Ciężkie ściany potężnego klifu w kolorze ugru i biały piasek najdłuższej plaży na wyspie to doskonałe tło dla surferów i windsurferów, którzy upodobali sobie to miejsce.
Właśnie trafiliśmy na zajęcia szkoły surfingu i nie mieliśmy okazji zobaczenia wyjadaczy w akcji. Kilka grupek czekało na lepsze fale.
Woda była krystaliczna, jej przejrzystośc i barwa była czymś co tylko podkreślało urodę tego miejsca.
To było moje pierwsze wrażenie: subtelny pejzaż, trochę rozmarzony, mocne światło, biały piasek i wszędobylski, silny wiatr. Dodatkowo Penas del Chache kończący swój zarys łańcuch górski odcina się od reszty wyspy czyniąc to miejsce trudnym do zdobycia. Na tle klifu rysują się piękne obłoki kolorowych paralotni a jeśli się uda widac La Graciosę.
Ludzie zastygają w bezruchu w swoich pozach a budynki łatwo mieszczą sie w kadrze. Senna to określenie mi pasuje do tego miejsca.