Podróż Autostopem po Portugalii - dzień 8: lewy dolny róg Europy



2008-07-25

Do przylądka dotarliśmy następnego dnia. (Znowu autobusem.) Widok jest świetny - z trzech stron morze, dookoła wysokie skały. Robi wrażenie. Robiłoby jeszcze większe, gdyby nie to, że jest tam niesamowite mnóstwo turystów, bez liku straganów z tandetą i harmider. Ale dzięki temu tłokowi z przylądka złapaliśmy już stopa.

W sumie złapaliśmy chyba ze sześć samochodów tego dnia. Dotarliśmy do Aljezur, gdzie, zostawiwszy plecaki w tourismo, obejrzeliśmy mały, niestety zamknięty z powodu remontu zameczek mauretański, i finalnie wylądowaliśmy w miejscowości Odeceixe. Co zabawne, nocowaliśmy u naszego ostatniego drivera, którym była Niemka mieszkająca na stałe w Portugalii. Miała przybudówkę mieszkalną, którą wynajmowała. Był to nocleg o najlepszym stosunku jakości do ceny przez całą naszą wycieczkę. Samo Odeceixe to malutka, urocza wieś, której chyba jedyną atrakcją jest wiatrak. Była ponoć ulubionym miejscem hipisów, ale nie wiem, czemu. Zjadłem tam na kolację tradycyjną potrawę portugalską - sardynki z grilla. Nie polecam. Grillują je w całości, bez patroszenia. Danie trudne w spożyciu i niezbyt warte męczarni. Ot, ryba z grilla. Natomiast Magda wyczaiła fenomenalną przystawkę - melon wypełniony porto. Pycha!

  • Przylądek św. Wincentego
  • Przylądek św. Wincentego
  • Przylądek św. Wincentego
  • Przylądek św. Wincentego
  • Przylądek św. Wincentego
  • Miasteczko nieopodal przylądka.
  • Miasteczko nieopodal przylądka.
  • Aljezur
  • Aljezur
  • Aljezur
  • Aljezur
  • Odeceixe
  • Odeceixe
  • Odeceixe
  • Odeceixe
  • Odeceixe