Jaki jest plan? Jestem sama a zatem – nie ma planu – zaleznie od nastroju mogę leniuchowac lub zwiedzac,nic na siłe.Sobie sterem,żeglarzem, okrętem;-) Chcę odpocząc od miasta,tlumu,imprez więc nie przeszkadza mi, że w Damnoni nie ma dosłownie NIC – prócz niemieckiego hotelu o standardzie o niebo lepszym niż mój.I emerytowanych Niemcow i Niemek w topless….Who cares!
Damnoni to kilka schowanych między skałami plaż…..Największa – publiczna i niejako dzielona z hotelem niemieckim;mala plaża dla naturystów,na którą schodzi się stromą ścieżką – nie odważyłam się zejśc,czego teraz żałuję... I najbardziej oddalona – 20 min spacer po kamieniach,ale zwrócona ku
zachodzącemu słońcu,więc idealna żeby spędzić tam czas,czekając aż schowa się w Morzu Libijskim.Do najbliższego miasteczka jakieś 3 km,oczywiście po górach i zakrętach wzdłuż szosy( trasę przemierzałam wielokrotnie)
Plakias– nic ciekawego,brzydsza plaża i więcej ludzi,ale za to tani market żeby zaopatrzyc się w wodę i owoce,etc na plażę.A także kilka sklepów z odpowiednio kiczowatymi pamiątkami dla znajomych i rodziny. Jeśli pragnie się zwiedzac Kretę autobusem ( lub nie ma prawa jazdy,jak wyżej podpisana) na przystanek również schodzi się kilkaset metrów w stronę miasteczka
Pierwsze dni spedzam na plazy z kolorowymi magazynami wsluchując się w szum morza i z radością opalając topless,bo nikogo to nie szokuje i nie dziwi a rytm mojego dnia wyznaczaja sniadanie i obiadokolacja serwowane w hotelu.Ciepła,czysta i słona woda;brak tłumu,spokój,cisza.Ktoregoś dnia,czekając na zachód słońca na…plaży zostaję sama,samiuteńka….aż zapada zmrok.Nie jest jednak tak łatwo uciec od imprez i pogrążyc się w chilloucie – przemiły i prześmieszny barman czatuje na mnie,kiedy wracam z plaży – nie ma innej drogi niż koło baru i wlewa we mnie rakije; wieczorem tez nie dany mi jest powrót do pokoju,bo Dimitri wręcz nalega,żebym została na drinka.Zmęczona słońcem i "nicnierobieniem" nie mam ochoty,ale z drugiej strony…