Podróż Tam gdzie warany i rambutany - Indonezja 2010 - Na małpim terytorium



Dzień pełen wrażeń – zwiedzamy Bali. Myślę, że nie można by sie znudzić, jeżdżąc po tej wyspie tydzień lub dwa. My póki co mamy bardzo napięty plan na jeden dzień.

Nghura stawia się punktualnie i ruszamy w stronę Ubud – kulturalnej stolicy wyspy.

Pierwszy przystanek robimy w fabryce batiku, tkaniny wykonywanej ręcznie specjalną techniką polegającą na wielokrotnym woskowaniu i poddawaniu materiału kąpieli w barwnikach. Oczywiście to miejsce przygotowane specjalnie dla turystów. Najpierw jest mała prezentacja procesu produkcyjnego, a potem duży sklep. Jestem jednak ciekawa, jak wygląda takie przygotowanie tkanin. Faktycznie to ciężka ręczna praca, wymagająca dużej precyzji. Inna sprawa, że pewnie część towarów w sklepie została jednak wykonana maszynowo.

Kupuję parę batikowych prezentów i piękny jedwabny sarong dla siebie. Jakoś nie mam przekonania do sarongów z batiku, który sprawia wrażenie materiału dość sztywnego i mało przyjemnego w noszeniu. Po dość długiej wizycie w sklepie umawiamy się, że jednak nie będziemy sie więcej zatrzymywać na oglądanie słynnych balijskich, rzeźb, balijskich obrazów czy innych tego typu atrakcji. Szkoda trochę czasu i pieniędzy.

Dojeżdżamy do Ubud. Celem naszej wyprawy do tego miejsca jest Monkey Forest – kompleks trzech świątyń otoczonych przez las zamieszkały prze setki małp. Przed wejściem kupujemy oczywiście kiść bananów, żeby trochę pokarmić zwierzęta i wkraczamy na ich teren. Bestyjki są u siebie i są dość bezczelne. Zaczyna się niewinnie – najpierw ku naszej ucieszcze grzecznie zjadają podane z ręki banany, ale nie zajmuje im dużo czasu porwanie całej naszej kiści i zostajemy z niczym :)

Las robi ciekawe wrażenie – stare drzewa, pomiędzy nimi bogato zdobione budowle i stada małp skaczących po drzewach, biegających po murach i pod nogami. Trochę się boję, że jeszcze chwila i którąś nadepnę. Włóczymy się, robiąc zdjęcia. A małpki buszują pomiędzy nami.

W pewnym momencie jedna z nich, skacząc z drzewa na drzewo, odbija się od pleców Adama – tak jej akurat było po drodze. Śmieję się, a już chwilę później sama mam zwierzątko na plecach. Krzyczę oczywiście, żeby mi ją ściągnąć, Adam, który wcześniej przeczytał instrukcję, jak się zachowywać w takim przypadku, poucza mnie teraz, żebym po prostu nie zwracała uwagi i szła dalej spokojnie, ale łatwo powiedzieć – trudniej zrobić. Małpka wcale nie zamierza złazić, bo wypatrzyła w zewnętrznej kieszeni mojego plecaka odświeżające chusteczki i chyba wydaje się jej, że to jedzenie, bo tak długo majstruje przy moim plecaku, aż udaje jej się je wyszarpać. Moje pierwsze pytanie po tym, jak czuję, że już nie ma jej na moich plecach, brzmi: „zrobiłeś zdjęcie?” – oczywiście zdjęcia nie ma, bo podobno mój ulubiony mąż zajmował się uspokajaniem mnie i w związku z tym nie zdążył uwiecznić tego niezwykłego zdarzenia ;) Małpka szybko nudzi się zdobyczą, mamy więc szansę pozbierać śmieci (a zastanawiałam się wcześniej, skąd sie biorą te woreczki i dlaczego Ci turyści tak bałaganią ;) i pójśc dalej.

Ruszamy w dalszą drogę – kierunek wioska Batur, gdzie jest miesjce z pieknym widokiem na wulkan Kitamani.

Po drodze, ku mojej ogromnej uciesze, zatrzymujemy sie na plantacji. Pierwszy raz w życiu jem świeże salaki – prosto z krzaka. Uprawiają tu też drzewa kawy, kakaowce, palmy kokosowe, mango i ananasy oraz coś dużego, zielonego z kolcami – niestety nie pamiętam, jak się nazywało – może dlatego, że nie mogliśmy spróbować, bo akurat te owoce jeszcze nie były dojrzałe.

Ciekawią mnie małe zwierzątka w klatkach i dopiero po kliku chwilach kojarzę, co robią na plantacji – to luwaki, uczestniczą w produkcji najdroższej kawy świata – kopi luwak. Mam okazje nie tylko spróbować świeżych owoców, ale też produkowanej tutaj czekolady, kawy, herbaty z trawą cytrynową, imbiru – wszystko smakuje wyśmienicie i oczywiście mimo wcześniejszych postanowień, znowu robimy zakupy w lokalnym sklepiku – coś w końcu trzeba zawieźć stąd do domu, poza zdjęciami ;)

Taras widokowy nas nie zawodzi – faktycznie widać stąd wulkan.

  • Bali - w fabryce batiku
  • Bali - w fabryce batiku
  • Bali - w fabryce batiku
  • Bali - w fabryce batiku
  • Bali - w fabryce batiku
  • Bali - w fabryce batiku
  • Bali - w fabryce batiku
  • Ubud, Bali - Monkey Forest
  • Ubud, Bali - Monkey Forest
  • Ubud, Bali - Monkey Forest
  • Ubud, Bali - Monkey Forest
  • Ubud, Bali - Monkey Forest
  • Ubud, Bali - Monkey Forest
  • Ubud, Bali - Monkey Forest
  • Ubud, Bali - Monkey Forest
  • Ubud, Bali - świątynia w Monkey Forest
  • Ubud, Bali - świątynia w Monkey Forest
  • Ubud, Bali - świątynia w Monkey Forest
  • Bali - kakaowiec
  • Bali - salaki
  • Bali ananas
  • Bali - produkcja kawy
  • Bali - produkcja kawy
  • Bali - produkcja kawy
  • Bali - luwak
  • Bali - na plantacji
  • Bali - na plantacji
  • Bali - na plantacji
  • Bali - na plantacji
  • wulkan Kitamani
  • Bali - jezioro Batur
  • Bali - jezioro Batur
  • Bali - jezioro Batur
  • Bali - jezioro Batur
  • Bali - wulkan Kitamani