Dziś kolejny dzień zwiedzania..
Najpierw była Choroszcz i pałac Branickich, który nie zdążyliśmy zobaczyć dnia poprzedniego, nocowaliśmy w puszczy w Narwii i balismy się, że nie odnajdziemy naszej kwatery agroturystycznej..
Przed nami Białystok, tu oglądamy Pałac Branickich, śliczny, barokowy, żałujemy, że park na tyłach jest kompletnie rozkopany, a właściwie zruwnany z ziemią, ale pałac śliczny, we wnętrzu zwiedzamy salę - aulę - już nie pamietam jak się nazywała , rynek oczywiscie z Ratuszem, rynek ma kształt trójkątny, znajduje się tez tu kościółek z przybudowaną katedrą, jest to przykład jak można było Moskala wystrychnąć na dudka, otóż władze carskie nie pozwalały budować katolickich świątyń, zgodziły się tylko na postawienie dobudówki do istniejacego kościoła , a Białostocczanie dobudowali katedrę wielokrotnie wyższą niż stary kościółek, dalej Cerkiew Sw. Mikołaja, też nasza pierwsza wizyta, w swej niewiedzy myślałam, że cerkwie w wystroju sa bardzo podobne do kościołów katolickich, o naiwności..
Chłopcy bardzo chcieli zobaczyć Muzeum Wojska, opowiadałam im o Enigmie, ale niestety muzeum było w remoncie, więc maszyna szyfrująca musi być odłożona na inny raz
A na deser ponownie skansen - tym razem Białostockie Muzeum Wsi, z pieknymi ulami w kształcie zwierząt, drewniany wiatrak - koźlak , zobaczcie zreszta sami...
chociaż nie, na deser był park linowy dla dzieci