Podróż Madryt, Segowia, Toledo - Segowia - Alcazar, Katedra, Akwedukt



2011-05-27

Rano znowu szybki pociąg, ale jesteśmy już uodpornieni. Spora część podróży przebiega tunelem pod górami, więc jak wysiadamy na odludziu, to trochę jestem zdziwiony. Niby wiedziałem, że stacja jest trochę poza miastem, ale to jakieś zupełne "krzaczory". Wychodzimy wraz z grupą 40 innych podróżnych przed budynek - kursują 2 linie autobusowe. Paradoksalnie - zamiast na Dworzec Autobusowy lepiej wybrać tę jadącą na Plac Artylerii - to tam jest architektoniczne "ciastko z dziurką" czyli akwedukt.

Jest tam też punkt informacji turystycznej, ale o tej porze jeszcze nie czynny. Idziemy na szybką kawę, pogryzamy churros (podłużne, smażone na głębokim tłuszczu, ciasto a'la gniazdka, ale bardziej wytrawne) maczane w marmoladzie. Przy okazji oglądamy akwedukt w stanie "przed wycieczkowym" czyli kompletnie pusto wokoło. W informacji dostajemy mapę (mimo, że znowu miałem wydrukowaną z netu - tak na wszelki wypadek).

Idziemy przez Juderię czyli starą dzielnicę żydowską - swoją drogą, to niesamowity jest ten splot: muzułmanie+żydzi+chrześcijanie - kiedyś razem i tworzyli rzeczy naprawdę piękne. Dochodzimy do Katedry - wewnątrz okazuje się bliźniaczo podobna do tej z Toledo, ale zdecydowanie mniej zdobiona. Taka bardziej surowa w wystroju. Z zewnątrz za to jest śliczna - poza tym góruje nad okolicą i widać ją z daleka.

Wzdłuż murów (widoki na doliną poniżej niesamowite) wędrujemy w stronę Alcazaru. Wybudowany jest na skale wysoko nad okolicą - niestety, nie mamy zdjęcia z dołu, bo dopiero stamtąd byłoby widać jak trudny do zdobycia musiał być kiedyś. Wewnątrz jest kilka pomieszczeń do zwiedzania, ale nie robią wielkiego wrażenia, bo są raczej puste. Za to piękny widok z okien - a jak wychodzimy na baszty, to już wogóle szaleństwo dla oka. Ponieważ kupiliśmy dodatkowo bilet na wieżę Jana II wspinamy się po krętych wąskich kamiennych stopniach (około 150). Na górze zawrót głowy - miasto, dolinę i okolicę mamy u swoich stóp. Jest tak wysoko, że do bocianiego gniazda znajdującego się na wysokim drzewie rosnącym na dziedzińcu zaglądamy patrząc w dół! Kilka zdjęć, chwila odpoczynku i wracamy - na szczęście akurat nie trzeba się z nikim mijać na schodach.

Segowia jest mniejsza niż Toledo i mniej jest obiektów "turystycznych". Wstępujemy na tapas i lody, a że zostało jeszcze trochę czasu do autobusu robię wypad pod górę schodami obok akweduktu. Pstrykam kilka zdjęć. Jest pięknie. Staram się, żeby to co widzę zostało mi pod powiekami...

Powrót już bez przygód. Autobus, pociąg, metro pod hotel. Wieczorem jeszcze tylko idziemy na plac Sol - tym razem strajkują pracownicy wodociągów. Żałujemy, że nie zalali placu wodą (wzorem śmieciarzy), bo gorąco...

Wracamy do hotelu idąc od Sol do Gran Via ulicą gdzie roi się od sex shopów i "panienek". Najwięcej jest przy McDonaldzie. 

  • 2011mad 442sm
  • 2011mad 363sm
  • 2011mad 391sm
  • P5090288
  • P5090229
  • P5090231
  • P5090274
  • P5090277
  • P5090287
  • 2011mad 445s
  • 2011mad 404s
  • 2011mad 419s
  • 2011mad 437s
  • 2011mad 444s
  • 2011mad 435s