Podróż Ireland
Po krótkim odpoczynku znowu w drogę. Niedaleko Dublina , tylko 16 kilometrów, tuż nad morzem , jest przepięknie położony Malahide Castle.
W zamku można podziwiać bogate wnętrza, bibliotekę i sypialnie, a także kolekcję portretów. Tutaj też znajduje się ogród botaniczny (Talbot Botanic Garden) z wieloma gatunkami roślin, sprowadzonymi z całego świata przez rodzinę Talbotów. Wstęp do zamku i ogrodu jest płatny. Z Dublina można się tu dostać autobusem numer 42 lub pociągiem, gdyż przez miasteczko biegnie linia kolejowa Dublin-Belfast. Niestety, jak byliśmy - zamek był zamknięty, ogród botaniczny też.
Skoro świt pobudka. Szybka kawa i w drogę. Podróż jest jedną wielką niespodzianką - nie wiemy, co dziecko zaplanowało i dokąd nas zawiezie. Irlandia otwiera się przed nami jak nieczytana ksiązka - inna architektura, charakterystyczne kamienne mostki, rozlewiska rzek, wszechobecne owce, kamienne ogrodzenia i niezidentyfikowane żółte krzewy, które rozjaśniają różne odcienie zieleni. Jest pięknie. Pierwszy przystanek - Killkenny . Nad miastem górują zamek i katedra . Dołem płynie całkiem spora rzeka - Nore. Kilkenny to miasto piwa - w polskich supermarketach można kupić ten szlachetny napój o tej samej nazwie co miasto.
Za Wikipedią : Kilkenny to znany ośrodek turystyczny. Do miejscowego college'u uczęszczał autor przygód Guliwera – Jonathan Swift oraz filozof George Berkeley .W każdą drugą niedzielę miesiąca w kościele św. Jana w Kilkenny o godzinie 14.00 odbywają się msze święte w języku polskim, co świadczy o tym, że sporo jest tam naszych rodaków.
No i prawie na miejscu - tu mamy nocleg. Killarney to niewielkie ale przepięknie położone miasteczko - czyste, zadbane, widać jego turystyczny charakter. Jest tu kilka starych budynków,m. in. Ross Castle, opactwo Muckross, ale samo miasto powstało w połowie XVIII wieku. Tutaj zaczyna się trasa wycieczkowa zwana Ring of Kerry - przepiękna widokowa droga poprzez góry i wzdłuż oceanu. Zostawiamy w hotelu bagaże, chwila odpoczynku i dalej w drogę - przed nami jedna z największych atrakcji Killarney - Torc Waterfall - wodospad u stóp góry Torc. Woda spada z wysokości 18m. Głośno, wilgotno i chłodno. Niedaleko znajduje się opactwo Muckross, piękne ścieżki widokowe, ogromne rododendrony ( szok ! ) i jezioro Killarney. Wrażeń moc, ale trzeba już odpocząć... nadchodzi noc. Niestety, córka odpocząć nie da - wyruszamy do pubu z muzyką na żywo. Bardzo mi się podoba - przypomina nasze szanty. Jedzonko puszne a guinness nie ma sobie równych. To moje ulubione piwko. Tutaj smakuje zupełnie inaczej niż Polsce czy Anglii.
Kolejny dzień podrózy i kolejne wrażenia. Ruszamy na szlak zwany Ring of Kerry. Wiedzie wzdłuż pólwyspu o tej samej nazwie. Z każdym kilometrem coraz bardziej podziwiam córkę, która doskonale radzi sobie z samochodem i trudną drogą. A doświadczenia samochodowego za bardzo nie ma... Mąż kupił flaszeczkę, postawił obok siebie i powiedział, że na trzeźwo dalej nie jedzie. Nie miałyśmy wyjścia :) Dobrze, że nie łapał kierowcy za ręce, hihihi. Jedziemy poprzez góry, mijamy kamienne mostki, docieramy na plażę Rossbeigh - jest cudowna , znajduje się zaledwie pięć minut drogi od Glenbeigh, małej miejscowości położonej na Ring of Kerry.
We wrześniu odbywają się tu słynne wyścigi konne na plaży . Niesamowite są kamienie i głazy znajdujące się na brzegu - wszystkie bez wyjątku są w tych samych kolorach - zielonym i fioletowym. Innych po prostu nie ma. Zabrałam dwa niewielkie ( nie chciałam płacić za nadbagaż w samolocie ) :) i teraz leżą w polskiej łazience. Kolorów i wrażeń wiążących się z tym miejscem nie da rady opisać, niestety.
