Dalszy plan zakładał poruszanie się wybrzeżem Portugalii na północ, najlepiej jak najniższym kosztem. Więc znowu autostop. Teren był górzysty, ciężko było znaleźć dobre miejsce do łapania. Wleźlismy w jakieś krzaki, ja się podrapałem jakimiś kłączami (sandały na bose stopy i szorty), Magda znalazła jeżyny. W końcu wyszliśmy komuś niemalże w obejście, musieliśmy wyjść furtką w stronę szosy. Na szczęście złapaliśmy stopa stosunkowo szybko. Dojechaliśmy do Odemiry w niezbyt dobrym stanie (koleś jechał szybko, a tam góry i serpentyny). W efekcie, mimo że było jeszcze dość dużo czasu, nie jechaliśmy nigdzie dalej. Nocleg znaleźliśmy dość tani i dobry, nawet ze śniadaniem. Miasteczko było mało ciekawe, prawie wymarłe i nie było tam nic. NIC. Z ciekawych rzeczy trafiliśmy tylko na supermarket, w którym zrobiliśmy zakupy. Dlatego następnego dnia rano pojechaliśmy (autobusem - góry!) dalej.
Podróż Autostopem po Portugalii - dzień 9: Odemira i kompletnie nic poza tym
2008-07-26