Opuszczamy wioskę Samarię. Teraz szlak jest zupełnie inny - wędrujemy wreszcie typowym wąwozem górskim, wzdłuż koryta rzeki, w otoczeniu wysokich skał. Im dalej w głąb, tym robi się coraz ciaśniej. Wysokie na kilkaset metrów ściany wąwozu zdają się zbliżać do siebie [od początkowych 300 m do 3,5 m w najwęższym miejscu]. Szlak biegnie teraz korytem wyschniętej rzeki. Woda w tym miejscu bywa tylko podczas jesiennych i zimowych deszczy oraz gdy topnieją śniegi. Słońce mamy teraz prosto w twarz, brak okularów przeciwsłonecznych może doprowadzić do zawrotów głowy i mroczków przed oczami [sprawdzone w autopsji]. Mijamy kolejne wąskie przejście, zastanawiając się czy to już osławione wrota najwęższe w całym wąwozie? Na wszelki wypadek uwieczniamy je na zdjęciu. Już wiem, czemu wszystkie pocztówki i albumy z Samarii mają identyczne ujęcia. Słońce świeci tak, że możliwe jest robienie zdjęć tylko w cieniu. A nawet wtedy, jasne kamienie odbijają światło rozmazując fragmenty kadru. Drzewo poza grawitacją, rosnące z pionowej ściany robię na ślepo, nic nie widać na wyświetlaczu... Ściany wąwozu mienią się różnymi kolorami i pasiastymi wzorami. Trudno uwierzyć, że płynąca przez tysiące lat woda wyżłobiła tak cudowny wąwóz. Wreszcie na około 11. km docieramy do Sideroportes czyli "Stalowych Wrót" – najwęższego punktu w całym wąwozie. Przesmyk ma na dole nieco ponad 3 metry szerokości, a ściany wznoszą się ponad 300 metrów w górę. Robi wrażenie.
Podróż Wąwóz Samaria - najdłuższy górski wąwóz Europy - STALOWE WROTA
2010-08-01