Pozwoliłam sobie ściągnąć informacje ze strony http://www.tpi.poznan.pl/index.php?pid=114 Killorglin to miasteczko targowe, jego położenie na przecięciu szlaków komunikacyjnych, m.in. wiodących do Tralee, dawało znakomitą pozycję dla rozwoju handlu. Dzisiaj, na pamiątkę tych tradycji handlowych nadal w sierpniu odbywa się tutaj targ zwierzęcy oraz liczne imprezy rozrywkowe związane z Puck Fair. Sam w sobie widok farmerów, zwierząt i tradycyjnego dobijania targu jest ciekawostką. W tej kwestii niewiele się zmieniło, różnicą są dobre samochody jakimi przyjeżdżają i czasem nawet nazbyt emanująca zamożność. Czego w dawnej Irlandii na pewno nie było. Jednak najbardziej znanym wydarzeniem nie jest sam targ zwierzęcy, a znany na całą Irlandie festiwal zwany Puck Fair. To wtedy do miasteczka przybywają tłumy turystów jak i okolicznych mieszkańców. Festiwal Puck Fair (www.puckfair.ie ) odbywa się w dniach 10-12 sierpnia, a jego kulminacją jest koronacja kozła. Rzeźba króla Pucka czyli koronowanego kozła stoi przy moście po wschodniej stronie miasteczka. Tradycja oddawania hołdu kozłowi sięga zamierzchłej przeszłości. W czasach pogańskich oddawano hołd bóstwu zwanemu Pan w intencji obfitych plonów, stąd ponoć bierze się określenie „Puck”, bardziej współczesne wyjaśnienie sięga XVII wieku, kiedy to samotny kozioł przebiegający przez miasteczko ostrzegł mieszkańców osady o zbliżających się żołnierzach Cromwella. Inna opowieści mówi o tym, iż młody, nieznany prawnik Daniel O’Connell, późniejszy wybitny patriota irlandzki, reprezentował lokalnego ziemianina niejakiego Harmana Blennerhassetta, który popadł w niełaskę władz angielskich w Dublinie. Decydenci z Dublina chcąc ukarać krnąbrnego ziemianina, zakazali mu organizowania targów bydła, owiec oraz koni, co wiązało się z zakazem ściągania opłat a tym samym uderzało w materialną egzystencję Blennerhassetta. O’Connell publicznie dowiódł, iż nie zostały zakazane targi kóz i tym samym otworzył furtkę dla swojego mocodawcy do ściągania opłat, kozioł stał się symbolem tych targów. Dziać się to miało 10.08.1808 roku. Faktem jest, iż już w 1603 r. król Jakub I wyraził zgodę na organizowanie targów w Killorglin.
Miasteczko położone jest na wzniesieniu, przy kościele katolickim, który nad nim dominuje znajduje się w narożniku przyległego placu pomnik upamiętniający Townsenda Blennerhassetta, członka lokalnej milicji w Kerry, który utonął ratując swojego kolegę 20.VI.1867 r. Po wschodniej stronie rzeki Laune znajdują się pozostałości kościółka zwanego Dromvala, którego patronem był Św. Lawrence. Kamienny, ośmio arkadowy most przez rzekę położono w 1885 r., zaprojektował go R.W.Johnston, miasteczko było także ważnym węzłem kolejowym. Pierwszy pociąg przybył do Killorglin 15.I.1885 r. przez żelazny most nad rzeką, linia ta została dalej przedłużona na zachód półwyspu. Wiadukt kolejowy stoi do dziś choć linia została ostatecznie zamknięta 30.I.1960 r.
Kilkee to małe turystyczne miasteczko( ma zaledwie ok. 1300 mieszkańców) w Hrabstwie Clare. Pięknie położone, nad zatoką , z ładnymi klifami. Dotarliśmy tu późno, po przeprawie promem i gdyby nie hinduski bar - poszlibyśmy spać z pustymi żołądkami. O 22.00 wszystko zamknięte na głucho.
Killkee jest znane jako nowoczesny ośrodek nurkowania turystycznego.
Klify Moherowe to chyba największa atrakcja naszej wędrówki. Odcinek tego klifowego wybrzeża Atlantyku ma około 8 km długości. Klify zbudowane są z wapieni i piaskowców, w najwyższym miejscu wznoszą się na 214 metrów. Tuż przy wejściu znajduje się interaktywne muzeum, które z pewnością warto obejrzeć.
Wzdłuż klifów prowadzi ścieżka widokowa, niestety, nie można przejść calej trasy. Obejmuje ona tylko niewielką część tego niesamowitego szlaku. Jednak poza barierkami można zobaczyć bohaterów ( ??? ) dla których zakazy nic nie znaczą. Podobno co roku wiatr zwiewa z klifów 8 osób. Spada się 7 sekund...
Jeszcze spacer po dublińskich ulicach, szybki guinness w Temple Bar, chwila zadumy pod Pomnikiem Głodu, zachwycający zachód słońca nad rzeką Liffey , Trinity College, O' Connel Street, katedra św. Patryka, dubliński zamek i trzeba się pakować. Noc jest krótka a samolot wcześnie rano.
Córcia awansowala i od maja pracuje w Zurychu. Cóż, Szwajcaria to zapewne będzie kolejny punkt na naszej mapie europejskich podrózy...
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Kraj na pewno wart zwiedzenia, chociaż w naszej świadomości przeważnie kojarzy się z emigracją i "zielonym rajem". Ale zielono jest rzeczywiście i pięknie. Moc urokliwych zakątków.
-
No cóż...Irlandia jest na mojej krótkiej liście :) Ta podróż z Twoimi ciekawymi zdjęciami przesunęła ją o kilka miejsc w górę :)
-
ahhh.... mam fioła na punkcie Irlandii.. cieszę się, że miałem możliwość wypadu tam.
Dzięki za wspomnieniową podróż, Aniu :)
Pozdrawiam :) -
Piękna wycieczka po cudownym kraju, jednym z moich ulubionych. Chyba nigdzie indziej na świecie nie widziałem takiej soczystej zieleni. Do tego skoczna muzyczka w barach, sympatyczni mieszkancy, smaczny guiness, piękne zamczyska, achh wróciły wspomnienia. Coraz bardziej targa mną chęć ponownej wizyty w tym przepięknym kraju. Gratuluję udanych wojaży
-
dziękuję i przekażę na pewno. Zanim zdjęcia ze Szwajcarii, to szybciej będą z Grecji, bo jutro ruszamy na podbój Olimpu, hihihi. Pozdrawiam serdecznie .
-
Gratulacje dla Córci!!!!!
...a zdjęcia ze Szwajcarii też obejrzymy...