1997-07-10 - 1997-08-30

Podróż Hiszpania

Typ: Album z opisami
10 lipca po 5 latach pobytu w Chicago, USA wracam do Polski na wakacje.Wylot z lotniska O'Hara mam o 9 pm.Na Okeciu laduje około 1 pm.Odprawa szybko idzie na lotnisku odbiera mnie wujek.I do Starachowic do starej rodzinnej miejscowsci,ale tylko na chwile-na wakacje.A w Polsce powodzie :(.
Pada i pada i jak w taki deszcz mozna zwiedzac Polske. Marne perspektywy żeby coś zwiedzic.Wiec padł pomysł,jedziemy do Hiszpani.Biuro podróży,rezerwacja na autokar i wyjazd 30 lipca.Trzeba czekać :(.Wiec czekamy a z nieba leje,pewnie Hoffman bedzie krecił dalsze części "Potopu".Czekamy,czekamy czekamy. W koncu nadchodzi upragniony wyjazd.Zbiurka,pakujemy sie ,do autokaru i w droge.Jest godzina 5 am.Popoludniu około 2-3 pm dojerzdzamy do granicy Słowacji. W miejscowosci Chyżne,ładne zakatki pamietam ze tam jakas rzeka płynela. Niestety nie mam zdjec.Człowiek miał 20 lat wiec nie robił fotek natury.Teraz żałuje.Granica duzo tirów,ale jakos idzie dajemy paszporty i nagle STOP,nie jedziemy dalej.Czemu?Zadaje sobie pytanie czyzby komuna wruciła :).Nie ,kolega w paszporcie ma zdjecie z lat dziecinnych,nie chca puscic.Mówia ze to nie on.Po dlugich debatach jechac ,puszczaja.Uffff.No to jedziemy dalej.Słowacja już....
Słowacja,nie bede sie opisywał bo tylko przejrzdżalismy,pamietam ze padało nie tak jak w Polsce, ale z nieba "banglałdeszcz".Samo zycie:).I tak przez całą Słowacje pada,zimno,brrrrr.Wiec co w taka pogode robic,na tył autokaru jest wódka, trzeba poznac nowe osoby, są dziewczyny jest dobrze.Tylko ten nieszczesny "bangladeszcz".Dobrze po pólnocy docieramy do granicy z Austria,niepamietam jakie to było przejscie wybaczcie mi moi drodzy.Na przejsciu wchodzi pan celnik,rozglada sie sami młodzi ludzie.Jechac do Austri
Już Austria mamy postuj na "pipi".Wszyscy "huuuura",normalne po spozyciu paru piw,i troszke wódki.Dziewczynki na lewo,chłopcy na prawo.Ja ide na lewo bo mnie za reke ciagnie jakas młoda 18 latka ,ma naimie Klaudia.Nie ma czasu na amory,tylko "pipi" i dalej w drogę.W autokarze zmieniamy sie miejscami i siadam koło Klaudi :).Zapowiada sie "burzliwa"noc :).Noc,poswiata księżyca,młodość,gorąca krew,i w dali Wiedeń nocą (miasto Strassow) a u twego boku sliczna młoda kobieta.Czego wiecej chciec od zycia :).Po godzinie zasypiamy przytuleni do siebie.Budzimy się rano i witaja nas Alpy.Szwajcaria nie daleko.
Hmmmm,całą droge przejechalismy.Było 2 lub 3 postoje w Alapach szwajcarskich,pamietam sytuacje jak weszlismy na parkingu w Alpach do toalet.A tam czysto jak u mnie w domu,dla przyjaciół był szok,zaczołem im tłumaczyc ze to normalne na zachodzie ale oni głowami krecili.Cóż, ja troche swiata zobaczyłem w młodym wieku dla nich była to pierwszyzna.Jedziemy dalej.Wczesnym wieczorem przekraczamy granice Francji.
  • Alpy szwajcarskie
