Wyprawa odbyła się pod koniec naszego pobytu.
Z miejscowości Orzola wyruszaja codziennie statki na La Graciosę oddaloną od Lanzarote o około 2km. Wyspy oddziela od siebie cieśnina Rio.
Archipelag Chinijo składa się z pięciu wysp nazywanych małymi kanarami a teren, włączając również wody znajduje się pod ścisła ochroną. W rezerwacie przyrody mieszkają prawie wyłącznie ptaki, ponieważ tylko na La Graciosie mieszkają ludzie.
Faktem jest, że kiedy opływaliśmy wyspy archipelagu przy wzburzonym oceanie wszyscy marzyli tylko o porcie. Kiedy dopłynęliśmy do Alegranzy wyszli nam na spotkanie ludzie.... Nikt nie mówił, że ta wyspa jest zamieszkała?
Chłopaki ze statku wyrzucili im na brzeg środki potrzebne do przeżycia w tym dwie ogromne zgrzewki piwa :)
Odpływaliśmy już w lepszych humorach, zwłaszcza , że zaczęło wychodzic słońce i ocean , po zmianie kierunku płynięcia był już bardziej przyjazny.
La Graciosa jest oszałamiająca. Tam dopiero nie liczy się czasu a miejsce.... nic się nie zmieniło. Zdjęcia ze starych przewodników ukazują te same miejsca, które odwiedzaliśmy w tej samej formie i ciągle nie ma asfaltu więc ludzie poruszają się samochodami terenowymi.
Wyspa ma trzy nieczynne kratery, które pięknie rysują się na tle białego piasku. Stąpając bosą stopą przeszliśmy przez playa Francesa, playa del Salado i doszliśmy do Caleta del Sebo-bez butów.
Kiedy tak szliśmy plażą po prawej strony towarzyszyła nam Lanzarote. To niebywałe jak mała odległośc nas od niej dzieliła:)