Podróż Hiszpania
Good morning Spain :).Dzień 2.
Wstaje o swicie,oj bardzo boli głowa a tutaj upał,trzeba zejsc na sniadanie.Ale najpierw prysznic.Bez tego sie nie obejdzie.Prysznic i na sniadanie schodze.Siadam bardzo zmeczony przy stoliku a oni mi podaja co?Jedna bułeczke ,troszke serka i troszke dzemiku.A i zybeleczek masełka.No oki jem ale jakos tak mało "poszło na wiry w żoładku".Czuje sie głodny.Więc zaczynam kombinowac chodze po jadalni i biore buleczki i dodatki od tych co nie przyszli,po paru zjedzonych bułkach stwierdzam że jestem już najedzony.(Wiem to było trochę nie uczciwe,ale głodny byłem).Pozniej już sobie kupowałem dodatkowe jedzonko w puszkach.Po sniadaniu idę na basen.Trampolina nie czynna, więc nie skakamy .Trudno.Trzeba bedzie ochrzcic ludzi hihi.Oczywiscie znienacka mnie ktos wpycha do basenu w ubraniu jestes ochrzczony.OK.Po chrzcie ide do pokoiu,i zastaje samą Klaudie.Mówie ze miałem chrzest i musze sie przebrac i jak moze...oczywiscie mogła.Wyszlismy po 2 godzinach na plaze.I tak nam zeszło do wieczora.Wracamy do hotelu,i patrze ze znajomi taszcza młodego chłopaszka do basenu na chrzest. Krzyczac ze sie schował.Kurcze młody nie umie pływac juz miałem krzyknac ale za pozno,nie myslac wiele w opakowniu tak jak stałem skacze do basenu, i młodego wyciagam.Wychodze wsciekły z basenu i mowie "kur... on nie umie pływac".Cisza.I zaraz ze nie wiedzieli i przepraszaja.OK.Czas sie przebrac znowu,i na kolacje.Po kolacji wszyscy na plaże ma byc wystep sztucznych ogni ze skały.Przez 3 dni strzelali co wieczor.
Good morning Spain :).Dzien 3.
Wstajemy rano,idziemy zwiedzac Blanes.Ale najpierw do banku rozmienic dolary na peso.Pani szybko obsługuje i juz mam peso.Trzeba chodzic po sklepach i kupowac pamiatki ( do dzis mam peso z dziurka w srodku i nosze na rzemyczku na szyji czasami).Znajomi kupuja ubrania,koszulki itp.Ja nie kupuje.Dziwia sie czemu nie kupuje tu jest taniej niz w Polsce.Nie rozumieja że w USA takie orginalne ubrania sa za bezcen.Za to duzo ubran kupuje Klaudi,uwielbiam z nia chodzic, usiasc i patrzec jak sie przebiera a ja kiwam głowa że tak,i jak kiwniecie na tak ubranko laduje w koszyczku.Po zakupach znowu plaza,wieczorem fajerwrki po raz drugi.Na ulicach pustki wszyscy na plaży a samochody pootwierane i cenne rzeczy zostawione w srodku.Taka mentalnosc w Hiszpani.W Polsce by nie przeszło takie cos.Dzisiaj nie wracymy do hotelu.Po fajerwerkach zostajemy na plaży czekajac na wschod słonca.Kochamy sie ,pijac słodkie wino,wokoł skały, morze Sródziemne,gwiazdy i tylko my.Młodzi zakochani w sobie ludzie.Zasypiamy na plazy.A budzi Nas piekny wschód słonca.
Good morning Spain:) Dzień 4
Zwijamy się raniutko po pięknym wschodzie słońca.I idziemy do hotelu na sniadanie.Dzisiaj mamy zwiedzac ogród botaniczny,jak trzeba to trzeba.Po obiedzie idziemy do tego ogrodu,troche kaktusow i innych takich roslniek.(dodam zdjecia to zobaczycie).Wracamy i robimy sobie zdjecie na tutejszy porcik :).Obiad ,sjesta.plaża.Fajerweki ostatni dzień,"show must go on" jak spiewał niezapomniany Mercury :).Po fajerwerkach do hotelu,rano wyjazd do Barcelony.
