Podróż Kambodża wczoraj i dziś - Ślady dawnej świetności



Następnego dnia rano wstajemy po 4.00 i ruszamy na wschód słońca nad Angkor Wat. Na  zewnątrz jeszcze poranny chłód, w tuk tuku szybko otrzeźwia nas rześkie powietrze. Jestem naprawdę podekscytowana – jeszcze tylko paręnaście minut i zobaczymy słońce wstające nad tymi słynnymi starożytnymi świątyniami.

Dojeżdżamy do bramy kompleksu – pełna technika – w kasie robią nam zdjęcia (!) na nasze trzydniowe bilety. Po chwili z mroku zaczynają się wyłaniać zarysy budowli. Wygląda na to, że zdążyliśmy. Nie tylko my zresztą ;) Spory tłumek ludzi zmierza w ciemności w stronę zbiorników wodnych usytuowanych naprzeciw świątyni.

Różowa poświata nad groblą wygląda zachęcająco. Widok powala – jest dokładnie tak, jak się spodziewałam – widowiskowo. Dopóki oczywiście spoglądam przed siebie, a nie dookoła ;)  Wraz z nastaniem dnia, tłum nieco rzednie  - kompleks jest na tyle duży, że spokojnie można znaleźć ciche miejsca do spokojnego oglądania przepięknych płaskorzeźb, mrocznych korytarzy i robienia zdjęć. 

Decydujemy się zapłacić przewodnikowi  - chcemy mieć jakieś przygotowanie do samodzielnego zwiedzania tej świątyni i kolejnych. Opowiada nam trochę o historiach kompleksu, ale w sumie mówi niewiele więcej niż jest w przewodniku – głównie koncentruje się na tym, żeby nam pokazać, z którego miejsca wyjdzie dobre zdjęcie, co jest, owszem, cenne, ale niezupełnie o to nam chodziło. Cóż, widać doświadczenie go nauczyło, że zachodni turyści głównie tym są zainteresowani. Trochę szkoda.

Idziemy zjeść śniadanie w jednym  z tutejszych barów, a właściwie przy jednym z rozstawionych stolików. „Naganiają” tam klientów małe, wesołe dziewczynki – każda zachęca do wybrania stolika z jej numerem – nie są uciążliwe, ale też potrafią być stanowcze. Kiedy zapraszają nas za pierwszym razem, Adam mówi, że jeszcze nie jesteśmy głodni, może później, a mała mu na to „ to jak będziesz szedł później, to przyjdź do stolika numer 27 – obiecaj – zapamiętam Cię!”  - co ma chyba brzmieć jak groźba, ale efekt jest sympatycznie komiczny ;)

Słońce jest już dość wysoko i upał zaczyna dawać się we znaki. Z przyjemnością wypoczywamy wśród chłodnych murów. W pewnym momencie w  świątyni pojawiają się młodzi  mnisi. Ich pomarańczowe stroje na tle kamiennych budowli wyglądają niezwykle malowniczo. Co prawda w przewodniku było napisane, że robienie im zdjęć jest niestosowne, ale oni chyba tego nie czytali. Chętnie pozują, co więcej, wydają się mieć dobrą zabawę – sami pstrykają sobie zdjęcia komórkami, co wygląda dość komicznie ;)

Ruszamy na dalsze zwiedzanie. Kolejna jest świątynia Bajon z jej 216 twarzami Buddy Awalokiteśwary. Miejsce jest zachwycające, ale niestety docieramy tu zbyt późno, żeby móc się nim w pełni nacieszyć. Tłum ludzi jest denerwujący. Twarze patrzące na mnie z każdej strony to nie tylko klimatyczne podobizny króla, ale przede wszystkim twarze turystów, często twarze niezbyt uśmiechnięte, bo w tym tłoku siłą rzeczy każdy każdemu wchodzi w kadr.

W związku z tym dość szybko opuszczamy Bajon i zwiedzamy inne budynki Angkor Thom . Ponieważ droga pomiędzy kolejnymi ruinami prowadzi przez dżunglę, zwiedzanie nie jest nawet tak bardzo męczące – jest gdzie się schować przed coraz bardziej prażącym słońcem.

Na deser tego dnia zostawiliśmy sobie świątynie Ta Prohm – tutaj zdecydowanie rządzą drzewa – wszędzie dookoła wielkie konary, które jakby wyrastają z omszałych kamieni.  Miejsce wygląda tak, jakby dopiero co zostało odkryte – tyle że w środku dnia wygląda na to, że odkryło je niespodziewanie dużo ludzi jednocześnie ;)

Wracamy do miasta zmęczeni, ale pełni przeżyć. Po drodze zahaczamy o lokalne biuro podróży, żeby dowiedzieć się czegoś o możliwościach transportu do kolejnych punktów naszej podróży. Okazuje się, że opcji nie ma zbyt wiele. Jesteśmy trochę rozczarowani, bo nastawialiśmy się, że po dotarciu do Phnom Penh autobusem, dalej popłyniemy łodzią Mekongiem. Okazuje się, że w tę stronę taka podróż nie jest teraz możliwa. Pytamy o opcję płynięcia z Siem Reap do Phnom Penh  - da się teoretycznie, ale takie rejsy ze względu na to, że są dłuższe i mniej wygodne cieszą się małym powodzeniem, więc kursy są tylko w sobotę – musielibyśmy albo skrócić pobyt o dwa dni, albo przedłużyć o prawie tydzień – ani jedno, ani drugie nie wchodzi w grę, więc musimy się obejść smakiem i kupić bilety na autobus.  