Francja,mamy tutaj postoj na nocleg.Wszyscy zmeczeni,przepoceni, lepiący ( w naszym autokarze nie było klimy).Tylko okna na maksa otwarte i wiatr nam w oczy wiał :).Oki wracajac do tematu,stajemy przed jakims motelem (mam zdjecie tego motelu,zdjecia dodam pozniej musze skanowac troszki roboty :).(Ale bądzcie cierpliwi, doczekacie sie galerii).Wysiadka z autokaru i zakwaterowanie do pokojów,chłopcy z chopcami a dziewczynki z dziewczynkami :(.Nic, jakos damy rade :).Ale mi sie marzy prysznic,nie mysle o niczym tylko wejsc pod ten prysznic i ładnie zaczac pachniec,bo czuje sie jak skunks :).W koncu wymarzony prysznic "ciesze sie jak dziecko".Nawet telewizor jest,kolega mowi że pornografia leci tutaj,właczamy a tu jakies francuskie romanisdło, nie zadna pornografia :).Patrzę tępo na telewizor i nic nie rozumiem co oni bełkoczą.Ale jeszcze mam nadzieje ze cos bedzie,wytrzymuje pół godziny francuszczyzny.Fakt ładny język mają ale jak nic nie rozumiesz,zaczynasz sie nudzic:).Zaczynam byc głodny,pukanie do drzwi i Klaudia woła na kolacje.Idziemy na kolacje( oczywiscie nasz prowiant).Na hotelowy nie ma kaski.Nie  mam franków.Po kolacji chcemy byc razem niestety chłopcy z chłopcami,dziewczynki z dziewczynkami...:(.Idziemy spać.
  • Francja,tutaj nocowalismy
Godzina 5 am pobudka,eh ale ja musze prysznic jeszcze i słyszę odpowiedz: "masz 15 miniut na prysznic-tak jak w wojsku".Odpowiadam temu panu "że nie byłem w wojsku i nie będe,bo nie mam  polskiego obywatelstwa :)".Jego mina wtedy bezcenna.No wiec 15 minutowy prysznic,do autokaru i w drogę.Jedziemy przez takie miejscowosci jak Sete,Agde i inne.A z okna autobusu mamy piekny widok na "Zatoke Lwa".Wieczorem przekraczamy granice z Hiszpania.
W koncu Hiszpania :).Wszyscy podekstycowani.Ale do Blanes jeszcze okolo 3 godziny jazdy.Ale to juz jest Costa Brava.Po 2,5 godzinie dojeżdżamy do Blanes.Jest juz dosyc pózno ale mamy nadzieje ze zakupimy jeszcze jakies pitku."Człowiek nie wielbłąd musi wypić".Ale najpierw trzeba sie zakwaterowac,pózniej bedzie czas na pitku :).
  • Hiszpania,po dojeżdzie
Po dosyc puzniej kolacji,udajemy się do marketu,po zakupy (alko),ja nie mam peso.W portwelu tylko dolary.Ale nic sie niedzieje "ja stwaiam dzis, jutro odstawisz"nie ma problemu.Po zakupie wracamy na kwatery i impreza.Jest dosyc głosno,Agnieszka z naszej grupy robi siusiu na balkonie.Oj będą problemy- mysle.I sa problemy,do pokoju wpada rozswcieczony Hiszpan i krzyczy ze tak sie nie robi.Wstaje, nie znm hiszpanskiego i po angielsku do niego.On bardziej krzyczy.Ze Polacy tacy i tacy nie wiem co miał na mysli ale pewnie po jego purpurowej twarzy wnioskowałem ze słowa ostre padają.Mysle dosc sytuacja jest juz i tak napieta a widzę że moji znajomi coraz bardziej nerwowi.Ratuje sytuację wyciagam mój paszport i pomału mu tłumacze że my nie Polacy,my jestesmy amerykanie.Widzac że my amerykańska wycieczka,nerwy mu puszczaja.Dziewczyna ta co zrobiła "pipi"czarujaco sie usmiecha,szepcze do niej "ratuj sytacje skoro zrobiłas taki młyn"Agnieszka ratuje sytuacje usmiechami i swoim wdziekiem.Ja podaje Hiszpanowi kieliszka i jetsmy juz jak bracia :).Sytuacja opanowana,nie bedzie policji i nie zjawi się własciciel hotelu.Jest OK.Po wypiciu idziemy na basen ale nikt nie pływa.Trapolina nieczynna (niby).Do tego wrucimy pózniej.Trzeba isć spać.OK
  • Hiszpania,impreza
  • Hiszpania,po imprezie
  • Hiszpania,palimy cygara :)
  • Hiszpania,ja z kolezanką
  • Hiszpania,pokój po imprezie

Good morning Spain :).Dzień 2.

