Tym razem się udało, niestety różowe wysokości siedziały daleko, potrzebne były aparaty z jakims długim szkłem, a moja koleżanka, która zawodowo zajmuje się fotografią juz na lotnisku mi powiedziała, że jedzie na wakacje i aparat dała do konserwacji. Flamingi nie dość, że daleko to piekielnie głodne i miały nas dosłownie gdzieś. Cały czas odwrócone tyłem, z dziobami aż po pierś w wodzie. Udało się jednak coś wybrać
W międzyczasie zwiedzanie okolicy, plaża ogromna i pusta, wydmy pachnące lawendą.