsca "in the middle of nowhere" ale udało się;)
Hotel ma fatalne opinie,zwłaszcza na angielskich portalach wakacyjnych..Niektórzy narzekali nawet na szum morza ( sic!) ,ja jestem w 100 % zadowolona,apartament z salonem na 7 piętrze,a na dole fale rozbijają się o skały.Wielki błekit.Do piaszczystej plaży 10 min spacerem - niedaleko znajduje się Anfi del Mar - skandynawski,wypasiony kompleks ze sklepami,restauracjami etc, i bardzo fajną,czystą,średnio zatłoczoną plażą; nie ma fal ani wiatru,doskonałe warunki do pływania i smażenia się na słońcu.Jednak jeśli ktoś szuka nocnych rozrywek będzie rozczarowany, zarówno okolice hotelu jak i pobliskie Argenugien to senne rybackie wioski z wybudowanymi wzdłuż wybrzeża hotelami.
Żeby nie spędzic reszty urlopu na leżeniu,pewnego poranka wybieram się do Puerto Rico; tam wsiadam na łódź turystyczną ( w programie oglądanie delfinów,które się jednak nie pojawiają), która zabiera mnie do Puerto de Mogan..kolejne "must see" zwane Kanaryjską Wenecją.Jak dla mnie - przereklamowane,może dlatego że nie było słońca; spędzam tam chwilę,siadam na piwie i wracam na moją plażę.Puerto Rico też nie powala na kolana - typowo turystyczna miejscowośc z setkami podobnych,zbudowanych na zboczach hoteli.Cieszę się teraz,że wybrałam Balito Beach; a zastanawiałam sie długo,oj długo.....