   Wstaje o swicie,oj bardzo boli głowa a tutaj upał,trzeba zejsc na sniadanie.Ale najpierw prysznic.Bez tego sie nie obejdzie.Prysznic i na sniadanie schodze.Siadam bardzo zmeczony przy stoliku a oni mi podaja co?Jedna bułeczke ,troszke serka i troszke dzemiku.A i zybeleczek masełka.No oki jem ale jakos tak mało "poszło na wiry w żoładku".Czuje sie głodny.Więc zaczynam kombinowac chodze po jadalni i biore buleczki i dodatki od tych co nie przyszli,po paru zjedzonych bułkach stwierdzam że jestem już najedzony.(Wiem to było trochę nie uczciwe,ale głodny byłem).Pozniej już sobie kupowałem dodatkowe jedzonko w puszkach.Po sniadaniu idę na basen.Trampolina nie czynna, więc nie skakamy .Trudno.Trzeba bedzie ochrzcic ludzi hihi.Oczywiscie znienacka mnie ktos wpycha do basenu w ubraniu jestes ochrzczony.OK.Po chrzcie ide do pokoiu,i zastaje samą Klaudie.Mówie ze miałem chrzest i musze sie przebrac i jak moze...oczywiscie mogła.Wyszlismy po 2 godzinach na plaze.I tak nam zeszło do wieczora.Wracamy do hotelu,i patrze ze znajomi taszcza młodego chłopaszka do basenu na chrzest. Krzyczac ze sie schował.Kurcze młody nie umie pływac juz miałem krzyknac ale za pozno,nie myslac wiele w opakowniu tak jak stałem skacze do basenu, i młodego wyciagam.Wychodze wsciekły z basenu i mowie "kur...  on nie umie pływac".Cisza.I zaraz ze nie wiedzieli i przepraszaja.OK.Czas sie przebrac znowu,i na kolacje.Po kolacji wszyscy na plaże ma byc wystep sztucznych ogni ze skały.Przez 3 dni strzelali co wieczor.

  • Hiszpania,jadalnia
  • Nasz hotelik
  • Hotel
  • Hotel.Basen
  • Hotel.Trampolina niby popsuta
  • Hotel.Basen.

Good morning Spain :).Dzien 3.

Wstajemy rano,idziemy zwiedzac Blanes.Ale najpierw do banku rozmienic dolary na peso.Pani szybko obsługuje i juz mam peso.Trzeba chodzic po sklepach i kupowac pamiatki ( do dzis mam peso z dziurka w srodku i nosze na rzemyczku na szyji czasami).Znajomi kupuja ubrania,koszulki itp.Ja nie kupuje.Dziwia sie czemu nie kupuje tu jest taniej niz w Polsce.Nie rozumieja że w USA takie orginalne ubrania sa za bezcen.Za to duzo ubran kupuje Klaudi,uwielbiam z nia  chodzic, usiasc i patrzec jak sie przebiera a ja kiwam głowa że tak,i jak kiwniecie na tak ubranko laduje w koszyczku.Po zakupach znowu plaza,wieczorem fajerwrki po raz drugi.Na ulicach pustki wszyscy na plaży a samochody pootwierane i cenne rzeczy zostawione w srodku.Taka mentalnosc w Hiszpani.W Polsce by nie przeszło takie cos.Dzisiaj nie wracymy do hotelu.Po fajerwerkach zostajemy na plaży czekajac na wschod słonca.Kochamy sie ,pijac słodkie wino,wokoł skały, morze Sródziemne,gwiazdy i tylko my.Młodzi zakochani w sobie ludzie.Zasypiamy na plazy.A budzi Nas piekny wschód słonca.

  • Morze Sródziemne.
  • Morze Sródziemne
  • Wieczór na plazy
  • Zespół.

