Podróż Indyjska przygoda - Bikaner- miasto oaza w sercu pustyni



2011-12-02

Jadąc w dalszą podróż szykowałam się na kolejne przeżycia i oczywiscie się nie zawiodłam:) Nosa z okna autobusu nie cofałam i chociaż drogi są tam takie, jak obecnie obok mojego domu, po zrobieniu na świeżo kanalizacji, to jakoś mój kręgosłup dzielnie te trudy wytrzymywał i po kilku godzinach dojechałam do Bikaneru. Miasto oaza na pustyni, ze wspaniałym fortem Junagarh.

Gdy weszłam na jego dziedziniec od razu oniemiałam, patrząc na te niebotyczne mury i zawieszone nieruchomo w powietrzu gołębie. Dopiero po dłuższej chwili zaskoczyłam, że cały dziedziniec jest od góry osłonięty siatką, a ptaki po prostu siedzą sobie na niej i sprawiają wrazenie jakby zastygły jak nutki na pięciolinii. Wyglądało to spektakularnie, nie da się ukryć, ale prawdą jest i to, że poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy wyjdę stamtąd bez dodatkowych ozdób na kapeluszu:) Wnętrza przepiękne, kapiące złotem, krużganki jak z bajki z tysiąca i jednej nocy....Taaak...zderzenie ulicy z tym miejscem było jak skok do Bałtyku w upalny lipcowy dzień!

Mocnym niewątpliwie akcentem tego dnia była wizyta w świątyni Karni Maty. Oczywiście naczytałam się na ten temat przed wyjazdem całkiem sporo, wiedziałam czego się spodziewać i dlatego tylko nie zwiałam po minucie gdzie pieprz rośnie!! Moja przyjaciółka nie wykazała tyle samozaparcia i zniknęła jak sen jakiś złoty, w związku z czym nie mam ani jednego zdjęcia ze świętymi szczurami:)

 Legenda głosi, że Karni Mata, uważana przez swych wyznawców za inkarnację Durga – bogini zwycięstwa dobra nad złem, próbowała nakłonić boga śmierci Yama do wskrzeszenia swego zmarłego przyrodniego syna. Jako, że ten pozostał głuchy na jej prośby, wskrzesiła go ona sama pod postacią szczura. Później wskrzeszała ona również swoich współplemieńców pod postacią tych gryzoni.

No i teraz latają czczone szczury po tej świątyni, wyłażą z każdej dziury, siadają na barierce odgradzającej wyznaczone dla turystów przejścia, nie przejmuja się niczym i opychają się specjalnie gotowanym dla niech żarełkiem i opijają się mlekiem z olbrzymich mis:) Ale mi zapozowały do fotografii!!

No, a najlepsze było, gdy jeden z tych cudaków przeleciał mi po stopie ubranej jedynie w skarpetkę (nie zmusiłam się po tych marmurach naznaczonych odchodami szczurów i gołębi chodzić boso). Powiedziano mi, że to przynosi szczęście i trzeba mi szybko pomyśleć jakieś życzenie. No to powiedziałam, że właściwie to mam wszystko o czym marzę, jedynie babcią zostać nie mogę. Po powrocie do autobusu sprawdzam pocztę i mam informację od szanownego małżonka, że moja synowa jest w 7 tygodniu ciąży!!!!

I jak tu nie wierzyć w przeznaczenie i zwycięstwo dobra nad złem:)??Nie powiem, że pokochałam szczury, ale nie będę od dziś wykładać w altanie na działce trutki!!!

 

  • Dsc01855
  • Dsc01858
  • Dsc01859
  • Dsc01869
  • Dsc01878
  • Dsc01886
  • Dsc01892
  • Dsc01896
  • Dsc01904
  • Dsc01913
  • Dsc01921
  • Dsc01926
  • Dsc01842
  • Dsc01844
  • Dsc01839
  • Dsc01947
  • Dsc01957
  • Dsc01959
  • Dsc01962
  • Dsc01968