Podróż Fiordy Norwegii - Powrót do domu Lillehammer - Kristiansand



2011-02-02

Rano wyjazd w kierunku Oslo, nie planujemy zwiedzania stolicy, bo połowa naszej wycieczki była tu wcześniej. Przejeżdżamy trochę przez miasto, trochę obwodnicą i spostrzeżenie mamy jedno. Może na każdą rodzinę w Norwegii przypada 1 auto, ale na pewno każda rodzina ma tutaj coś co porusza się po wodzie. Tysiące masztów ciągną się po horyzont, całe wybrzeże to zacumowane, jachty, łódki, łodzie motorowe. Mijamy Oslo, ładne nawet z okien samochodu.

W okolicach Arendal / Fevik szukamy campingu, jakiegoś zjazdu którego nie przeoczymy. Trafiamy na Fevik Bagatell camping z jachtami dla mieszkańców większych miast chyba. Domki nie mają numerów tylko nazwy zwierzątek wodnych, piszemy nasz domek na  kartce bo nie do zapamiętania. Robię zdjęcia wszystkich nazw i potem na google graphic rozszyfrowujemy. Niektóre stworzenia są naprawdę straszne. Mamy szczęście jest niedziela wieczór, wszyscy już po weekendzie wyjechali, camping pusty, natomiast kontener pełen (dosłownie!) butelek po rumie, ginie, wódce – oj działo się. Camping leży nad samym morzem, jest gdzie pospacerować. Okolica całkiem ładna. 

Trasę Lillehammer do Kristiansand pokonujemy jak się tylko da autostradami.  I tu ważna uwaga.W Norwegii nie ma bramek ani żadnych urządzeń do dokonywania opłat za odcinki autostrady. Generalnie jest jeden praktyczny sposób bezproblemowy na wniesienie opłaty za przejazd. Internet i karta kredytowa www.autopass.no. Wpisuje się daty kiedy będziemy w Norwegii, z karty ściąga nam 300Nok, po powrocie w ciągu miesiąca jest rozliczenie oddają lub pobierają. Nam oddali 120NOK. Można ręcznie, ale wtedy musimy uważać, kiedy wjeżdżamy i o której na płatną drogę (kiepsko oznaczone) i po zjeździe z niej szukać najbliższej stacji benzynowej i tam wypełnić kwitek i zapłacić. Mocno męczące, natomiast drogie jak „nie zapłaciliśmy bo nie wiedzieliśmy”.

Rano wyjazd do Kristiansand, spacer po deptaku, ostatnie zakupy, zdjęcia, kawa i lody. Pakują nas na prom. Lokujemy się na pokładzie VIP business lub cos w tym stylu, bo kupiliśmy rejs z bufetem. Po dwóch tygodniach jedzenia kaszy, makaronu, ryżu i naszych wspaniałych obiadów od Ewy, co dziennie co prawda mieliśmy surówki,  sałaty, owoce, jogurty, ale bufet to bufet serwują wspaniałe wędzone makrele w jakiś ziołach, łososia, krewetki, sosy, przystawki. Dania gorące, zupy, ziemniaki, (w kierunku spaghetti nie patrzymy), łosoś z rusztu, pasztety, pieczywo, ciasta. Jemy i zasypiamy. Szczęśliwi.

  • Fevik
  • Camping bagatella
  • Kristinasand
  • Kristiansand mcdonalds
  • Skandynawski zlot Harley'ów
  • Promy norwegia ceny czas itp