Good morning Spain:) Dzień 4

Zwijamy się raniutko po pięknym wschodzie słońca.I idziemy do hotelu na sniadanie.Dzisiaj mamy zwiedzac ogród botaniczny,jak trzeba to trzeba.Po obiedzie idziemy do tego ogrodu,troche kaktusow i innych takich roslniek.(dodam zdjecia to zobaczycie).Wracamy i robimy sobie zdjecie na tutejszy porcik :).Obiad ,sjesta.plaża.Fajerweki ostatni dzień,"show must go on" jak spiewał niezapomniany Mercury :).Po fajerwerkach do hotelu,rano wyjazd do Barcelony.

  • Ogród botaniczny.
  • Ogród botaniczny.
  • Ogród botaniczny.
  • Zejscie z ogrodu
  • Porcik

Good morning Spain :) Dzień 5

Śniadanie,do autokaru.Jedziemy do Barcelony(trampolina nadal nieczynna,zepsuta).Po jakiejs godzinie docieramy do Barcelony.Własnie w Barcelenie dochodzi do nieprzyjemnego zdarzenia ale o tym za chwile.Zwiedzamy Barcelone: stadion olimpijski ( olimpiada sie tutaj odbyła w 1992 roku),stadion FC.Barca,Sagrada Femilia (legenda głosi ze jak zostanie ukonczona ma byc koniec świata,czy ktos wie czy już została ukonczona?bo nie jestem w temacie).Oraz widzimy słynny posąg Krzysztofa Kolumba wskazujacego na mój kontynent palcem :).Plan zwiedzania był napiety,wracamy do autokaru i sie okazuje że ktos okradł cala naszą grupę z pieniedzy.I mamy problem.Oczywiscie wszyscy jestesmy przeszukiwanie ,ale nikt nie okradł z naszej grupy pieniędzy.Ja sie nie przejmuję zbytnio Klaudia załamana mówi ze musimy juz wracac skoro zostalismy okradzeni.Ale ja sobie zadaje pytanie jak?Okazalo sie ze kierowca autokaru usnoł i zostawił drzwi otwarte a saszetka z kasa lezala obok kierownicy.Złodziej skorzystał.Była tam kilka tysiecy dolarów.Klaudia załamana ja szczesliwy i usmiechniety,wszyscy mysla ze juz powrot do Polski,ale ja mówie ze nie wracam z Klaudia bo mam karte do bankomatu miedzynardową i zostajemy.Opiekunka ze nie,nie mozemy a ja na to jej odpowiadam że  jestesmy pełnoletni i zostajemy :).Podpiszemy co trzeba i wrocimy z Barcelony lub Madrytu do Warszawy samolotem.To ich juz całkiem rozstroiło.Kazdy na nas patrzy wilkiem ale my sie juz niczym nie przejmujemy.Wracamy do Blanes.Są Niemcy i skacza do basenu z trampoliny okazalo się ze trampolina była cały czas OK.Tylko własciciel wywiesił tabliczke ze jak Polacy to nie skacza.Wsciec sie było można dosyc kradzierz,to jeszcze to.Po jakiejs godzinie niepewnosci grupa zostaje pieniadze przelane zostana na konto.Grupa nie wraca, wszystko wraca do stanu poprzedniego.Wieczorem dyskoteka,podstawili nam autobus z klima :).Jedziemy na dyskoteke,tutaj miałem nieprzyjemne zajscie z gejem.Ale Ok. 

  • Stadion FC.Barca,Barcelona
  • Przed stadionem.Barcelona
  • Stadion Olimpijski,Barcelona
  • Stadion Olimpijski,Barcelona
  • Stadion Olimpijski,Barcelona
  • Pomnik Kolumba,Barcelona
  • Pomnik Kolumba,Barcelona
  • Sagrada Familia,Barcelona
  • Ja z kolega,Barcelona

