Podróż Zielona Słowenia z włoskim akcentem - Portorož



Miasteczko to rozrywkowy kurort, położony w piaszczystej zatoce, ok 5 km na południowy wschód od Piranu. 

Uciekliśmy stąd szybciutko, właściwie to było miejsce które nas najmniej zainteresowało z tych które udało nam się zwiedzić.

„Port róż” to miasto wielkich hoteli, restauracji, barów, agencji podróży, sklepów, dyskotek i płatnych plaż. Jeden ze starszych przedstawicieli słoweńskich władz turystycznych zwykł go nazywać „Portobetonem” (czyli portem z betonu)

Portorož jest tak dobrze odrestaurowany, że wygląda jakby zbudowano go całkiem niedawno. Większość zabudowy wzdłuż Drogi Nadmorskiej pochodzi z późnych lat 60. i 70. XX stulecia, ale już od XIII w. istniała tu osada, o której ustronną zatokę przez następne dwa stulecia toczono zacięte walki. W 1689 r. w zatoce Portorož odbyły się regaty galeonów z całej Istrii, w których wzięło udział ponad 100 jednostek.

Prawdziwą sławę miasto zyskało dopiero pod koniec XIX w., kiedy oficerowie austro-węgierscy zaczęli je odwiedzać dla słynnych kąpieli błotnych. Błoto zbierano z basenów solankowych w Sečovlju. Wieści szybko się rozeszły i już w 1912 r. powstał luksusowy hotel Palace. Obecnie ów symbol luksusu popada w ruinę, oczekując na hojnego fundatora, który mógłby zasponsorować dalsze prace renowacyjne.

Główna część miasta wyrasta nad zatoką, ale są również kompleksy hotelowe położone na północnym zachodzie, w Bernadini i na południu, niedaleko ekskluzywnej Promenady Nadmorskiej w Luciji.

Plaże w Portorožu, łącznie z tą największą na 6 tys. osób, są strzeżone i w związku z tym od kwietnia do września płatne.