Na niedzielę zaplanowaliśmy oglądanie zamku św. Jerzego, ale zaczęliśmy od spaceru po Alfamie. Ta dzielnica zaczęła nas pochłaniać i fascynować coraz bardziej. Pomimo brudu, zaniedbania i zdarzających się nieprzyjemnych zapachów, przyciągała jakąś magnetyczną siłą. Chaotyczna plątanina schodów i uliczek biegnących pod stromym kątem, tak wąskich, że tramwaj i pieszy nie są w stanie się wyminąć, a jednak tramwaje tamtymi uliczkami jeżdżą; pranie wiszące z okien i balkonów, obok artystycznie zamalowanych płócien oraz lampionów i dekoracji przy restauracjach; wszechobecne wzory z płytek ceramicznych, palmy i cudowne widoki na Tag, oraz nieprzeliczona ilość knajp, restauracji, snack barów i pastelarii. Ta dzielnica przede wszystkim żyje, oprócz tego, że jest najstarszą dzielnicą miasta! Niemniej zamek św. Jerzego również jest imponujący. Niektóre jego fragmenty przypominają elfie ruiny - nasze pierwsze skojarzenie brzmiało "Rivendell"... Na koniec dnia nie mogliśmy sobie odmówić przejażdżki lizbońskim zabytkowym tramwajem słynnej linii 28, którego trasa wiedzie wąskimi, stromymi uliczkami z Bairro Alto, skrajem dzielnicy Baixa, w okolicach Praça do Comercio, aż na Alfamę.
Podróż Autostopem po Portugalii - dzień 3: odkrywanie Alfamy, zamek św. Jerzego
2008-07-20