Podróż Kambodża wczoraj i dziś - Kambodżańskie rozrywki



Popołudniu zwiedzamy kolejną świątynię. Adam daje się namówić miejscowym na wspinanie się jakichś kamieniach w środku świątyni, ja nie mam ochoty wdrapywać się po kamieniach, więc umawiamy się, że się spotkamy z drugiej strony i zwiedzam sama. W pewnym momencie wchodzę w zupełnie ciemny korytarz, słyszę tylko odległe głosy. Gdzieś w oddali niewyraźne światło upewnia mnie, że musi tam być wyjście, ale wcale nie czuję się pewnie – chciałam odludnie i klimatycznie, to mam. Z ulgą przyjmuję widok pary japońskich turystów z drugiej strony korytarza.To nasze pożegnanie z kompleksem Angkor.

Następnego dnia czeka nas podróż autobusem do Phnom Phen. Kambodżanie starają się zrobić wszystko, żeby ułatwić turyście życie. Począwszy od tego, że w hotelu dostaliśmy mapką miasteczka, żeby było nam łatwo się poruszać, poprzez to, że w menu ceny są podane w dolarach (nie opłaca się nawet robić wymiany na kambodżańską walutę, bo potem tylko traci się na przeliczniku), a skończywszy na tym, że nie musimy w dniu wyjazdu szukać dworca autobusowego. Przyjeżdża po nas busik, który zbiera pasażerów z kolejnych hoteli.

Autobus, którym mamy jechać, to tak zwany VIP Bus, co oznacza, że ma numerowane miejsca, dają odświeżające chusteczki i wodę mineralną, a także jest telewizor! Podczas podróży do stolicy kraju mamy więc okazję zapoznać się z dokonaniami kambodżańskiego przemysłu rozrywkowego. Najpierw film, z lokalnymi gwiazdami w rolach głównych, później hity telewizji muzycznej – artystom pomaga śpiewać pół autobusu, a na koniec jakaś grupa kabaretowa – chyba mistrzowie w swoim fachu, po publika przyjmuje żarty gromkimi wybuchami  śmiechu.

Po drodze zatrzymujemy się na 15 minut i Adam ma okazję spróbować lokalnego specjału – a mianowicie chrupiącego robaczka w chili. To znaczy oboje mamy okazję, ale ja z niej, z przyczyn jasnych dla sporej części ludzkości, nie korzystam…

  • świątynia
  • mnich
  • na ulicach Siem Reap
  • przekąska
  • przekąska