Koniec lenistwa, czas zabrać się do roboty i zacząć być turystą, a więc do autobusu....
Co po drodze? 2 wulkany: Popocatepetl i Iztaccihuatl, w skrócie popo i Itza. Legenda głosi, że popo był wojownikiem zakochanym w Itza, pięknej azteckiej księżniczce, która myśląc, że jej ukochany zginął w walce, umarła z żalu. Gdy popo wrócił z wyprawy wojennej, złożył jej ciało na wzgórzu i stoi do dziś jako jej wierny strażnik.
zanim zawitaliśmy do Puebla pojechaliśmy do Cholula, miasta w okresie prekolumbijskim ważnego pod względem religijnym. Znajduje się to Wielka Piramida, największa w Mezoameryce, a w ogóle ponoć największa na świecie pod względem kubaturowym. Cała konstrukcja pokryta jest roślinnością, wygląda jak wielkie wzgórze, a nie jak piramida, może to zmyliło Hiszpanów i nic nie zniszcyli, na górze zas pobudowali klasztor franciszkański.
W Choluli jest zresztą ogromna liczaba kościołów. Oglądaliśmy jeszcze 2 świetne kościoły: Santa Maria Tonantzintla i San Francisco Acatepec .
Ten pierwszy został zbudowany przez Indian, rzeźbiony bardzo bogato, nie ma chyba wolnego miejsca do zagospodarowania. W tym kościele Indianie przemycili swe wierzenia, spotkać tu można boga Quetzalcoatla, setki główek dziecięcych, które symbolizują odrodzenie się Indian, a nam przypominają barokowe aniołki, rzeźby mają indiańskie rysy twarzy.
San Francisco Acatepec ma fasadę zabudowaną kafelkami naprzemiennie z gipsem
Przy wjeździe do Puebla wita nas rzeczywiście gromada aniołów. Tu oglądamy katedrę, na zewnatrz wygląda na surową, ale w środku nas zachwyca, plac przy katedrze przyciągnął tłumy, oglądamy też przepiekną kaplicę Różańcową w Kościele Sw. Dominika.
Kupujemy tu ogromna ilość ceramiki Talavera targując się zawzięcie .