No i prawie na miejscu - tu mamy nocleg. Killarney to niewielkie ale przepięknie położone miasteczko - czyste, zadbane, widać jego turystyczny charakter. Jest tu kilka starych budynków,m. in. Ross Castle, opactwo Muckross, ale samo miasto powstało w połowie XVIII wieku. Tutaj zaczyna się trasa wycieczkowa zwana Ring of Kerry - przepiękna widokowa droga poprzez góry i wzdłuż oceanu. Zostawiamy w hotelu bagaże, chwila odpoczynku i dalej w drogę - przed nami jedna z największych atrakcji Killarney - Torc Waterfall - wodospad u stóp góry Torc. Woda spada z wysokości 18m. Głośno, wilgotno i chłodno. Niedaleko znajduje się opactwo Muckross, piękne ścieżki widokowe, ogromne rododendrony ( szok ! ) i jezioro Killarney. Wrażeń moc, ale trzeba już odpocząć... nadchodzi noc. Niestety, córka odpocząć nie da - wyruszamy do pubu z muzyką na żywo. Bardzo mi się podoba - przypomina nasze szanty. Jedzonko puszne a guinness nie ma sobie równych. To moje ulubione piwko. Tutaj smakuje zupełnie inaczej niż Polsce czy Anglii.