Obiad jemy w kambodżańskiej jadłodajni za rogiem. Adam jest zadowolony, bo to miejsce gdzie jedzą lokalni i dla niego ma to smak przygody, ja trochę mniej, szczególnie po tym, jak pani wyciera naszą ceratę na stoliku szmatą tak brudną, że wahałabym się użyć jej do umycia podłogi. Wiem, wiem , wytrawni podróżnicy zaraz powiedzą, że jedzenie w takich miejscach jest najlepsze, mój małżonek tez broni tej tezy, ale nic nie poradzę na to, że mi od razu mniej smakuje, jak sobie te wszystkie wędrujące po kuchni  żyjątka wyobrażam ;)

Kolejnego dnia kontynuujemy zwiedzanie świątyń. Oglądając na internecie zdjęcia z Angkor, zawsze zastanawiałam się, jak to możliwe, że ludzie pamiętają, gdzie które zdjęcie zostało zrobione – przecież wszędzie są tylko „kamienie w lesie”. Wierzcie mi lub nie, ale każda kolejna świątynia wygląda inaczej.  Dla wielbicieli architektury i fascynatów starożytnej historii to miejsce jest jednocześnie kopalnią wiedzą i nigdy do końca nie odgadniętą zagadką. Ja może nie potrafiłabym tam spędzić tygodni, ale te trzy dni były naprawdę intrygujące.

Tego ranka zaczynamy od Preah Khan – Sanktuarium Świętego Miecza. Największa świątynia jest zbudowane na osi wschód-zachód. Zwiedzający idą długim korytarzem, mijając kolejne sale – między innymi salę tancerek z wyrzeźbionymi apsarami i korowodami tańczących. Jeśli zboczy się nieco, można napotkać dwupiętrowy budynek z nietypowymi, okrągłymi kolumnami – przewodniki mówią , że być może to tutaj był przechowywany święty miecz. Ponieważ dotarliśmy na miejsce stosunkowo wcześnie, a miejsce to jest jednak mniej popularne niż świątynie zwiedzane poprzedniego dnia, możemy w pełni cieszyć się spokojnym klimatem tego miejsca.

Kolejna na naszej liście jest pochodząca z X wieku hinduska świątynia Banteay Srei, zwana też Cytadelą Kobiet. Przepięknie zachowane rzeźby i reliefy  z różowego piaskowca są niezwykle wdzięcznym obiektem do fotografowania, spędzamy tam więc sporo czasu, tym bardziej, że wokół jest też trochę grobli i stawów,  gdzie można cieszyć się ciszą przyrody i podziwiać kolorowe ważki.

Później czeka nas 1,5 kilometra spaceru pod górkę, przez teren należący do Narodowego Parku Phnom Kulen – wspinamy się, żeby zobaczyć wodospad, a przede wszystkim rzeźbione koryto rzeki Kbal Spean. Spacer jest dość męczący, ale warto się zdecydować, bo dekorowanie koryta rzeki, nawet uznawanej za świętą,  jest faktycznie dość nietypowe – spod wody „wypływają” całkiem wyraźne posągi.

Po drodze zatrzymujemy się w jeszcze jednej, mniejszej świątyni, a później wracamy do Angkor Wat, żeby tym razem podziwiać widok w promieniach zachodzącego słońca. Jest pięknie – łyżką dziegciu w beczce miodu jest tylko zielona folia po prawej stronie, którą przykryto remontowaną część obiektu.

Tego wieczoru idziemy na Pub Street, ale tak szybko, jak tam dotarliśmy, tak szybko wracamy. Mamy Halloween – jest kolorowo, głośno i zdecydowanie okropnie. Szukamy miejsca, gdzie można coś zjeść w spokojniejszej atmosferze. Trafiamy do jakiejś małej chińskiej knajpki, gdzie chyba rzadko białym udaje się zabłądzić, po kelnerka wygląda na mocno zestresowaną naszą wizytą, a odnalezienie angielskiego menu, zajmuje jej trochę czasu ;)

  • Angkor Wat - kambodżański klasyk
  • w różnych odcieniach
  • i ujęciach
  • Cała prawda o Angkor Wat ;)
  • Angkor Wat za dnia
  • Angkor Wat - płaskorzeźby
  • mnich w Angkor Wat
  • mnisi w Angkor Wat
  • mnisi w Angkor Wat
  • dziewczyna w Angkor Wat
  • mnisi w Angkor Wat
  • Bajon
  • Bajon
  • Bajon
  • Bajon
  • Angkor Thom
  • Angkor Thom
  • Angkor Thom
  • Angkor Thom
  • Ta Prohm
  • Ta Prohm
  • w drodze
  • Preah Khan
  • artysta w Preah Khan
  • Preah Khan
  • Preah Khan
  • Preah Khan
  • Preah Khan
  • ważka
  • Banteay Srei
  • Banteay Srei
  • ważka
  • ważka
  • wypoczynek
  • w drodze do wodospadu
  • w drodze do wodospadu
  • podwodne płaskorzeźby
  • podwodne płaskorzeźby
  • Angkor Wat
  • Angkor Wat
  • Angkor Wat
  • Angkor Wat
  • dziewczynka w Angkor Wat
  • Banteay Srei
  • Banteay Srei
  • wodospad