Podróż Sycylia rodzinnie - Hotel w Palermo



2011-05-25

Są na świecie takie miejsca, w których można spotkać ludzi wszelkich nacji i elementy wielu kultur. Są też inne – po wyjściu na ich ulice odnosi się się wrażenie, że pomyliło się kontynent. Palermo należy do obu grup. Jest miastem "pamiętającym" czasy Fenicjan, potem Greków, Rzymian, Arabów i Normanów, a potem jeszcze panowanie kilku europejskich królów, którzy pozostawili po sobie różnego rodzaju pamiątki. Spośród tych najpopularniejszych można polecić słodycze rodem z Azji Mniejszej (zwłaszcza marcepany są godne polecenia) i targi przypominające rodzaj arabskiego suku. Dla wielbicieli architektury przeżyciem jest spacerowanie między XVII i XVIII-wiecznymi pałacami sycylijskiej arystokracji. Przeskakując znów kilkaset lat (choć architektura i sztuka XII i XIII w. jest tą, która mnie najbardziej tam urzeka), mogę zaproponować nocleg w jednym z takich pałaców. Obecnie można trafić na hotelik ulokowany na jednym z pięter takiego budynku. W 2006 patrząc na mapę i ofertę internetową wybrałam na jedną noc hotel Sicilia. Powalił nas on wysokością pokoi (szacuję na ponad 4 m) i ogromnym, kutym żyrandolem na dłuugim łańcuchu zwieszającym się niemal nad nasze głowy. Przy tym fakt, że pokoje były w rzeczywistości oddzielonymi od siebie pomieszczeniami dawnej amfilady, z łazienkami "wbudowanymi" do każdego z nich przy pomocy gipsowych ścianek, już właściwie nie zwracał uwagi. Każdy z pokoi miał też maleńki balonik nad uliczką. Stamtąd dojrzeliśmy (nie bez zdziwienia), że piętro wyżej jest jeszcze jeden hotel, "Alessandra". I właśnie w tym drugim nocowaliśmy w tym roku.

Pokoje tu są nieco niższe, ale poziom kiczu nawiązującego do stylistyki późnego baroku sycylijskiego jest powalający. I choć zwykle tego nie robię, nakręciłam filmik pokazujący "salonik" przy recepcji.

[youtube http://www.youtube.com/watch?v=0PWCuExEPMM&w=420&h=345]

Nie zmienia to faktu, że widok z okna przedstawia tylko standardowe, miejskie dachy

"Restauracja" serwująca śniadania to pokoik z pokrytymi ceratą stolikami, automatem z kawą i czekoladą oraz wystawionymi na jednym ze stołów składnikami tzw. Śniadania kontynentalnego. Nie należy dać się zwieść. Kawa z tamtejszego automatu była najlepszą wśród pitych podczas tego wyjazdu.

No i co jest jeszcze ważne? Warto znać kilka słów po włosku, najlepiej liczebników. Wprawdzie pracownicy recepcji dają sobie radę z wpisaniem gości obcojęzycznych na stan hotelu, ale kiedy przychodzi do płacenia rachunku, to nagle nie znają żadnego niewłoskiego słowa (nie mówią nawet po francusku). Może się też okazać, że nie mają drobnych do wydania i pomylili się w odejmowaniu 10 euro. Przyjmowanie zagranicznych gości musi być bardzo stresujące. (Warto zwrócić uwagę, czy w nazwie hotelu jest "hotel", czy "albergo". Ta pierwsza nazwa sugeruje, że można się tam porozumieć nie tylko po włosku, ta druga – że nie należy mieć na to nadziei.)

Przynajmniej nie ma problemu z dziećmi, które do 3 lub 4 roku życia z reguły są za darmo.

A pomylony kontynent? Podczas pierwszej wizyty w Palermo tego nie zauważyłam, ale kilka lat temu, gdy wyjrzałam na ulicę z hotelowego pokoju, zobaczyłam grupę ludzi z Indii lub Pakistanu. Pierwsza myśl "wycieczka" została wyparta przez kolejne doświadczenie. Weszlismy z mężem do sklepiku, a jego wnętrze wyglądało dokładnie tak jak podlondyńskie "hinduskie sklepy". Można było w nim kupić szwarc, mydło i powidło, po wnętrzu kręciło się kilku ludzi o beżowym zabarwieniu skóry i niezidentyfikowanej roli (właściciel? sprzedawca? klient?), a za ladą z kasą stały małe obrazki z przedstawieniami kilku bodhisattwów i Matki Boskiej. Ukuliśmy teorię, że Polacy zalali Wielką Brytanię i wyparli główną grupę tamtejszych imigrantów na Sycylię. W tym roku dołączyli do nich czarnoskórzy mieszkańcy Afryki Północnej.

  • Hotel Alessandra
  • Hotel Alessandra