O 7.00 przyjeżdża nasz nowy przewodnik z kierowcą jedziemy zwiedzić buddyjski zespół świątynny Borobudur zbudowany na przełomie VIII i IX wieku. Wstęp 15$ - trochę kręcimy nosem, bo się odzwyczailiśmy od takich cen, ale oczywiście to, czy wchodzimy, nie podlega dyskusji.
Zwiedzamy spokojnie, bo ludzi jest bardzo mało – po pierwsze jest jeszcze dosyć wcześnie, ale podobno znaczenie ma też to, że jest ramadan, a to czas, kiedy lokalny ruch turystyczny też jest mniejszy. Nie wiem, czy to wiarygodne wyjaśnienie, ale faktycznie tłumu nie ma i możemy z przyjemnością podziwiać budowlę.
Słucham opowieści o Buddzie i jego rodzinie, ale nie bardzo mogę się skoncentorwać na angielskim przewodnika – jesteśmy na otwartej przestrzeni, a słońe już mocno przygrzewa. Staram się stawać w cieniu, ale niewiele to daje.
Wchodzimy na samą górę. Podziwiam piękne płaskorzeźby, oglądam z bliska stupy umiejscowione na trzech wieńczących budowlę tarasach. Widok z góry także niczego sobie.