Good morning Spain :) Dzień 6

Sniadanie.Po sniadaniu zbiurka koło autokaru (bez klimy).Jedziemy do wodnego miasteczka "Marinelandu:.Po jakims czasi jestesmy na miejscu raj dla mnie ,swietne zjerzdzalnie nawet, moze nie takie jak w amerykańskie "Universal Studio"ale robiły wrazenie,Najfajniesze były pontony oraz kamikadze bardzo stroma zjerzdzalnia.Byla też taka skromna zjeżdżalnia i tam pewien chłopaszek majteczki zgubił i zjechał nago :).troszke było smiechu.Wieczorem powrut do Blanes,kolacja i do basenu skaczemy z trampoliny.Dziewczyny patrza.Sama młodość.Póznym wieczorem jedziemy na dyskoteke. Na dyskotece sie bawie i w pewnym momencie ktos od tyłu mnie obmacuje,myslalem ze to dziewczyna a okazuje sie ze to chlopak.murzynek.Oj niezreczna sytuacja.Klaudia juz do niego podchodziła z morderczym błyskiem w oczach.Trzeba ratowac znowu sytaucje.Biore kolege pod ramie i modle sie w duchu znaj angielski.I muwie po angielsku ze to zarty byly i zeby przytaknoł.Chłopak zrozumiał ze nie mam innej orientacji płuciowej.Usmiechnoł sie i mowi po angielsku że to żart,Ja szybko tlumacze,wszystko rozchodzi się po kosciach.Wychodze z Nim na schody i gadamy jak starzy kumple. Rafael okazuje sie wspaniałym kompanem,interesuje go sztuka ,film ,sport oraz ksiazki mamy wiele wspólnego.Przychodzi Klaudia mowie zeby nie mowil ze jest gejem narazie.OK.I tak siedzimy na schodach ale podchodzi ochraniarz i Nas wygania.Nie wolno siedziec na schodach.OKI.Wychodzimy przed dyskoteke i gadamy ,ja Klaudi tłumacze.Klaudia go polubiła.Na spokojnie jej powiem o jego odmiennej orientacji płuciowej.Koniec dyskoteki,rozchodzimy sie do swoich hoteli.Mówie Klaudi o Rafeulu na poczatku troche jest zła ,tumacze jej że w Ameryce tacy ludzie sa chronieni a nie dyskreminowani.Rozumie chyba bo akceptuje wszystko co jej powiedziałem.Idziemy do pokoju,nie ma nikogo zostajemy razem az do switu :)

  • Wejscie do wodnego miasteczka."Marinelandu"
  • Wodne miasteczko"Marineland"
  • Wodne miasteczko "Marineland"
  • Wodne miasteczko "Marineland"
  • wodne miasteczko,"Marineland",Hiszpania
  • wodne miasteczko,"Marineland",Hiszpania
  • wodne miasteczko,"Marineland",Hiszpania
  • wodne miasteczko,"Marineland",Hiszpania
  • "Marineland"

Good morning Spain :) Dzień 7

Pobudka rano,sniadanie.Po sniadaniu jedziemy do Montserrat.Jest to świeta góra Katoloni.Przejrzdzajac przez góry przewodniczka uswiadamia Nas ze w tych górach jest wiele jaskiń.I ze w ktorejs z nich spoczywa swiety Grall.Ja uważam ze nieprawda bo Swiety Grall jest schowany w Petrze Jordani tak?(oczywiscie to jest żarcik).Po zwiedzeniu swietego miasta wracamy do Blanes.Kolacja,dyskoteka.Hotel.Spać tylko we dwoje :)

