Po śniadaniu wyruszamy do Kanionu Colca, najpierw zatrzymujemy się w malutkiej miejscowości,Yanque , gdzie oglądamy tańczące na ryneczku dzieci,ubrane w ludowe stroje, zwiedzamy kościół. potem jedziemy już przez dolinę, Boże drogi co za widoki, widzimy uprawy tarasowe, w których każdy taras pochylony jest pod kątem 45' , rolnicy z plemienia Keczua nawadniaja te tarasy żyznych wulkanicznych ziem systemami nawadniającymi pamietającymi czasy inków. Przejeżdżamy przez miejscowosć Maca, której część niestety zapadła się z powodu osuwania się ziemi, droga kiepskiej jakości szerokosci autobusu, wije się pod górę, czasem oglądamy przepaści po prawej stronie. Cudnie.
Kanion Colca to jeden z najgłębszych wąwozów na ziemi, przewodniki podają 3182 m od powierzchni. Średnia głębokość kanionu to 900 m, w 1981 r kajakarze polscy rozsławili to miejsce na cały świat przepływając Kanion Colca, mają swą tablicę upamietniającą w Chivay. Kanion ciągnie się na długości 100 km wzdłuż rzeki Rio Colca, ocieniają go pokryte śniegiem wulkaniczne szczyty.
Cruz del Condor, to nasz cel , punkt widokowy Krzyż Kondorów, tu mamy zobaczyć stada ptaszysk, które wykorzystując termalne prądy powietrza , które powstają rano lub pod wieczór szybują w górę, tyle teorii, bo po ponad 1,5 godz czekaniu pojawia się 1 , tak, tak tylko 1 słownie jeden kondor. Byliśmy zawiedzeni, co prawda i tak mieliśmy dużo szczęścia bo uwieczniliśmy go na zdjęciu.
Ale los nie pozwolił nam sie długo smucić, podczas postoju na punkcie widokowym na kanion możemy zobaczyć ich już więcej , do woli sfilmować i sfotografować. Usatysfakcjonowani i zafascynowani widokami za oknem jedziemy dalej. zatrzymujemy się na chwilkę w Chivay, tam zwiedzamy kościółek, docelowo jedziemy do Puno.
Na Mirador de los Andas 4910m npm pada śnieg, zimno jak diabli, ale nam to nie straszne, w końcu marzec , w Polsce zima więc wysiadamy i robimy zdjęcia , tylko że nic nie widać, żadnych wulkanów, nic a nic. Trudno.
Zachwyca nas natomiast jezioro polodowcowe la Lagunia, piękne. Indianki Keczua noszą piękne stroje, a kapelusze biją wszystko. i dzieci, śliczne.
Zostawiając strefę Indian Keczua, wjeżdżamy w strefę indian Aymara, mijamy Juliaca, w sumie takie sobie miasto i dojeżdżamy do Puno.