Good morning Spain :) Dzień 5
Śniadanie,do autokaru.Jedziemy do Barcelony(trampolina nadal nieczynna,zepsuta).Po jakiejs godzinie docieramy do Barcelony.Własnie w Barcelenie dochodzi do nieprzyjemnego zdarzenia ale o tym za chwile.Zwiedzamy Barcelone: stadion olimpijski ( olimpiada sie tutaj odbyła w 1992 roku),stadion FC.Barca,Sagrada Femilia (legenda głosi ze jak zostanie ukonczona ma byc koniec świata,czy ktos wie czy już została ukonczona?bo nie jestem w temacie).Oraz widzimy słynny posąg Krzysztofa Kolumba wskazujacego na mój kontynent palcem :).Plan zwiedzania był napiety,wracamy do autokaru i sie okazuje że ktos okradł cala naszą grupę z pieniedzy.I mamy problem.Oczywiscie wszyscy jestesmy przeszukiwanie ,ale nikt nie okradł z naszej grupy pieniędzy.Ja sie nie przejmuję zbytnio Klaudia załamana mówi ze musimy juz wracac skoro zostalismy okradzeni.Ale ja sobie zadaje pytanie jak?Okazalo sie ze kierowca autokaru usnoł i zostawił drzwi otwarte a saszetka z kasa lezala obok kierownicy.Złodziej skorzystał.Była tam kilka tysiecy dolarów.Klaudia załamana ja szczesliwy i usmiechniety,wszyscy mysla ze juz powrot do Polski,ale ja mówie ze nie wracam z Klaudia bo mam karte do bankomatu miedzynardową i zostajemy.Opiekunka ze nie,nie mozemy a ja na to jej odpowiadam że jestesmy pełnoletni i zostajemy :).Podpiszemy co trzeba i wrocimy z Barcelony lub Madrytu do Warszawy samolotem.To ich juz całkiem rozstroiło.Kazdy na nas patrzy wilkiem ale my sie juz niczym nie przejmujemy.Wracamy do Blanes.Są Niemcy i skacza do basenu z trampoliny okazalo się ze trampolina była cały czas OK.Tylko własciciel wywiesił tabliczke ze jak Polacy to nie skacza.Wsciec sie było można dosyc kradzierz,to jeszcze to.Po jakiejs godzinie niepewnosci grupa zostaje pieniadze przelane zostana na konto.Grupa nie wraca, wszystko wraca do stanu poprzedniego.Wieczorem dyskoteka,podstawili nam autobus z klima :).Jedziemy na dyskoteke,tutaj miałem nieprzyjemne zajscie z gejem.Ale Ok.
Good morning Spain :) Dzień 6
Sniadanie.Po sniadaniu zbiurka koło autokaru (bez klimy).Jedziemy do wodnego miasteczka "Marinelandu:.Po jakims czasi jestesmy na miejscu raj dla mnie ,swietne zjerzdzalnie nawet, moze nie takie jak w amerykańskie "Universal Studio"ale robiły wrazenie,Najfajniesze były pontony oraz kamikadze bardzo stroma zjerzdzalnia.Byla też taka skromna zjeżdżalnia i tam pewien chłopaszek majteczki zgubił i zjechał nago :).troszke było smiechu.Wieczorem powrut do Blanes,kolacja i do basenu skaczemy z trampoliny.Dziewczyny patrza.Sama młodość.Póznym wieczorem jedziemy na dyskoteke. Na dyskotece sie bawie i w pewnym momencie ktos od tyłu mnie obmacuje,myslalem ze to dziewczyna a okazuje sie ze to chlopak.murzynek.Oj niezreczna sytuacja.Klaudia juz do niego podchodziła z morderczym błyskiem w oczach.Trzeba ratowac znowu sytaucje.Biore kolege pod ramie i modle sie w duchu znaj angielski.I muwie po angielsku ze to zarty byly i zeby przytaknoł.Chłopak zrozumiał ze nie mam innej orientacji płuciowej.Usmiechnoł sie i mowi po angielsku że to żart,Ja szybko tlumacze,wszystko rozchodzi się po kosciach.Wychodze z Nim na schody i gadamy jak starzy kumple. Rafael okazuje sie wspaniałym kompanem,interesuje go sztuka ,film ,sport oraz ksiazki mamy wiele wspólnego.Przychodzi Klaudia mowie zeby nie mowil ze jest gejem narazie.OK.I tak siedzimy na schodach ale podchodzi ochraniarz i Nas wygania.Nie wolno siedziec na schodach.OKI.Wychodzimy przed dyskoteke i gadamy ,ja Klaudi tłumacze.Klaudia go polubiła.Na spokojnie jej powiem o jego odmiennej orientacji płuciowej.Koniec dyskoteki,rozchodzimy sie do swoich hoteli.Mówie Klaudi o Rafeulu na poczatku troche jest zła ,tumacze jej że w Ameryce tacy ludzie sa chronieni a nie dyskreminowani.Rozumie chyba bo akceptuje wszystko co jej powiedziałem.Idziemy do pokoju,nie ma nikogo zostajemy razem az do switu :)
