1997-08-04

Good morning Spain :).Dzien 3.

Wstajemy rano,idziemy zwiedzac Blanes.Ale najpierw do banku rozmienic dolary na peso.Pani szybko obsługuje i juz mam peso.Trzeba chodzic po sklepach i kupowac pamiatki ( do dzis mam peso z dziurka w srodku i nosze na rzemyczku na szyji czasami).Znajomi kupuja ubrania,koszulki itp.Ja nie kupuje.Dziwia sie czemu nie kupuje tu jest taniej niz w Polsce.Nie rozumieja że w USA takie orginalne ubrania sa za bezcen.Za to duzo ubran kupuje Klaudi,uwielbiam z nia  chodzic, usiasc i patrzec jak sie przebiera a ja kiwam głowa że tak,i jak kiwniecie na tak ubranko laduje w koszyczku.Po zakupach znowu plaza,wieczorem fajerwrki po raz drugi.Na ulicach pustki wszyscy na plaży a samochody pootwierane i cenne rzeczy zostawione w srodku.Taka mentalnosc w Hiszpani.W Polsce by nie przeszło takie cos.Dzisiaj nie wracymy do hotelu.Po fajerwerkach zostajemy na plaży czekajac na wschod słonca.Kochamy sie ,pijac słodkie wino,wokoł skały, morze Sródziemne,gwiazdy i tylko my.Młodzi zakochani w sobie ludzie.Zasypiamy na plazy.A budzi Nas piekny wschód słonca.

  • Morze Sródziemne.
  • Morze Sródziemne
  • Wieczór na plazy
  • Zespół.