  • droga do  Montserrat
  • Montserrat
  • Montserrat
  • Montserrat
  • Montserrat
  • Montserrat
Good morning Spain :) Dzień 8. Rano wstajemy dzisiaj nie ma zadnych planow wyjazdowych przynajmniej w dzień.Wiec plaza,i opalamy sie slicznie chociaz juz jestesmy brazowi :).Obiad pozniej siesta i odpoczywamy na basenie.Wieczorem na dyskoteke kolegom skonczyła sie kasa prosza zeby postawic,muwie ze tez nie mam kasy bo mi sie skonczyła,ale nie wierza w koncu staje na tym ze mamy sie zrzucac.Taki układ mi pasuje.Moge postawic raz ale drugie juz nie :).Zrzuta.Kupujemy tanie wina takie w kartonach i to pijemy w zaulku jakims.Spokojnie.Patrzymy ida jacys cudoziemcy,nie myslac wiele podchodzimy do nich.Kolega czestuje cudoziemca winkiem.Tamten wypija duszkiem.Oczy mu stajw w słup zaczyna charczec,krztusic sie,mówie zaraz Nam cudoziemiec zejdzie wez go klepnij-do kolegi.Kolega go klepie,tamtemu przechodzi.więc trzeba na druga nóżkę zeby nie było,cudoziemiec widząc ze lejemy dla niego winko ucieka.Kolega goni go z winkiem a cudoziemiec krzyczy jak by go ze skory obdzierały "Nain,Nain"lub podobnie.Wnioskuje że to mógł byc Nimiec lub jakis skandywaw.Zawracam kolege i mowia ze cudoziemcy tak nie pija,objasniam ze u Nas  w USA sie pije jeden kiliszek i tyle (picie po amerykansku hihi).Po wypiciu tych delicji,idziemy do naszych kobiet na dyskoteke a pózniej na plaze to juz przedostani widok i pobyt na plazy.Jutro wieczorem do Barcelony.
  • Widok na basen w naszym hotelu
  • Na dyskoteke

Good morning Spain Dzień 9

Dzień spedzamy na basenie,czesc ludzi się pakuje.Jutro wyjazd do Polski.Ja mam czas jeszcze.Nadchodzi wieczór jedziemy na nocną wycieczke do Barcelony.Zwiedzamy Barcelone w nocy spiewajaca i pieknie oswietlona fontanne.Po koncercie spacerujemy koło fontanny i widzimy parke ostro całujaca sie na ławce (ostro mam na mysli naprawde ostro i pikatnie) a wokół pełno turystów.Wracamy do autokaru i do hotelu dojezdzamy.Jutro po sniadaniu wyruszamy do Polski.

  • Cała grupa,wyjaz nocny do Barcelony
  • W tle spiewajaca fontanna,Barcelona
  • Barcelona noca

Goodbye to Spain :(

Po sniadaniu zbiorka koło altokaru.Wyruszamy do Polski.Zegnamy to miejsce,napewno tutaj wróce ale musze długo czekac.Jedziemy przez Zatoke Lwa,Przekraczamy granice Francji widzac"Lazurowe Wybrzeze".Pozno w nocy dojeżdzamy do Monako.