Good morning Spain :) Dzień 7
Pobudka rano,sniadanie.Po sniadaniu jedziemy do Montserrat.Jest to świeta góra Katoloni.Przejrzdzajac przez góry przewodniczka uswiadamia Nas ze w tych górach jest wiele jaskiń.I ze w ktorejs z nich spoczywa swiety Grall.Ja uważam ze nieprawda bo Swiety Grall jest schowany w Petrze Jordani tak?(oczywiscie to jest żarcik).Po zwiedzeniu swietego miasta wracamy do Blanes.Kolacja,dyskoteka.Hotel.Spać tylko we dwoje :)
Good morning Spain Dzień 9
Dzień spedzamy na basenie,czesc ludzi się pakuje.Jutro wyjazd do Polski.Ja mam czas jeszcze.Nadchodzi wieczór jedziemy na nocną wycieczke do Barcelony.Zwiedzamy Barcelone w nocy spiewajaca i pieknie oswietlona fontanne.Po koncercie spacerujemy koło fontanny i widzimy parke ostro całujaca sie na ławce (ostro mam na mysli naprawde ostro i pikatnie) a wokół pełno turystów.Wracamy do autokaru i do hotelu dojezdzamy.Jutro po sniadaniu wyruszamy do Polski.
Goodbye to Spain :(
Po sniadaniu zbiorka koło altokaru.Wyruszamy do Polski.Zegnamy to miejsce,napewno tutaj wróce ale musze długo czekac.Jedziemy przez Zatoke Lwa,Przekraczamy granice Francji widzac"Lazurowe Wybrzeze".Pozno w nocy dojeżdzamy do Monako.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
A moze juz poznałes tę drugą połowe...tylko sie nie garniesz do tego by ją zdobyć....:P:P;P
-
Podróż na pełnym luzie, taka podróż 20-to latka. W tamtej chwili liczyła się sytuacja i wydarzenia wokół, których się kręciliście. Rzecz zrozumiała, że nie było zbytnio czasu na jakieś tam ostre fotografowanie. Młodość ma swoje atrybuty, tak było, jest i będzie. Ciekaw jestem jak dziś postrzegasz tamte chwile i jak patrzysz na dzisiejszy podróżniczy czas? Pozdrawiam.
-
fajna podróż sentymentalna :)
-
Jak narazie tylko USA i Hawaii oraz moja Canada .
-
?....
-
?....
-
No to dopiero podroz :-) Zastanawiam sie ile lat minelo od tamtych czasow... Czy probobowales sie z kims z tej grupy skontaktowac? Rozumiem, ze byla to jakas zorganizowana wycieczka przez biuro podrozy w Polsce? Wspomnienia w kazdym razie ciekawe :-) A w jakie inne strony wybrales sie w podroz?
-
...i jak moje ciocie nastolatki (co im tylko naście do setki brakuje) szaleć będę....tez tak może być...
-
...Ireno, nie martw się przyjdzie pora i będziesz miała dwadzieścia lat. Tylko trochę cierpliwości ... :-) ... !
-
..to racja myśli się innymi kategoriami...i szkoda, że nie mam 20 lat....oj szkoda...i też pozdrawiam...
-
Cairos to bylo dawno temu ,majac 20 lat czlowiek mysli innymi kategriami ,pozdrawiam serdecznie
-
Sporo krajów zwiedziłeś odbywając tą podróż. Szkoda, że tak mało zaprezentowałeś zdjęć zabytków, krajobrazów itd, a za dużo fot. tzw. "rodzinnych", pamiątkowych.
-
...no tak...szkoda, że z domu nawet nie wyszedłeś żeby jakąś fotkę zrobić w czasie pisania tej powieści...albo za dużo wymagam...?
-
...a fotki będą?.....
...czy aparatu fotograficznego nawet przed wyjazdem nie kupiłeś....może o tym piszesz...ale nie doczytałam...