O godzinie 2 am wjezdżamy do Monako.Oj jak tu pięknie.Zwiedzamy pieknie oswietlona fontanne oraz kasyno.Prubuje wejść do kasyna lecz od "wykidajła"otrzymuje odpowiedz "NIE".Oki pokazuje mu że jetsem amerykaninem,patrzy na mój paszport i ku naszemu zaskoczeniu odpowiedz brzmi "tak".Ale mamy przebrac się w wizytowe stroje,kurcze skad o 2 w nocy wezmiemy smokingi a dziewczyny suknie wizytowe.Pan mi tłumaczy że nic sie nie dzieje i jutro wieczorem majac juz stroje wizytowe,mozemy wejsc na salony.A my jedziemy za 2 godziny dalej (teraz wiem ze bedac w Monako trzeba sie zaopatrzyc w smoking)tak w razie czego.Zawiedzeni wracamy robic zdjecia przed kasynem i idziemy dalej.Klaudia zaproponowala mi że my tylko mozemy zostac do jutra,i zebysmy nocowali w Monako.Tłumacze jej ze taki pobyt nawet dobowy kosztowałby mnie małą fortunke.Więc jej to weprswadowałem.Na poczatku sie troszkę dąsała ale jej przeszło ("eh kobietki",nie gniewajcie sie czytajac to i tak jetescie przez Nas kochane).Przed oceanarium mamy niemiłą przygode.Grupka Włochów zaczeła zaczepiac nasze kobietki,obrazlwie dosyć.Chłopaki juz przygotywały sie do bójki,a tu błyskaja noże u Włochów.Ale jestesmy uratowani podjezdża policja.Włosi uciekają my zostajemy.Zaczynam panom policjantom tłumaczyc całe zajscie,wołaja dokumenty pokazuje mój paszport."Americans" pada pytanie?Odpowiadam "Yes"i modlę sie zeby nie zawołaly od pozostałych dokaumentów.Yes. Nie wołaja.Interwencja jest bardzo szybciutka.Po 10 minutach ukazuje sie drugi patrol policyjny,wołaja Nas zebysmy ich rozpoznali,mowie grupie tylko zeby mowili po mnie "yes" lub "no".Okazanie.    Mówie "yes,they" a cała grupa za mną hurkiem "yes".Oni zpowrotem do auta policyjnego,my wolni.Policjant Nas bardzo przepraszał,chyba było im nie ładnie.Powiedział ze mozemy spokojnie dalej zwiedzac a jak czujemy sie zagrozeni mozemy miec eskorete policyjna z dwoch ludzi.W sumie miło z ich strony ale Nam juz sie odechciało zwiedzania.Ale żeby nie robic mu przykrosci powiedziałem ze za godzine mamy wyjazd juz do Wenecji.Uśmiechnoł sie i zyczyl nam udanej podróży do Wenecji.Wracamy do autokaru,nikomu nie mówimy o zajsciu koło oceanarium.O 4 am wyjeżdzamy z Monako w strone granicy Włoch.
  • Monako przed kasynem
Do granicy Włoch docieramy rano.Puznym popołudniem docieramy do Wenecji.I co Nas zaskakuje chłopcy nie moga zdejmować podkoszulek a tutaj taki upał.Ale dalismy rade.Powiem tak Wenecja mi sie nie podoba,smierdzi od tych kanałów.Zwiedzilismy bazylike św.Marka,oczywiscie do srodka nie weszlismy tylko w długich spodniach,kobiety długie sukienki.I tak siedliśmy na placu swieteko Marka i nam zeszło do wieczora.Pozegnalne zdjecie na kubełku ja w czarnej podkoszulce:).Ten z dłuzszymi włosami.Wieczorem jedziemy dalej.
  • 75f0ac10ce
Popołudniu przekraczamy granice Austri,postuj mamy na parkingu w pięknych górzystych Alpach.Jemy obiadek i jedziemy dalej omijamy Wiedeń w odległości 50 kilometrów.Szkoda zobaczyłbym miasto Strassów.Ale teraz wszystko przede mna.Póznym wieczorem wjeżdżamy do Słowacji.Noclek w jakich barakach ale fajny klimacik.Niestety nie mam zdjec,klisza mi sie skonczyła uroki aparatów analogowych.Nocleg,tym razem chłopcy z chłopcami a dziewczynki z dziewczynkami ale i tak jakos przeszło :).Mlodosc wszystko nam było mozna.Tak myslielismy :)
  • Alpy austryiackie
Rano opuszczamy schronisko na Słowacji.Kirujemy się do granicy Polski.Przekraczamy granice w Chyznym juz bez zadnych komplikacji.Przejezdzamy przez Kraków,Kielce do Starachowic.Popołudniu jestesmy w Starchowicach.Wszyscy sa zadowowoleni wiem juz ze nkiektorych osób juz nie spotkam,patrze na Klaudie i rosnie mi w gardle jakas wielka gula,jak jej powiem.Jak jej wyjasnie pewne sprawy.Szok.Ale na to jeszcze trochę czasu jest.Idziemy na postuj TAXI,bierzemy taxi i odwozimy Klaudie do domu,mamy sie spotkac wieczorem.
  • Klaudia :)
Powrót do Chicago,wylot miałem o godzinie 1:15 pm,na O'Hara wyladowałem o 4 pm.Jestem zmeczony,myslę cały czas o Klaudi,Mało jem i wogle nic mi nie idzie a tutaj zaczynaja sie za miesiąc moje studia na UNY.Niedobrze mi.Przez 2 tygodnie spotykalismy sie z grupa z wycieczki.Klaudia wyczuła coś,ale nic nie mówi.Zaczołem jej wyjasniac ze ja wrcam do domu.Przeciez jestes w domu,nie nie jestem w domu,dom mój jest w USA.Jest płacz,mi w tym momencie serce pękło,studjuj tutaj w Polsce mówi.Nie zgadzam sie.Rozstajemy sie przed moim wylotem do USA.29 sierpnia.Utrzymujemy kontakt przez pól roku pózniej czas zabił wszystko.Mogłem wrócic,ale moze wybrałem mniejsze zło lub wieksze.Nie wiem.Wiem ze skonczylem UNY z wyróznieniem,podjołem prace ale czegoś brakuje...Ale czyż cierpienia miłosne nie są esencją życia?Czas teraz zacząc podróżowac,koniec z praca.Zaczynam przygode mojego zycia.Świat stoji przede mna otworem i zaprasza.Moze poznam moja druga połowe,czeka na mnie tam gdzies.Teraz juz nie podeptam mojej drugiej szansy.Koniec zapisu.Files closed.

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. agata7
    agata7 (30.03.2014 15:20) +1
    A moze juz poznałes tę drugą połowe...tylko sie nie garniesz do tego by ją zdobyć....:P:P;P
  2. snickers1958
    snickers1958 (17.12.2013 11:26) +1
    Podróż na pełnym luzie, taka podróż 20-to latka. W tamtej chwili liczyła się sytuacja i wydarzenia wokół, których się kręciliście. Rzecz zrozumiała, że nie było zbytnio czasu na jakieś tam ostre fotografowanie. Młodość ma swoje atrybuty, tak było, jest i będzie. Ciekaw jestem jak dziś postrzegasz tamte chwile i jak patrzysz na dzisiejszy podróżniczy czas? Pozdrawiam.
  3. eli_ko
    eli_ko (10.09.2013 11:51) +2
    fajna podróż sentymentalna :)
  4. kahlan77
    kahlan77 (06.06.2013 14:18) +1
    Jak narazie tylko USA i Hawaii oraz moja Canada .
  5. andzia-s
    andzia-s (04.06.2013 17:34) +3
    ?....
  6. irena2005n
    irena2005n (04.06.2013 13:49) +3
    ?....
  7. s.wawelski
    s.wawelski (02.06.2013 15:03) +5
    No to dopiero podroz :-) Zastanawiam sie ile lat minelo od tamtych czasow... Czy probobowales sie z kims z tej grupy skontaktowac? Rozumiem, ze byla to jakas zorganizowana wycieczka przez biuro podrozy w Polsce? Wspomnienia w kazdym razie ciekawe :-) A w jakie inne strony wybrales sie w podroz?
  8. irena2005n
    irena2005n (20.05.2013 9:10) +5
    ...i jak moje ciocie nastolatki (co im tylko naście do setki brakuje) szaleć będę....tez tak może być...
  9. pt.janicki
    pt.janicki (18.05.2013 23:05) +5
    ...Ireno, nie martw się przyjdzie pora i będziesz miała dwadzieścia lat. Tylko trochę cierpliwości ... :-) ... !
  10. irena2005n
    irena2005n (16.05.2013 9:14) +4
    ..to racja myśli się innymi kategoriami...i szkoda, że nie mam 20 lat....oj szkoda...i też pozdrawiam...
  11. kahlan77
    kahlan77 (16.05.2013 7:02) +3
    Cairos to bylo dawno temu ,majac 20 lat czlowiek mysli innymi kategriami ,pozdrawiam serdecznie
  12. cairos
    cairos (15.05.2013 17:49) +4
    Sporo krajów zwiedziłeś odbywając tą podróż. Szkoda, że tak mało zaprezentowałeś zdjęć zabytków, krajobrazów itd, a za dużo fot. tzw. "rodzinnych", pamiątkowych.
  13. irena2005n
    irena2005n (04.07.2012 16:13) +5
    ...no tak...szkoda, że z domu nawet nie wyszedłeś żeby jakąś fotkę zrobić w czasie pisania tej powieści...albo za dużo wymagam...?
  14. irena2005n
    irena2005n (03.07.2012 20:22) +4
    ...a fotki będą?.....
    ...czy aparatu fotograficznego nawet przed wyjazdem nie kupiłeś....może o tym piszesz...ale nie doczytałam...